Krzysztof Czyżewski: Nie wiem, co było pierwsze, poezja czy wojna, ale od 2014 roku, gdy zgłosił się na ochotnika do Narodowej Gwardii Ukrainy, pisał niestrudzenie. Wojna stała się porą roku. Pisał coraz ostrzej, coraz mniej poetycko („spróbuj oszukać / nic nie wyjdzie”). Sny chowały mu się w okopach. Zstępował po kolejnych kręgach piekła („Patrzę w lustro / a tam: / nic”). Pisał nowe fragmenty ukraińskiej Iliady. Tylko bogowie greccy zamienili się twarzami z tymi spod Równego, gdzie się urodził, i których zabrał ze sobą na front.
Wyruszyłem autostopem,
wziąłem wszystkie swoje rzeczy,
całe swoje życie,
wszystkie swoje sny i miłość,
zapominając o czymś,
o sobie.
Właśnie skończyłem redagować tom jego wierszy w przekładzie Anety Kamińskiej „Talk-show «Wojna»”. Zdążymy jeszcze z Anetą dołączyć ostatni wiersz Maksyma Krywcowa, kończący się słowami: moje kości / wciągnie ziemia / i utworzą szkielet / mój przestrzelony automat / zardzewieje / biedaczek / moje rzeczy na zmianę i sprzęt / przekażą nowym rekrutom / żeby już szybciej była wiosna / żeby wreszcie / zakwitnąć / fiołkami
„Jeszcze wczoraj czytał swoje wiersze”. Ukraiński poeta Maksym Krywcow zginął na froncie
"Moje rzeczy na zmianę i sprzęt/ przekażą nowym rekrutom". Poeta Maksym Krywcow zginął na wojnie