Forum Praktyk Międzykulturowych
- Jeśli nie znasz swego języka, pieśni, to o jakim postępie mówimy? Po co zaczynamy od "conflict resolution" i praw mniejszości? - pyta Arzu Jafarli z Centre of Legal & Economic Education w Lenkaran w Azerbejdżanie.
Liczne dyskusje towarzyszyły kilkudniowej (20-24 listopada) prezentacji dorobku i najnowszych projektów kulturowych i artystycznych Pogranicza. Z zaproszenia sejneńskiego Ośrodka skorzystali przyjaciele - działacze pozarządowych organizacji z Bałkanów, Kaukazu, Azji Centralnej, Europy Środkowej, Grecji, Niemiec i Włoch.
Krzysztof Czyżewski, szef Pogranicza, przyznał rację Arzu, wspominając doświadczenie swojej organizacji: - Nie moglibyśmy zjawić się w Sejnach z programem human rights czy conflict resolution. To i tak nie działa. Dlatego zamiast forsowania oficjalnych programów, Pogranicze od razu zaczęło od "pracy u podstaw".
Jednym z pierwszych pomysłów były Kroniki sejneńskie, które przerodziły się w wieloletni projekt plastyczno-teatralno-literacki realizowany przez instruktorów Pogranicza i sejneńskie dzieci, odwołujący się do historii miasteczka i pamięci jego najstarszych mieszkańców. Specjalnie dla uczestników warsztatów, a także dla mieszkańcow Sejn, młodzi ludzie zagrali Kroniki w Białej Synagodze. Po spektaklu tradycyjnie widzowie otoczyli glinianą makietę miasteczka ustawioną na środku sceny i oglądali budynki wykonane przez sejneńskie dzieci. Był i śpiew - pieśni w języku litewskim, polskim, rosyjskim...
Wspólne śpiewanie było też elementem jednego z najnowszych projektów Pogranicza, o którym opowiadano gościom - Traktu Krasnogrudzkiego. Młodzi ludzie z Sejn i okolic przez czas wakacji zamieszkali w byłym dworku Kunatów w Krasnogrudzie - miejscu, które często odwiedzał Miłosz w latach młodości. Pogranicze planuje utworzyć tu Centrum Dialogu Międzykulturowego (podczas odrębnego spotkania opowiadał o tym projekcie architekt Rafał Winiewicz, autor koncepcji), a tymczasem młodzi ludzie nawiązują kontakty z mieszkańcami okolicznych wiosek i uczą się od nich o przeszłości tego miejsca.
- Ludzie dużo pamiętają - opowiadała podczas uroczystej wieczornej prezentacji efektów projektu w Białej Synagodze Małgorzata Czyżewska, szefowa Pogranicza, która koordynowała pracę dzieci. - Gdy spotykaliśmy się z mieszkańcami i czytaliśmy poezję Miłosza w dwóch językach, śpiewaliśmy pieśni po litewsku i po polsku. Proste rzeczy, ale ważne.
Sejneńskie dzieci biorące udział w Trakcie Krasnogrudzkim otrzymały cztery wskazówki, jak zachowywać się wobec starszych ludzi, których zamierzały odwiedzać:
- być szczerym
- pytać tylko o to, co nas interesuje
- z szacunkiem
- być otwartym
Tak "wyposażeni" (do tego dyktafony, ołówki i notatniki) młodzi ludzie ruszyli do prawie że antropologicznej pracy. W rezultacie każda rodzina w okolicy miała swojego stałego młodego „badacza”, który odwiedzał ją regularnie. Goście z zagranicy obejrzeli w Białej Synagodze wystawę fotograficzną z letniego sezonu w Krasnogrudzie, przyglądali się jej też niektórzy z mieszkańców - bohaterów projektu. A potem młodzi czytali własne relacje (podczas pobytu w Krasnogrudzie i rozmów z mieszkańcami wiosek codziennie prowadzili zapiski). Weronika, jedna z uczestniczek projektu, przypominała wahanie związane z pierwszym zapukaniem do drzwi. Przecież nie było wiadomo, co żyjący kilka dziesiątków lat ludzie mogą myśleć o niespodziewanych gościach, którzy ni stąd, ni zowąd zaczynają wypytywać o dawne czasy, o służbę we dworze, o dawne pieśni, dawne miłości. Najczęściej jednak wstępna nieufność przeradzała się w zażyłość i przyjaźń, a mieszkańcy wiosek wokół Krasnogrudy z radością włączyli wizyty młodych ludzi w rytm swoich codziennych zajęć.
- Okazało się, że dokonało się coś ważniejszego niż planowaliśmy: nie tylko lekcja historii, ale powstanie więzi pomiędzy młodymi i starszymi ludźmi - dopowiadała Małgorzata Czyżewska
To był bardzo specjalny wieczór, a uczestnicy Szkoły Pogranicza, choć przecież nie mogli zrozumieć pisanych po polsku relacji młodych ludzi, oklaskiwali dzieci za artyzm, z jakim je odczytywali. - To trzeba koniecznie przetłumaczyć na angielski - Gregor Mirwa, animator kultury z z Guben w Niemczech, wyrażał wolę chyba większości z obserwatorów.
Innego dnia goście wysłuchali opowieści Bożeny Szroeder o pracy z dziećmi, której celem jest poznawanie sąsiadów - odrębnych etnicznie i tylko z tego powodu często stereotypizowanych negatywnie (program edukacji regionalnej, prowadzony we współpracy ze szkołami): Ośrodek Pogranicze prowadzi zajęcia o kulturze Litwinów, Żydów i rosyjskich staroobrzędowców.
Dowiedzieli się też o wciąż rozwijającym się projekcie edukacyjnym - Sejneńskich Kartach Historycznych i związaną z nim Grą Szklanych Paciorków. Chociaż reguły gry z użyciem pięknych kart przygotowanych przez młodych ludzi z Sejn nie są jeszcze do końca ustalone, wzbudziła ona żywe zainteresowanie. Zastanawiano się, czy gra (mimo braku reguł, wiadomo, że jej przedmiotem będzie kultura i historia danego regionu) może stać się łącznikiem pomiędzy różnymi kulturami, których przedstawiciele brali udział w warsztatach Pogranicza. Ktoś rzucił pomysł, że można by przygotować wersję internetową gry, kto inny dorzucił, że zwycięzcą mógłby być ten, kto znajdzie najwięcej podobieństw pomiędzy różnymi kulturami... Ines Kublik, koordynatorka polsko-niemieckich projektów w ośrodku Schloss Bröllin, zauważyła, że przewodnikami w grze są dzieci i że to jest jej wielką wartością.
Goście poznali pracownie artystyczne i Centrum Dokumentacji Kultur Pogranicza, obejrzeli filmy relacjonujące działalność ośrodka, a podczas spotkania z Małgorzatą Czyżewską dowiedzieli się o wydawnictwach Pogranicza, a także sporo o "kuchni" sejneńskiej organizacji.
- Zaczęliśmy w 1989. Nic wtedy nie umieliśmy - i dopiero niedawno sobie uświadomiłam, że to było dla nas najlepsze, bo najważniejsze wtedy było działanie i nasze pragnienia. Na początku myśleliśmy jeszcze, że jesteśmy tylko artystami - teraz jesteśmy też "artystami życia", bo w międzyczasie musieliśmy się nauczyć zarządzania, zdobywania funduszy i poruszania w gąszczu przepisów - opowiadała dyrektor Pogranicza.
Odrębne spotkanie, prowadzone przez Krzysztofa Czyżewskiego, dotyczyło międzynarodowych projektów Pogranicza: Nowej Agory, Starego Mostu, Dialogu Międzykulturowego na Kaukazie.
Jeden dzień szkoły Pogranicza poświęcony był wyjazdom (uczestnicy podzielili się na grupy) do Puńska, zamieszkanego w większości przez Litwinów, i do Gabowych Grądów, wioski rosyjskich staroobrzędowców. Trzecia grupa pozostała w Sejnach. W Puńsku i Sejnach spotykano się z litewskimi urzędnikami, artystami i działaczami kulturowymi, każdy z nich przedstawiał swoją ocenę stosunków z Polakami (ich postawy różniły się krańcowo: od nieufności i zamknięcia wobec polskiej większości do pełnej współpracy). W Gabowych Grądach uczestnicy warsztatów dowiedzieli się wiele o historii staroobrzędowców w Polsce, a także - ta część spotkania wzbudziła największe zainteresowanie - o ich współczesnych problemach z tradycją, tożsamością i konfliktach wewnątrz grupy.
Podczas wieczornych spotkań w ośrodku w Kuklach, gdzie nocowali goście, wiele rozmawiano o dalszej współpracy (ustanowiono grupy, które zajmą się projektami współpracy z uniwersytetami, przygotowywaniem wspólnych projektów kulturowo-edukacyjnych (m.in. w ramach Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego 2008), budowaniem strony internetowej i swego rodzaju "mapy pogranicza", która ułatwiałaby zbieranie informacji o problemach i działaniach w regionach pogranicznych.
Był też czas na przedstawienie działalności innych organizacji. Alex Fontulakis opowiedział o próbach przywrócenia do życia Starej Synagogi w Chanii na Krecie (w czasie drugiej wojny światowej zginęli prawie wszyscy Żydzi z Chanii) i pokazał o niej film The Etz Hayyim Synagogue Documentary. Ines Kublik zaprezentowała ośrodek poszukiwań teatralnych Schloss Bröllin i film o projekcie Słubfurt; Gregor Mirwa mówił o zrealizowanym już projekcie wspólnego - z mieszkańcami Guben (Gubin) - czytania książki Josepha ConradaJądro ciemności. Agnieszka Poźniak przedstawiła organizację "Miasteczko" z Chełma. Vida Urbonavicius mówiła o House of Memory z Wilna. O problemach stwarzanych dla działalności organizacji pozarządowych przez władze państwowe w Kazachstanie mówił Kairat Zhussupov z "Central Asia - Peace and Accord" w Astanie, a Arzu Jafarli z Centre of Legal & Economic Education w Lenkoranie o podobnych kłopotach w Azerbejdżanie. Huso Orucevič z Mostaru dzielił się refleksjami o trudnych sprawach bośniackich:
- Szacunek i tolerancja - to dwa kluczowe dla mnie słowa, gdy mówimy o dialogu międzykulturowym - uważa Huso. - Szacunek jest ważniejszy. Słowo "sąsiad" wiąże się tylko z tolerancją. Komšija - słowo, które istnieje w naszym języku, również mówi o sąsiedztwie, ale oznacza coś więcej: "szacunek" właśnie. W Bośni nie wystarcza się tolerować, trzeba się szanować, a to znaczy tyle, że musimy się poznawać. Na razie w Bośni trwa stan tolerancji, nadchodzi czas budowania szacunku.
Bartosz Hlebowicz