Z podróży do Gruzji - poetycka relacja Zofii Piłasiewicz

Z podróży do Gruzji - poetycka relacja Zofii Piłasiewicz

Pracownia Opowieści po wyprawie do Gruzji.

David Garedżia

Upał i pył

Umykający spod zmęczonych nóg.

Bezkres pustynnych wzgórz i

Rozlane odcienie

Ochry

W Pulsującym słońcu.

Obłe schody

Wyryte w piaskowcu

Przed setkami lat,

Kryją  zapamiętane w nich

Miliony kroków

Pielgrzymów.

A dalej już tylko

Jaskinie,

Jak schronienie

Modlitw

Ojców pustyni.

Freski na sklepieniu

Jednej z nich ,

zaznaczonej przez współczesnych

Numerem 52,

Wyglądają, jak namalowane

Wczoraj.

Przywołują historie

Z życia  najważniejszej

Postaci chrześcijańskiego świata.

Malowane błogosławioną ręką

bezimiennego mnicha,

niosą w sobie

boskie natchnienie.

Obok XI –wiecznych

Fresków,

Jakby namalowanych wczoraj,

Ktoś,

Wiele wieków później,

Dodał ołówkiem  swój podpis:

Anton Zarickij

19 V/16  13.

Jakby to było………. wczoraj.

 

Archil

 

„ Spotykając innego człowieka, tak naprawdę  spotykamy siebie…”

Skupiony,

Objaśnia światło XII-wiecznych fresków.

Szerokim uśmiechem

Wypływa z niego dusza,

Którą tak chojnie

Potrafi się dzielić.

Każdy ptak ma dla niego imię,

Każdym spokojnym  krokiem

Zapamiętuje ziemie!

Bacznie wsłuchany w ludzkie

I ptasie historie

Miesza je i waży,

Przyprawia ingrediencjami,

Aż jedne i drugie

Zanurzą się w niebywałym

Smaku i aromacie słów.

Cisza gór  i dostojeństwo kroku,

I niezgoda na grzech zabitego zwierzęcia.

Przyroda wypełnia  duszę.

Chrapliwym od setek wypalonych papierosów głosem,

Snuje soczyste opowieści i anegdoty,

Sam śmiejąc się z nich najszczerzej, całym sobą.

A   jego świdrujący wzrok zdaje się mówić:

Widzisz? To proste!

Wystarczy się tylko śmiać!

Hipopotam na podwórku

Wiedział, gdzie szukać ratunku,

Gdy przerażeni  ludzie otworzyli klatki

przelane rwącą wodą Kury.

Tak inny i tak podobny do nas,

Nosi w sobie Gruzję.

Z jej wszystkimi sprzecznościami,

Przekleństwami,  zachwyceniami.

Z cała tą miłością i czułością do tego dziwnego kraju

Na skraju Europy,

I tych surowych, a jednak pięknych

Starców z gór.

Wędrując po górach szuka mądrości

Swojego narodu

A znajduje swoją mądrość.

Spotkanie z nim dotyka innego wymiaru relacji,

Gdzieś głęboko ukrytego  człowieczeństwa,

Gdzie wszystko się wydarza naprawdę i gdzie

Wszystko jest możliwe,

Gdzie wszyscy jesteśmy tacy sami

I gdzie naprawdę możliwa jest

……………………..przyjaźń.

Vardżia

Dwa bawiące się za dynią małe kotki barwy rudej

Nie patrzą w górę.

Ich świat to trochę trawnika,

dynie i uchylone drzwi,

gdzie można się ukryć.

I ta ławka przy ścianie, pod którą tak dobrze

Zwinąć się w kłębek i wtulić nos w brzuch brata

Kiedy zimno spływa niewiadomo skąd.

Kotki nie patrzą w górę,

Gdzie w skałach

O barwie ich futra

Wiele wieków temu,

Ludzie wyryli miasto.

A ono, na chwałę budowniczych

I za zgodą z natury

Przetrwało zawieruchy

Kolejnych wieków.

Wąskimi korytarzami

Wspinamy się na kolejne piętra i schodzimy

Tajemnymi schodami.

Jak przed wiekami

Wita nas piękne oblicze królowej

Z księgą w ręku i postać jej ojca.

Czy Tamar widziała ten fresk?

Czy tak wyglądała , kiedy z tarasu kamiennego miasta

Żegnała swoje wojska

Wyruszające na wojnę?

Albo kiedy witała zwycięską armię?

Czy też ważniejsze od zwycięstw

Były dla niej

Te wszystkie księgi

I Akademia Platońska,

W kamiennym mieście?

Czy tu Rustaweli pisał swoje dzieło

Opisujące barwny, szlachetny świat

I swój kraj, na chwałę królowej

I rycerza w tygrysiej skórze?

Ciszę skalnego miasta

Wypełniają zastygłe w nim głosy.

Kazbek

Święta góro alpinistów!

Ile żyć pochłonęłaś

Tych wszystkich krnąbrnych,

Którzy nie patrząc

Na  nieskalaną biel

Twojego szczytu,

Odważyli się zakłócić

Ci spokój?

Ilu śmiałkom

Pozwoliłaś dotknąć

Twojego najtajniejszego

Miejsca ,

By mogli poczuć

Szczęście i radość

Równą radości

Zdobywców

Nieznanych ziem?

Czy nadal

Przykuty do Twoich skał

Prometeusz

Musi składać ofiarę

Dla tych z nizin,

By mogli ogrzać się

Blaskiem ognia?

Z czym może równać się

Łagodność Twoich stoków

Co przygarnęła świętą

Stepac  Mindę ,

By jak wyspa

Nad chmur oceanem

Wychwalała

Wszelkie dzieło stworzenia,

Na przekór światu?

Do czego mam się modlić,

Święta Góro,

Święta Stepac Mindo?

Dzieło natury i dzieło człowieka

Splotło się w jeden boski wymiar.

Dolina Juty

Najpierw człowiek wyrył runy!

Dziwne rysunki na kamieniu

Odzwierciedlające przestrzeń

Wkoło i ludzki strach zaklinający

Wszystkie duchy Doliny.

I pogodził się z ludźmi

Odwołując się do ich szlachetnej

I odważnej duszy.

Na przekór wszystkim siłom przyrody,

Zbudował dom.

I otworzył go dla Innych.

Dolina nabrała słońca,

I teraz  kroki same kierują się

Do kamiennego domu.

Saro

Cztery tysiące lat temu

Ludzie zbudowali tu osadę.

To miejsce ich przyciągnęło?

A może sami

Rozejrzawszy się wokół,

Po wąskich dolinach w dole,

Stromych zboczach,

Źródłach zeń spływających,

Bezkresie nieba

I pofałdowanej ziemi

Powiedzieli:

Tu będzie nasz dom!

I jeszcze to bogactwo rozsypanych skał

Z wygasłych już wulkanów.

Takich ciepłych i miękkich

I szorstkich w dotyku,

Dających się tak łatwo

Formować

W perforowane bloczki

Układane jedne na drugich.

Jaka miłość gościła w tych domach

Z perforowanych bloczków

Wykutych z zastygłej lawy

Przed czterema tysiącami lat?

Czy byli tu szczęśliwi?

Czy bezkres nieba i pofałdowanej ziemi

Dawał im poczucie bezpieczeństwa

W tych górach bez granic?

Czy dzieci potrafiły znaleźć radość

Na tej ziemi z zastygłej lawy?

Jacy byli? Jak im się żyło?

Jak żyje się tym kilku mniszkom

W tym surowym krajobrazie

Z domami z perforowanych bloczków?

Czy dzień wypełniony modlitwą

I walką o przetrwanie osładza

Dbanie o niewielki monastyr

I złuszczające się ze sklepienia freski?

A ziemia tego roku bez deszczu

Nie chce wydać plonów.

A zima tego roku taka mroźna.

Udabno

-   u  Ksawerego

Pianino, piwo

Krowa, kurz.

Tryk-trak!

Dziecko, słońce

Pies, koń, świnia.

Tryk-trak!

Kajak, pustynia

Krowa, lody.

Tryk-trak!

Uśmiech , ludzie

Dzbanek wody.

Tryk-trak!

Szczęście ludzi

Z betonowego bunkra

Wypełnionego paletami,

Ma barwę tęczy…..!

Zofia Piłasiewicz