Żołnierzy tytułowego batalionu czołgów poznajemy kilka godzin przed ćwiczebnym „atakiem na pośpiesznie wzniesioną linię obrony nieprzyjaciela”. Nikomu z wiarusów – wytęskniony moment odejścia do cywila jest już bliski – nie chce się należycie okopać i zamaskować wysłużonych maszyn T-34. Poranny atak, opóźniony, bo wszyscy się pospali, wyprowadza dowódcę z równowagi: „To była parodia! To były kpiny! To był bałagan nad bałagany!”. „Mówi pięknie i obrazowo – skwitują to żołnierze. - Gdzie byśmy byli, gdyby nie nasi zdolni dowódcy!”
Jest rok 1953, ludowo-demokratyczna armia Czechosłowacji szykuje się do starcia z siłami imperialistycznymi, w salach zajęć wiszą portrety generalissimusa Stalina, żołnierzom funduje się egzamin na odznakę bohaterskiego Fucznika i umoralniające kazania. Rozśmieszają one do łez „reakcyjne elementy” skupione na ekskluzywnym tajnym kółku (warunkiem członkostwa jest akademickie wykształcenie, zakończone egzaminem dyplomowym lub wyrzuceniem ze studiów podczas czystek, a także znajomość Dobrego wojaka Szwejka). Reszta czołgistów dawno się na te drętwe mowy uodporniła. Oficerowie polityczni wyrywali sobie włosy z głów, kiedy jeden z podwładnych poproszony o odśpiewanie „Międzynarodówki” „po krótkim zastanowieniu zaintonował głosem o nie dającej się ustalić wysokości: „Avanti pikolo, al aprikoza, pandiera roza, pandiera roza” „.
Główny bohater Batalionu czołgów, sierżant Daniel Smirzicky, to alter ego Škvoreckiego. Skończył filozofię, ale niechętnie o tym wspomina, bo „czasy gdy ludzie chwalili się tytułami akademickimi, należały bezpowrotnie do przeszłości”. Po wyjściu z wojska podejmie pracę w państwowym wydawnictwie na stanowisku redaktora literatury angloamerykańskiej. Nie ma jednak złudzeń: również tam sięgają fałsz, absurd i zidiocenie. Gdy jeszcze studiował, Hemingway uchodził za „relatywnie postępowego autora, który tylko tendencyjnie wypaczał sens hiszpańskiej wojny domowej”. Kiedy kończył służbę, zorientował się, że autor „Pożegnanie z bronią” awansował na „szpiega i agenta CIA”.
Pełnego humoru książkę Škvoreckiego czyta się jednym tchem. Batalion czołgów jest ważnym świadectwem epoki, a także błyskotliwą opowieścią o ludziach, którzy wbrew usilnym staraniom przełożonych nie dali się zwariować.
Bartosz Marzec "Rzeczpospolita", 23.02.2005
Josef Škvorecký, Batalion czołgów, Przełożył Andrzej Sławomir Jagodziński, Sejny 2005, Pogranicze.