Gabowe Grądy i Bór, to miejsca, w których od setek lat żyje wspólnota Staroobrzędowców scalona nieco innym czasem i duchem, niż wszystko, co roztacza się wokół. W miejscowej molennie, przywitał grupę nastawnik, Mieczysław Kapłanow, którego opowieść sięgała do dalekiej historii powstania tego wyznania, połowy XVII wieku i reformy Nikona, zmian, jakie wyznaczyły kierunek długiej i dramatycznej wędrówki Staroobrzędowców, wspólnoty ocalającej rytuał i język starego świata. Opowieść nastawnika krążyła wokół dawnych dziejów, liturgicznych różnic między prawosławiem, katolicyzmem i tradycją molenny, a jednocześnie z pewnym dystansem i anegdotą odbijała się ciągle od teraźniejszości, codzienności Staroobrzędowców na dzisiejszej Suwalszczyźnie.
Z molenny i miejscowego cmentarza w Gabowych Grądach grupa przeszła do pobliskiej świetlicy w Borze, gdzie gościnny poczęstunek i spotkanie przygotowała Helena (Lena) Suchodolska, miejscowa nauczycielka religii, znawczyni tradycji staroobrzędowych. Rozpoczęta przez nastawnika opowieść przerodziła się tu w rozmowę, Helena wyjaśniała zawiłości liturgii jej wyznania, demonstrowała atrybuty i stroje modlitewne, odpowiadała na pytania o dzisiejsze wyzwania stojące przed wspólnotą. Cała podróż zakończyła się zwiedzaniem małego muzeum stworzonego w świetlicy, wystawa fotografii Wiesława Szumińskiego, tradycyjne narzędzia pilarzy i cieśli, którymi najczęściej stawali się tu Staroobrzędowcy, biblioteka literatury związanej z wyznaniem i badaniem jego miejscem w regionie, historii.
Z Gabowych Grądów i Boru, Pracownia Opowieści o Sąsiadach powraca z doświadczeniem kolejnej tradycji, która żyjąc, tuż obok, pozostaje zupełnie osobna, wcielając czas starego świata w teraźniejszość, przywołuje obrazy gdzie indziej zatarte, rozumiejąc rytuał w całej swojej pierwotnej powadze. Miejsce to kryje się w sąsiedztwie, nie tylko Sejn, Puńska, ale i rzeczywistości pędzącej w ruchu, rzadziej już chyba kolistym i powtarzalnym.
fot. Agata Wasilewska