Ylljet Alicka jest absolwentem Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego w Tiranie, nauczycielem i autorem podręczników szkolnych. Debiutował w wieku 45 lat zbiorem Opowiadania (1977), kolejny zbiór Kompromis ukazał się w 2000 r.; jego utwory tłumaczono na kilka europejskich języków; otrzymał kilka międzynarodowych nagród literackich; w grudniu 2001 Kompromis uznano w Albanii za książkę roku; pisze również scenariusze filmowe. Poprzez swoje opowiadania ujawnia cały absurd totalitarnej dyktatury, jak również bolączki posttotalitarnej transformacji. Jego siłą jest zdolność wnikliwej obserwacji, stylistyczna oszczędność i przewrotne poczucie humoru, które zresztą należałoby określić po prostu jako wyczucie absurdu.
Owego absurdu trudno, rzecz jasna, w albańskiej rzeczywistości, tak enverowskiej, jak i postenverowskiej, nie odczuwać; wystarczy odwołać się do "dokumentalnych" przecież opowiadań Alicki, jak Hasła, w których wiejscy nauczyciele wraz ze swymi uczniami układają w górach z kamieni przydzielone im przez dyrektora szkoły i sekretarza partii prokomunistyczne i antyimperialsityczne hasła i sumiennie doglądają ich nieraz całymi latami (!); Trzy meldunki z przedsiębiorstwa N. O bólu po śmierci wodza, w których opisane są emocjonalne reakcje pracowników i wpisy w Księdze z Wyrazami Bólu (wręczonej przez przewodniczącą związków zawodowych) po śmierci Hodży; albo Krótką historię dobrze urodzonych opowiadającą o pewnym byłym albańskim dyplomacie, który w latach dziewięćdziesiątych założył "Towarzystwo Odrodzenia Narodowych Wartości Duchowych" i w ramach jego działalności sprzedawał zachodnim naiwniakom i snobom fikcyjne tytuły szlacheckie. Z drugiej jednak strony ironiczne wychylenie się poza koszmar niedorzeczności wymagać musiało nie lada hartu ducha i "odniewolenia" umysłu, a także daru lapidarności.
Alicka niczego nie przegaduje, pisze krótko, dosadnie, szkicuje sytuacje i zdarzenia poprzez celne wskazanie drobnych, pozornie nieważnych szczegółów. Nic dziwnego, że upomniało się o niego kino: na podstawie Haseł, Małego mężczyzny i Wiejskiej historii powstał francusko-albański film Hasła, który w 2001 roku zdobył Nagrodę Młodych na festiwalu w Cannes, zachęcając tym samym pisarza do pracy nad kolejnymi scenariuszami. Trafnie pisze o "filmowości" tej prozy Horodyska: "Szczegół, nic nie znaczący drobiazg mają u Alicki pierwszorzędne znaczenie, stają się bezwzględnie konieczne. Jakby grały w filmie i każdy z nich miał życiową rolę: palec wystający z podartego buta, główka czosnku, sztuczne kwiaty w szeleszczącym celofanie, pachnące naftaliną najlepsze ubranie. Te opowiadania są gotowymi scenariuszami filmowymi. Tyle w nich obrazu i plastyki, niepowtarzalnego klimatu."
Tu dochodzimy do najważniejszej, moim zdaniem, wartości prozy Alicki; nie jest nią satyra, sarkazm, czy ironia, lecz właśnie umiejętność dostrzeżenia drobiazgów, zwykłych chwil w zwyczajnym życiu zwykłych ludzi, które pozostają wzruszające i właśnie "ludzkie" bez względu na "dziejowy" absurd i dehumanizację; ba, ten potworny kontekst jeszcze potęguje ich humanistyczny wymiar. Jakże poruszająca jest na przykład Wiejska historia, opowieść o wiejskim analfabecie Marku, który prosi nauczyciela o napisanie podania do władz w sprawie nowego mieszkania, to jest "jakiegoś kunta", bo podczas deszczu "przez jego chatę przepływa "strumycek co to wpływa do potoka", a potem resztę swego nieszczęsnego żywota spędza na nagabywaniu sąsiadów, żeby mu przeczytali ten nigdy nie wysłany list o jego własnym rozdzierającym losie, aż wreszcie sprawia sobie elementarz, by móc samemu nauczyć się czytać; albo Mąż i żona [Cifti], historia niefortunnej, upokarzającej wyprawy dwojga wiejskich staruszków "na wesele w stolicy", podczas której on zdobywa się na pierwszy w swym życiu czuły gest wobec kobiety.
Opowiadania Ylljeta Alicki są tak przejmujące właśnie dzięki swej "białoszewskiej" powiedziałabym perspektywie, ukazują ten przerażający "inny świat" jakby od dołu, od spodu, z poziomu codzienności i powszedniości, a przez to "egzotyka" albańskiego totalitaryzmu i posttotalitaryzmu nabiera ponadgeograficznej, ponadhistorycznej i ponadpolitycznej uniwersalności. Alicka mówi nam dobitnie - zwłaszcza poprzez te mniej sarkastyczne, a bardziej czułe, wywołujące śmiech przez łzy opowiadania - że aby przeciwstawić się machinom dehumanizacji, nie trzeba koniecznie nadzwyczajnych aktów heroizmu, czasem po prostu "wystarczy być" ) że pozwolę sobie wykorzystać słynny tytuł), choć może powinnam dodać: i umieć zobaczyć innych z ich byciem. Ylljet Alicka bez wątpienia to potrafi. Dlatego też nie jest on jedynie pisarzem społecznym - czy dajmy na to - satyrykiem społeczno-politycznym. Jest humanistą I na tym zapewne polega istota jego europejskiego sukcesu.
Katarzyna Bieńkowska, "Nowe Książki" 12/2002
Ylljet Aliçka, Kompromis. 13 opowiadań albańskich. Tłumaczenie Dorota Horodyska, Sejny 2002, Fundacja Pogranicze.