Dźwiękowa scenografia pasowała do opowieści, w Erywaniu łatwo odczuć dynamikę miasta, które pozostaje w ciągłym procesie, staje się wykopaliskiem, konstrukcją wielu czasów, wciąż poszukuje i pisze o sobie opowieść. Erywań na przestrzeni dekad ulegał radykalnym transformacjom, zmieniał swoją barwę i światło, został na nowo wymyślony, jednocześnie budując Armenię jako niepodległe państwo. Architektoniczne marzenia XX wieku myślały o miastach dla ludzi, ale wprowadzały zamęt w ich świat, strukturę przecież głęboko zakodowaną w istniejącej przestrzeni. W Erywaniu zderzają się marzenia o mieście ogrodzie z surowym modernizmem czasów sowieckich, socrealizm i mit kinematografii z antyczną symboliką, a nad całą przestrzenią wisi widmo postępującej gentryfikacji. Erywań przez lata pozostawał na peryferiach, lokowały go tak linie prowadzone z Baku czy Tbilisi. Dzisiaj łączy w sobie uniwersalną opowieść modernizmu ze śladami architektury wernakularnej, prowokuje chyba mylne pytania o esencję i autentyczność. Tymi ścieżkami powoli zbliżaliśmy się do naszego pierwszego wieczoru. Cafe Europa, spotkanie poetyckie z niemal 30-letnią już historią, zebrało w Erywaniu tradycję kolejnych głosów i wrażliwości. Wiersz Tatev Chakhian “Migrant Point”, czytany na sześć głosów, sześć różnych języków, rysował kształt wieczoru, powracając do naszych pytań o Środkową Europę, tożsamość, inność, granice i ruch pośród tych narzuconych linii. Słowa poetów, poetek z Kaukazu, regionów Morza Czarnego, sąsiedzkich krajów Europy, przybierały różną siłę i melodię, czasem długo snując swoją opowieść, a czasem z energią krzyku albo ulotnej eksplozji zbierały sens w kilku wersach.
tekst: Piotr Szroeder
photos: Narek Dallakyan, PIotrek Szroeder