Idea Środkowej Europy, urzeczywistniana w Użhorodzie, jest takim właśnie spotkaniem, a ostatniego dnia wspólnego namysłu rozbrzmiewało to szczególnie wyraźnie. Głosy z Armenii, Gruzji, opowieść Raphaela Rogińskiego, poszerzały środkowoeuropejską przestrzeń o kolejne centra, następne linie wpływów, inne obrazy i języki. Mapę granic Europy Środkowej zastąpiła inna geografia, bliższa rzece, która przepływa otwartym nurtem, zbierając światy z obu brzegów. Może to kosmos Morza Czarnego, nasze zapoznane źródło, powinien kształtować kolejną wyobraźnię i kolejne mity. Przekonywać, że właśnie spotkanie jest naturalną dla nas przestrzenią, a bliżej mu do starożytnej mądrości i mistyki, niż apokaliptycznej myśli o wciąż rozpadającym się świecie. Kultura Morza Czarnego pozostaje cicha, prawie niema, ścierana przez imperializm, jest następną opowieścią o możliwej sile tego co małe. Dla Gruzji i Armenii walka o wolność jest nieustannym wysiłkiem, goście z Tibilisi lecieli do Użhorodu, niosąc ciężar kryzysu, nagłej eskalacji agresji. I rzeczywiście, jak mówiła poetka Thea Topuria, kto mógłby to zrozumieć, jeżeli nie Europa Środkowa? Przy tym wszystkim cała idea Dilemmy, środkowoeuropejskiego spotkania, wydaje się bardzo praktyczna, tworząc wspólne języki opowieści, wykorzystuje przeszłość i teraźniejszość do napisania historii jutra. W ten sposób dzisiejsza Gruzja, Ukraina może nie będą samotne, wyizolowane, pozbawione sąsiadów. Lecznicza siła kultury polega też na tym, że zajmując się traumą i pamięcią, tworzy narracje, które zatrzymują światy, a jednocześnie pozwalają im iść dalej.
Innym jeszcze, poruszającym spotkaniem kończyła się nasza praca w Użhorodzie, na koncercie muzyki folkowej Zakarpacia wyrosły przed nami światy i tradycje pełne różnicy, na styku miejsc i historii. Wyciętą przestrzeń sceny wypełniła Ukraina, jakby przeciągnięta ze wszystkich stron na małe Zakarpacie, w tym samym momencie stłamszona i energiczna, wolna. W długiej ciszy po ostatniej, poświęconej zabitym ukraińskim żołnierzom pieśni, granice sceny, teatru, Zakarpacia przebijał świat wojennej przemocy, świat, który dochodziłby z zewnątrz, gdyby nie to, że zawsze stoimy w samym środku, a granice nigdy nie miały nas chronić.