Tuż przed wojną, w Sejnach mieszkało ośmiuset dziewiętnastu Żydów. Wszyscy oni, a także krasnopolscy, wiżajńscy, puńskowscy Żydzi w końcu października 1939 roku otrzymali nakaz opuszczenia swoich domów i udania się na wschód, w kierunku Litwy. Kolumna wypędzonych licząca około dwa i pół tysiąca osób przez kilkanaście dni tułała się po pasie "ziemi niczyjej", wzdłuż granicy z Litwą, nie uzyskawszy pozwolenia na jej przekroczenie. Był początek listopada. Dni były dżdżyste, noce chłodne i wielu umierało już wtedy. Część koczujących na granicy wygnańców decydowała się na powrót i udało im się dotrzeć do Suwałk . Tych, którzy zostali na granicy, po pewnym czasie wpuszczono na terytorium Litwy i rozlokowano na dużej przestrzeni od Łoździej, poprzez Kalwarię, Mariampol, aż po Kowno. Powracający do Suwałk, zostali wkrótce wywiezieni do obozu przejściowego w Białej Podlaskiej, a stamtąd do obozów zagłady , głównie do Treblinki i Majdanka.
Ci z sejneńskich Żydów, którzy przeżyli tułaczkę i znaleźli się na Litwie, a nie długo potem - w roku 1940, po zajęciu jej przez Armię Czerwoną - w Rosji Sowieckiej, doczekali roku 1941. Owego lata na ziemie te wkroczyli Niemcy. Na całej Litwie rozpoczęło się masowe mordowanie ludności żydowskiej. W dokonującej się eksterminacji zginęło wtedy około dwustu tysięcy Żydów. W wielu miejscach sprawcami morów poza Ypatingasis burys (litewskimi oddziałami specjalnymi), byli ochotnicy litewscy dokonujący mordów samodzielnie. Tak było na przykład w Łoździejach, gdzie wśród zamordowanych byli też sejneńscy Żydzi.
Jesienią 2019 roku minęło osiemdziesiąt lat od śmierci Sejneńskiego Sztetla.
Tekst: Wiesław Szumiński