Bezkresny dialog, "Tygodnik Powszechny" 21 grudnia 2003
Poezja zmienia nasze postrzeganie rzeczywistości, a czasem także działania. Energia wiersza wpływa na rozwój psychiki zarówno twórcy, jak i czytelnika. Uczy myśleć i czuć: zwiększa zakres myśli i uczuć, jak wiosłowanie zwiększa pojemność płuc.
Poezja jest sztuką opartą na odzewie, w odróżnieniu od, dajmy na to, opery czy baletu. Widz nie musi się poruszać w rytm muzyki, oglądając balet - jest to wręcz niewskazane - ani wtórować śpiewakowi operowemu. Jednak aby czytać poezję, trzeba stać się po trosze poetą. Wiersz dopełnia się bowiem dopiero w umyśle czytelnika; poeta daje zaledwie wskazówki, podpowiedzi - które są niekiedy trudne do rozszyfrowania, a jednak należy je rozszyfrować.
I wreszcie, poezja uczy języka. A język (co lubił podkreślać Brodski) jest tym, co różni nas od zwierząt, wyróżnia jako istoty ludzkie. Ja bym jeszcze dodał, że odróżnia nas także od aniołów. Język, w stopniu nie mniejszym niż religia, budzi w nas poczucie nieskończoności, ponieważ nie ma początku ani końca. Jesteśmy w nim zanurzeni od wczesnego dzieciństwa i nie możemy istnieć poza nim. Jak twierdzi Gadamer, jesteśmy językiem, jesteśmy bezkresną myślą, bezkresnym dialogiem. (Oczywiście języka można również używać w sposób wynaturzony, na co XX wiek dostarczył wielu przykładów. Jednak nawet z wolności można korzystać w sposób wynaturzony.) Poezja to język par excellence, język wydestylowany, język poddany dyscyplinie, język do potęgi.
Tomas Venclova
W rezerwacie Łukaszenki, "Gazeta Wyborcza" 6-7 wrzesnia 2003
O Białorusinach, którzy za Wilnem tęksnią bardziej niż Polacy, o prorosyjskim reżimie, który broni się przed rosyjskim kapitałem, i otym, jak pod rządami Łukaszenki język białoruski staje się symbolem opozycji i świadomości obywatelskiej opowiada Tomas Venclova.
Dwa księstwa "Tygodnik Powszechny" 22 sierpnia 2004
W XX stuleciu Czesław Miłosz okazał się tym dla poezji i kultury polskiej, kim w XIX stuleciu był Adam Mickiewicz. Dziwna jest powtarzalność losów dwóch wielkich Polaków. Obaj nazywali swoją ojczyzną Litwę i uważali się za Litwinów - w dawnym sensie tego słowa, kiedy oznaczało ono obywatela niegdysiejszego Wielkiego Księstwa. Czesław Miłosz zresztą miał do tego nawet większe prawo niż Mickiewicz, ponieważ urodził się na rdzennej, dziś niepodległej Litwie, znał język litewski i potrafił tłumaczyć poetów tego języka z oryginału.
Obaj - Mickiewicz i Miłosz - byli wygnańcami, obaj zdobyli sławę światową jeszcze za życia, obaj wybitnie przyczynili się do wyzwolenia obu narodów dawnej Rzeczypospolitej z pęt tyrańskich reżimów. Odrodzenie narodowe litewskie - tak samo jak polskie - byłoby nie do pomyślenia bez Mickiewicza. Historyczne pojednanie Polski i Litwy po ciężkich przejściach dwudziestowiecznych byłoby nie do pomyślenia bez Miłosza. Powiedziałbym, że właśnie Miłosz, największy poeta “miasta bez imienia” - Wilna, był tym, kto rozwiązał kwestię wileńską, bo politycy przeszli ścieżką wydeptaną przez niego i podobnie myślących, początkowo przecież nielicznych ludzi.
Tomas Venclova
Nie pomoże nam Podbipięta, Gazeta Wyborcza, kwiecień 2009
Wielki Cosmopo-Lithuanus i Wilno wielu narodów, Gazeta Wyborcza, kwiecień 2009
Syn trzech literatur, Miesięcznik Odra, październik 2008
Dziadek w Wermachcie, "Dialog. Magazyn polsko-niemiecki" 79 (2007)
Wolność przyniosła nam degradację literatury "Dziennik" 9 kwietnia 2007