„Noc już zapadła. Księżyc szedł do pełni. Czekaliśmy na deszcz. Jak tylko przyszedł czas na rozpoczęcie Misterium Mostu, niebo rozdarły błyski i lunęło. Słowo na koniec spisałem spotykając jednookiego czteropawia. Tak zrodziła się „Śmierć prawdziwszego boga”. Tym jedynie mogę się podzielić. Cała reszta – muzyka Pawła Szymańskiego i Wojciecha Szroedera grana przez Orkiestrę Klezmerską Teatru Sejneńskiego na Arce potopu, „Bajęda o huśtawce” opowiadana przez Bożenę Szroeder i dzieci z „Kronik sejneńskich”, biała huśtawka Wiesława Szumińskiego – trwa jedynie w pamięci tych wspaniałych, którzy do doliny Niewidzialnego Mostu z nami zstąpili.
Śmierć prawdziwszego boga
1.
Staje się to, co zawsze było, zapomniane. Tysiące lat
wmawiano nam, że inni to nie my. Błądziliśmy szukając
siebie w osobnym. Każde z nas pragnęło być niepowtarzalne.
Aż odnaleźliśmy się w kręgu z czarną i białym, wierzącym
i nie, dziećmi, kobietą na wózku i chłopcem w koszulce queer,
w okularach i bez, okryci cieniem majestatu światła,
pięknem kwiatów nierozdzielnym od ofiary, w wielojęzycznym
strumieniu szeptu słów wypowiadających tę samą skargę,
niepodzielne dziękczynienie. Odkrywamy niepowtarzalne
w każdej i każdym spośród nas.
2.
Z księżycem ruszyliśmy ku pełni. Zawstydzeni przepastną
stratą sił na dowodzenie prawdziwości swojego boga
albo prawdy jego nieistnienia, która także jest bogiem.
Nigdy nie zdarzało się tak, że ten prawdziwszy mógł być nie nasz.
Siebie uśmiercaliśmy, zadając tysiąckrotną śmierć w imię
prawdziwszego boga. Od kiedy stał się swój, musiał zabijać.
Również ten pretendujący do imienia człowieka-boga,
obracający świątynie w pył lub zysk. Ku sobie nas zwraca
bliskość pełni. Jasno widzimy innych w nas. Porwani tańcem
bez powodu zapraszamy gości do domów z czystą izbą,
nie zajętą przez gospodarzy. Zamienieni w słuch czekamy,
co będzie, gdy zabijemy w sobie prawdziwszego boga, gdy
przestaniemy mieć rację.".
Krzysztof Czyżewski