Dwie historie usłyszane i zanotowane przez Wiesława Szumińskiego podczas jego podróży po Białostocczyźnie i Białorusi zachodniej stały się impulsem do namalowania dwóch cyklów obrazów oraz stworzenia rzeźbiarskiej instalacji ceramicznej - "Kadisz dla dziewczyny w białej sukience" i "Była biblioteka..." , prezentowanych na wystawie.
Malarsko-rzeźbiarska opowieść o tragicznym końcu synagogalnej biblioteki w Tykocinie, oraz zamknięta w cyklu obrazów relacja świadka zagłady Żydów z getta w Wasiliszkach na Białorusi, stały się dla autora wystawy swoistym zobowiązaniem wobec tych, których unicestwiono, wołaniem o pamięć o nich, a jednocześnie refleksją o kruchości i doniosłości pamięci, którą przywrócić może nam sztuka.
Z dzienników autora:
To takie dziwne i niepojęte. Jest synagoga, budynki, są domy w których nic nie ma. Tyle lat, tyle wieków ludzie w jednym miejscu mieszkali i raptem tak jakby zapadli się pod ziemię i wszystko z nimi zapadło się pod ziemię. Ani jednego tałesu, ani choćby strzępka ubrania, ani jednej fotografii, książki. Niczego.
Były kroniki cechu krawców i bractwa pogrzebowego spisywane od XVII wieku albo i starsze. A wśród nich duma tykocińskich Żydów – pergaminowa Sefer Thilim – pisana ręcznie księga psalmów przez anonimowego pergamonika, iluminowana, którą można było zobaczyć w największe święta żydowskie ułożoną pod Aron ha-kodesz w wielkiej synagodze. (…) Były niezliczone modlitewniki, zwoje tory i dzieła talmudyczne.
Wiesław Szumiński, „Notes białoruski”:
Wot tu woźle tej reczki – widzę nagle wyciągnięty na wprost palec Franciszka – mogę opowiedzieć historię. To było w niedzielę, kiedy Niemcy stali strzelać Żydów z wasiliszewskiego getta. Dzień był ciepły, bo to lato było. A ludzie już raniej wiedzieli, że coś tam będzie, bo tego dnia nie kazali nam już gnać krów na łąkę. I tak gdzieś od godziny dziewiątej słyszę, aha już pulomioty pracują. Ja stał, ot tak jak i teraz i patrzył w tamtą stronę gdzie strzelają. Patrzę ja, a tu oderwało się jakich może dziesięć, może piętnaście ludzi, znaczy się Żydów, i leci przez łąkę, ot tam, w stronę lasu. No i lecą oni tak woźle Reczki.
Ja widzę, wyskakuje od strony kościoła jeden na motocyklu. Podjeżdża i naczinajet strielat. Puści serię z pulomiota i jeden albo dwóch pada. I tak dalsze i dalsze. Do lasu dobrało się z nich może jakich dwóch, albo trzech, nie więcej. No i wot ten Niemiec zabrał się i pojechał do Wasiliszek. A ja ostał się sam, tu na tej górze. Cicho stało, bo i w miasteczku strzelać przestali.
I stoję ja tak. Łąka przede mną wielka, zielona jak teraz. Nie wiem, jakie mnie myśli po głowie chodzili wtedy. Stoję jak zamurowany i ruszyć się nie mogę. Dziecko jeszcze wtedy był. Stoję i widzę jak na tej łące, wiatr unosi białą sukienkę dziewczyny, która jedna z pierwszych upadła. Podnosi te sukieneczke w górę, potem ona upada na nie żywą dziewczynę. I znowu ją podnosi. A wkoło taka cisza i nic więcej na łące się nie rusza. Ot, tylko ta biała sukieneczka na całej, wielkiej, zielonej łące.
Wernisaz wystawy odbył się w czasie corocznych Zaduszek sejneńskich 19 listopada 2016.
Zaduszki Sejneńskie 2016