O sadzie prababci Julii -opowieść Zosi Kondzielewskiej
Obok domu mojej prababci znajduje się wspaniały sad. Są w nim jabłonie, krzewy porzeczki i agrestu, no i oczywiście śliwy. Ten sad jest oddzielony od domu niskim drewnianym płotem, więc kiedy patrzy się przez okno w salonie to wszystko widać. Każdego lata przynosiliśmy ze stodoły drabinę i zbieraliśmy wiśnie lub jabłka. Kiedy pewnego zimowego dnia przyjechałam do prababci Julii opowiedziała mi, że poprzedniego wieczora tuż za płotem stała sarna z dwoma małymi, pewnie szukała jakichś jabłek pod śniegiem lub zjadliwych gałązek. Na początku wszyscy pomyśleliśmy, że była to jednorazowa sytuacja. Ale nie, sarenka przychodziła aż do końca zimy i zaglądała do sadu również latem, wiosną i jesienią. To były nasze sarenki.
O tajemniczym kamieniu w tajemniczym lesie – opowieść Uli Korzenieckiej
Moja mama bardzo dobrze wspomina swoje dzieciństwo. Najbardziej zapadł jej w pamięć nieduży las, który znajdował się na wysokiej górze w pobliżu domu. Kiedy przyjeżdżali kuzyni, wybierała się wraz z nimi i rodzeństwem na spacer. Były tam najlepsze pod słońcem poziomki, maliny i różnego rodzaju grzyby. Lecz to nie był zwyczajny las. W samym środku znajdował się tajemniczy ogromny kamień, który zawsze budził ich ciekawość, wokół niego rosły jeszcze smaczniejsze owoce i grzyby. Kiedy chcieli odpocząć zawsze na nim siadali, a ochronę przed słońcem dawały rozłożyste drzewa. W sąsiedztwie lasku było źródełko, z którego ciągle wypływała woda, nawet w najmroźniejszą zimę. A latem dzikie zwierzęta chętnie odwiedzały to miejsce, by napić się czystej, zimnej wody. Rodzice nie pozwalali zbliżać się tam w trosce o bezpieczeństwo dzieci. Lecz one potajemnie obserwowały to zjawisko. Widać było że to jest jakieś tajemne królestwo zwierząt, roślin, wody, kamieni.
O szatach Bogini Laimy – opowieść wywiedziona z mitologii
Laime była boginią losu i przeznaczenia. Przybywała z otchłani i towarzyszyła człowiekowi w granicznych momentach jego życia. Pojawiała się więc w chwili jego narodzin, w momencie ukończenia przez niego pełnoletności oraz na łożu śmierci. Mogła również odpowiadać za korzystny przebieg porodu, dlatego niekiedy utożsamia się ją jako bogini płodności i opiekunkę matek. Związek Laimy z płodnością odnosił się również do płodów ziemi, dlatego lud litewski długo wierzył, że urodzaj zależy od szaty, jaką w danym roku przybierze bogini. Dobrobyt pojawiał się w przypadku, gdy Laime zakładała szatę zieloną, ale gdy przyuważono ją w brązie – był to znak, że nadejdzie wojna. Z kolei, gdy Laime oblecze się w czerń, wiadomo było, że dany rok przyniesie śmierć głodową lub mor. Wówczas nazywano ją Morową Dziewicą.
O wspólnocie wioski przy kopaniu torfu w Bobrach - lesie białogórskim – opowieść
Patryka Jankowskiego
Kiedyś do opalania domów, oprócz drewna i węgla, używano torfu. Kopało się go na obrzeżach lasów bagiennych, gdzie dokładnie, wiedzieli mieszkańcy od swoich rodziców i dziadków. Miejsce musiało też być odpowiednie do podjechania tam końmi z wozami. Do kopania torfu chodziły całe wsie. Praca ta była ciężka, całodniowa. Kopano wielkie doły, a mokry torf formowano w prostokątne bądź okrągłe formy wielkością zbliżone do cegły. W zależności od pogody kostki suszyło się parę dni. Najpierw z jednej, później z drugiej strony, następnie kostki opierano o siebie tworząc trójkąt i pozostawiana aż całkowicie wyschną. Takie wyschnięte kostki ładowano na wozy i końmi zwożono do domów. Moja rodzina też paliła torfem. Babcia i tata opowiadali mi jak to się robiło. Od taty wiem, w którym miejscu, u nas w lesie Bobry w Białgórach, jest torf. Praca ta dzięki, temu, że była trudna, wymagała współdziałania, jednocząc i umacniając lokalne wspólnoty. Teraz już na wsiach nie ma aż tak silnych wspólnot, przez to, że nie potrzeba pomocy sąsiedzkiej, bo zastępują ją maszyny.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury Kultura - Interwencje. Edycja 2023