Mamy rok 1953, a ludowo-demokratyczna armia Czechosłowacji szykuje się do starcia z siłami imperialistycznymi. Żołnierze wysłuchują drętwych mów, funduje im się egzaminy na odznakę bohaterskiego Fuczika. W tej sytuacji jedynej szansy na przetrwanie dwóch i pół roku zasadniczej służby wojskowej należy upatrywać w pewnej luce w regulaminie. Otóż nie określał on, że żołnierz nie ma prawa być idiotą. Oficerowie polityczni wyrywali sobie włosy z głów, kiedy jeden z podwładnych poproszony o odśpiewanie "Międzynarodówki" "po krótkim zastanowieniu zaintonował głosem o niedającej się ustalić wysokości 'Avanti pikolo, al aprikoza, pandiera roza, pandiera roza'".
Główny bohater "Batalionu czołgów" to sierżant Daniel Smirzycki - alter ego Škvoreckiego. Niechętnie wspomina o ukończonych studiach filozoficznych - "czasy, gdy ludzie chwalili się tytułami naukowymi, należały bezpowrotnie do przeszłości". Po odbyciu służby podejmie pracę w wydawnictwie jako redaktor literatury anglo-amerykańskiej. Ale i tam zawitały fałsz i zidiocenie. Gdy Smirzycki studiował, Hemingway uchodził jeszcze za "relatywnie postępowego autora, który tylko tendencyjnie wypaczał sens hiszpańskiej wojny domowej". Potem okazało się jednak, że to "szpieg i agent CIA".
"Batalion czołgów" jest więc nie tylko opowieścią o absurdzie komunistycznej armii (czy też armii w ogóle), ale także ważnym świadectwem historycznym - dokumentem czasów sprzed odwilży.
Bartosz Marzec, "Rzeczpospolita" 3-4 grudnia 2005
Josef Škvorecký, Batalion czołgów, Przełożył Andrzej Sławomir Jagodziński, Sejny 2005, Pogranicze.