Rozmowa z Bożeną Szroeder w czasopiśmie "Gospodyni"

Bożena Szroeder na Kongresie Archiwów Społecznych w Lublinie

O "Kronikach sejneńskich" pomagających w odkrywaniu tożsamości, uczeniu historii i wrażliwości na inność opowiada Bożena Szroeder w rozmowie z Aliną Kuźminą / Gospodyni nr 1/2024. Fotografia: Michał Dyjuk.

Alina Kuźmina "Głosy z okien"

Kiedy ponad 20 lat temu po raz pierwszy oglądałam „Kroniki sejneńskie”, nie podejrzewałam, że ten spektakl będzie wciąż i wciąż angażował kolejne pokolenia młodych mieszkańców Sejn. Nad makietą przygranicznego miasteczka płyną wspomnienia o tych, którzy odeszli, tkając nieskończoną nić pamięci pomiędzy pokoleniami, wyznaniami, zdarzeniami, ludźmi. Otwierają się okna przeszłości, opowiadając głosem młodych sejnian o zwykłym i jednocześnie niezwykłym miejscu na ziemi. O „Kronikach sejneńskich” opowiada Bożena Szroeder, scenarzystka i reżyserka przedstawienia.

Spektakl odbywa się w budynku Białej Synagogi, zazwyczaj późnym wieczorem. Przejmującą atmosferę przedstawienia tworzą świece, palące się między miniaturowymi domami, kopie tych, które stoją w Sejnach od dawien dawna. Od ponad wieku centralna dzielnica miasta prawie nic się nie zmieniła, oprócz tego, że raptem zabrakło jej mieszkańców, którzy tworzyli historię, klimat, byli nieodłączną częścią codzienności. To są opowieści pełne emocji, trudne, jak sama historia pogranicza. Unosząc w dłoniach każdy dom, aktorzy przywołują duchy tych, którzy żyją już tylko we wspomnieniach: czy to Rachela, córka krawca, uratowane dziecko, żebracy spod kościoła, weselnicy, cyganie, uczestnicy pogańskich obrzędów czy kupały. To duchy ofiar bratobójczych walk powstania sejneńskiego, wygnanych, pomordowanych, tych, którzy odeszli.

Przedstawienie jest przykładem tego, w jaki sposób można zadbać o edukację regionalną, angażując do pracy nad pamięcią kolejne pokolenia młodych, gdzie równie ważna jak samo przedstawienie jest droga dochodzenia do bycia pełnoprawnym aktorem „Kronik”.

Pięć pokoleń

Przedstawienie powstało w głowach grupy zapaleńców, skupionych w Ośrodku „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” i w Fundacji „Pogranicze”, od ponad 30 lat tworzących eksperymentalny ośrodek praktyk kulturowych, którego celem jest zachowanie tożsamości i pamięci miasta. W programy kulturowe są angażowani młodsi mieszkańcy Sejn, uczniowie, którzy wspólnie z animatorami z ośrodka pracują nad budowaniem pamięci pogranicza.

Sejny leżą przy samej granicy z Litwą, od wieków ich historię tworzyli nie tylko Polacy, ale i Litwini, Rosjanie staroobrzędowcy, Białorusini, Tatarzy, prawosławni, ewangelicy. To było żydowskie miasto, z klasztorem dominikanów, tu swój dom znaleźli starowiercy, Romowie, którzy zmuszeni do osiedlenia się na pewien czas właśnie Sejny wybrali na swoje miejsce do życia. O ciekawej, czasem radosnej, czasem tragicznej historii tego miasteczka, a przede wszystkim o jego mieszkańcach opowiadają „Kroniki sejneńskie”.

– Przedstawienie tworzy już piąte pokolenie młodych sejneńczan – mówi Bożena Szroeder, scenarzystka i reżyserka spektaklu. – Każda grupa pracuje w długim procesie – około pięć lat, przejmuje historie, które ćwierć wieku temu zebraliśmy od starszych ludzi, których niestety już dzisiaj nie ma. Oni zostawili po sobie swój los, opowieść o swoim życiu, ich historie stały się ważną częścią dziejów miasta na równi z historią Piłsudskiego, pojawieniem się Żydów, działalnością dominikanów czy obecnością starowierców. Aktorzy, tworzący spektakl, wyrastają, idą na studia, ale „Kroniki” muszą trwać i opowiadać dzieje kolejnym pokoleniom.

Gospodyni nr 1/2024

Takie fajne miasteczko

– Być obdarowanym historią czyjegoś życia to przyjęcie wielkiej odpowiedzialności, zobowiązanie do czułej opieki nad pamięcią o tej osobie już na zawsze – mówi Bożena Szroeder. – Chcemy te historie opowiadać, opiekować się nimi, ale wiemy, że to jest bardzo ważne dla wielu innych małych społeczności i bardzo dużych miast. Często słyszymy, że my mamy lepiej, bo mamy takie fajne historie w małym miasteczku. Owszem, tutaj wszystko jest w proporcji dla ludzi: domy, ulice, odległości. To są proporcje, które pomagają nie zgubić się w tym świecie. Tu wszystkiego możesz dotknąć, wszystko zobaczyć, poczuć. Ale uważam, że w każdym mieście, większym i mniejszym, można opowiedzieć w ten sposób o każdej kamienicy i o każdym domu, o każdym człowieku, który chce przekazać swoją historię. Kiedy się w nią wsłuchasz, zobaczysz, jak bardzo ważny jest to element naszej wspólnotowej historii. To już 25 lat, i będzie kolejnych 25 lat, jeżeli znajdą się kontynuatorzy. My musimy to robić, bo to jest nasz wielki dług w stosunku do tych, którzy dzielili się swoim życiem.

Droga do sceny

Równie ważny jak udział w przedstawieniu jest proces przygotowawczy, wprowadzający nowe pokolenie w świat historii Sejn. Zanim staną przy makiecie miasta i zaczną opowiadać historie, dzieci i młodzież mają piękny etap zanurzenia w historię miasta, który Bożena Szroeder nazywa ścieżką artystyczną. Owa ścieżka pomaga zrozumieć i wniknąć w miejsce, w którym się mieszka. Bo to wcale nie jest takie łatwe, stanąć przed ludźmi i zacząć opowiadać życie miasta i jego mieszańców.

W jaki sposób młodzi aktorzy stają się uczestnikami „Kronik sejneńskich”? Czasem przychodzą sami, chcą opowiedzieć historię swojej rodziny, a duża grupa dzieci to uczniowie szkół, w których Bożena Szroeder prowadzi programy edukacyjne.

Nad makietą miasta pracowała pierwsza grupa, przechodząc etapy zanurzenia się w temacie, historiach ludzi, zdarzeń. Każda kolejna grupa ma swoją, unikatową ścieżkę artystyczną, która pozwala stać się odpowiedzialnymi za powierzone historie. Starsi o pięć lat przekazują młodszym swoje umiejętności nabyte w trakcie tworzenia „Kronik”, pracując wspólnie na warsztatach teatralnych, ruchowych, oddechowych, ucząc pieśni. Jedna z grup stworzyła grę sejneńską: 98 kart historycznych, na podstawie których opowiada się historię miasta. Karty są pokryte piktogramami, odpowiednimi dla historii ludzi, miejsca lub zdarzenia. Kolejna grupa tworzyła książkę „Co pamięta Sejna” (litewska nazwa rzeki Marychy, graniczna z Litwą i Białorusią). To wspomnienia sięgające trudnych czasów kształtowania się sztucznych granic, które podzieliły wsie, miasta, rodziny, pola, czasów powstania sejneńskiego, to zapis zanikających zwyczajów codziennych i okolicznościowych obrzędów, które za chwilę będą żyły tylko w zapisie książki.

110 filmów o Sejnach

Udziałem kolejnych grup było tworzenie „Kolekcji Filmowej Opowieści Pogranicza”.

– Nasze miasteczko, jako chyba jedyne na świecie, stworzyło 110 filmów animowanych, które opowiadają o Sejnach przez pryzmat nie tylko dziejów miasta, przekazów kulturowych, na przykład bajek, ale też historii rodzin – mówi Bożena Szroeder. – Filmy są tworzone przez całe pokolenia, przez dziadków, rodziców, dzieci, wnuki. Nasz najstarszy animator miał 87 lat. On opowiadał swoją historię, jego córka pisała scenariusz, a wnuki, razem z nim, zrobiły animacje.

Filmy opowiadają historię Sejn w krótkich, lakonicznych zdaniach, ruchomych obrazkach, rysowanych często niewprawną ręką. Animacje przybliżają przeszłość w sposób niezwykle przystępny, mówią o ciekawych, mało znanych lokalnych wydarzeniach. Wśród filmów nie tylko historia miasta, jak choćby ta o sprowadzeniu Żydów do Sejn, ale i historie rodzinne, na przykład o narzucie z czasów wojny czy o świętym obrazie przywiezionym z Odessy, o emigracji zarobkowej, dzwoneczku przekazywanym z pokolenia na pokolenie itd. To też litewskie bajki, jak ta „O Słońcu, Księżycu i Ziemi”. Zbieranie historii, pisanie scenariuszy, robienie lalek, scenografii, animowanie, narracja, wykonywanie pieśni – to wszystko praca nastolatków i ich rodzin. Do pracy z autorami są zapraszane reżyserki, które łączą wszystkie składowe ze sobą, aby film „ruszył”. Animacje trwają minutę, czasem dwie, są pięknie wydane, niektóre dostępne na kanale YouTube Pogranicza (https://www.youtube.com/@pograniczesejny/playlists).

Edukacja regionalna

Animacje są wykorzystywane do pracy z dziećmi w szkole. Bożena Szroeder ubolewa, że przez wiele lat nie zadbano o to, żeby powstały podręczniki do edukacji regionalnej. – Musimy sami tworzyć materiały do nauki o miejscu, w którym żyjemy. Pomocne są właśnie te filmy. Wykorzystują je nauczyciele i ludzie kultury, są pokazywane na całym świecie, zdobywają nagrody na festiwalach. Kolekcja „Baśni, legend i bajek pogranicza” zwyciężyła na festiwalu w Stanach Zjednoczonych i w ramach nagrody filmy były pokazywane przez dwa miesiące w waszyngtońskich szkołach. Amerykańskie dzieci uczyły się o miasteczku, które nie każdy jest w stanie pokazać na mapie. Jestem bardzo dumna z tego, co robi nasza młodzież i że chce wciąż uczestniczyć w zapisywaniu historii miasta.

Dlaczego to jest tak ważne? Reżyserka „Kronik” uważa, że jeżeli będziemy edukację regionalną traktować poważnie, dzieci będą czułe na inność, na krzywdę, na sąsiedztwo, będą widziały w słowie „tolerancja” sens, bo teraz to jest ono wydmuszką. – Szczególnie ważne jest to w podejściu do społeczności litewskiej, białoruskiej, ukraińskiej, żydowskiej, o których zwykliśmy mówić „mniejszość”. Bo w odczuciu wielu określenie „mniejszość” oznacza mniej praw. Dlaczego nie mamy w sobie etosu pogranicza, wewnętrznej potrzeby, by „mniejszość” oznaczała, że trzeba nad taką społecznością się pochylić? Nie mamy, bo nie wypracowaliśmy w sobie uważności na inność.

Sejny jako centrum świata

Bożena Szroeder podkreśla, że właśnie w małych miasteczkach najdotkliwiej odczuwa się kurczenie się świata. – Wpływ na to miała historia, wojny. Jedni uciekali, inni przychodzili, jeszcze inni zostali zamordowani, teraz też ludzie chcą mieć lepiej i wyjeżdżają na emigrację zarobkową – mówi. – Tym bardziej trzeba pracować z młodymi ludźmi, żeby wiedzieli, że mieszkają w miejscu nadzwyczajnym, że to jest ich centrum świata, jak dla wielu, których już nie ma. Albo dla tych, którzy są, ale jest ich bardzo mało. Jak na przykład dla starowierców, którzy znaleźli tutaj swoją ojczyznę, kiedy uciekali z Rosji. Aby mieli gdzie się wspólnie modlić, swoją kamienicę oddali im ewangelicy, którzy też tutaj mieli swoją społeczność. To było i jest ważne miejsce dla Litwinów, bo w Sejnach było słynne gimnazjum litewskie, które wychowało awangardę litewską, edukowało do pracy nad tożsamością litewską, tutaj działała słynna litewska drukarnia Šaltinis, która drukowała po litewsku wtedy, kiedy na Litwie można było publikować tylko po rosyjsku. To w Sejnach było centrum świata dla Romów, których tabory zatrzymano w latach sześćdziesiątych podczas akcji osiedleńczej. Tu funkcjonowała synagoga i jesziwa, bo to było też żydowskie miasto. Żydów do miasta sprowadzili dominikanie, rozpoczęli budowę dla nich synagogi, a przeor wspólnie z rabinem wnieśli do niej Księgi Mojżeszowe.

Sejny można przemierzyć na piechotę w pół godziny. – Niby szybko, ale chodzi o to, żeby młodym ludziom otworzyć oczy na światy, które mijają przez te pół godziny? Kto po tym miasteczku chodził? To ulice Miłosza, który przyjeżdżał do Sejn z ojcem. Przemierzał je również Antanas Baranauskas, najwybitniejszy poeta litewski, który jako młody człowiek zamarzył być Mickiewiczem i stworzyć dzieło na miarę „Pana Tadeusza”. I udało się, bo jego „Anykščių šilelis” („Borek Onyksztyński”) jest wspaniałym poematem, tęsknotą za światem utraconym. Baranauskas był tu biskupem, kochał język i literaturę polską, odprawiał liturgię po polsku i litewsku. Tymi ulicami chodził Morris Rosenfeld, słynny na cały świat poeta proletariatu piszący w jidysz. Można byłoby podać jeszcze bardzo wiele nazwisk, ale to my, dorośli, tę pracę musimy wykonać, bo młodzi sami do tego nie dojdą, ich interesuje zupełnie co innego. To my dorośli powinniśmy się zainteresować pamięcią starego świata, zanurzyć młodych w to mocno – nawet jeżeli pojadą sobie dalej, to będą wiedzieli, skąd są. Język pamięci to język spotkania, własna historia to podstawa, żeby stać na własnych nogach. A to jest element współczesnego Europejczyka. Jeżeli jesteś uzbrojony w wiedzę o sobie, znajdujesz ścieżki do każdego spotkania z nowym człowiekiem, w nowym miejscu.

Bożena Szroeder wierzy, że praca z dziećmi przynosi zamierzone rezultaty. Na lekcje do prowadzonego przez ośrodek Dziecięcego Uniwersytetu Pogranicza przychodzi około 200 dzieci. Są tu klasy muzyki klasycznej, muzyki miejsca, klasa literacka, teatralna, sztuki ludowej, przyrody i ekologii i najczęściej trzy klasy opowieści o sąsiadach. Na lekcjach literackich wykorzystywana jest literatura świata, ale dla prowadzących ważniejsze jest odnalezienie własnych wątków i ścieżek, które prowadzą do miejsca, w którym się mieszka. – Czytamy o Morissie Rosenfeldzie i jego poezję, Baranauskasa, Miłosza, Gombrowicza, Mickiewicza, Słowackiego, Huellego, Tokarczuk, Tomasza Venclovę, Osadczuka – wymienia Bożena Szroeder. – Jeżeli mamy zajęcia o teatrze, mówimy nie tylko o antycznym, średniowiecznym, ale i sięgamy po wybitną tradycję teatru litewskiego – teatru stodolanego. Prowadzę lekcje wiedzy o sąsiadach. Na przykład o samych starowiercach robimy trzy lekcje, podczas których uczniowie dowiadują się o historii, tradycjach, wszystkich najważniejszych pojęciach związanych z tą religią, potem piszemy z dziećmi ikony. One widzą, że to nie jest zwykła lekcja plastyki, zabawa, wiedzą, że choć ikony są pisane według wzornika, to Bóg prowadzi ich rękę, to jest z Nim spotkanie. Dziewczynki odbywają je w chusteczkach, wszyscy w milczeniu. Teraz już dzieci bardziej rozumieją, czym są święte obrazy wiszące w domach, dlaczego są ważne. I wreszcie – tak przygotowane – jadą do wiosek zamieszkałych przez staroobrzędowców i spotykają się w molennie z nastawnikiem. I umieją zadać pytanie. Co jest ważnego w pracy z dziećmi? Przygotować je do stawiania pytań.

https://gospodyni.com.pl/