„Kroniki” zaczynają się w ciemności i po polsku. Wysoki młodzieniec (Michał Pawłowski) niosąc latarnię intonuje “Latarnik gasi światło” obchodząc wkoło duży stół, na którym stoją wypalone z gliny modele sejneńskich budynków. Gasi świeczki na uliczkach usypanych z piasku, w towarzystwie chłopca (Piotr Schroeder), którego głowa sięga zaledwie piersi latarnika, ale którego głos jest głęboki i donośny – niejako zapowiedź połączenia elementów teatru dziecięcego z poważnymi tematami kulturalnej jedności zniszczonej przez nietolerancję i przesiedlenia. Czarująca obsada, złożona z 14 dzieci z Sejn i sąsiednich miasteczek, w strojach stylizowanych na długie koszule nocne, przykłada uszy do dachów miasteczka-zabawki, następnie podnosi budynki i przemawia głosami ich mieszkańców. Sejneńską katedrę obnosi dookoła stołu naśladując błazeńskie okrzyki żebraków (“Zbawienie za grosik!”; “To koniec, koniec jest bliski!”). Rozległy się pieśni w jidysz, hebrajsku, litewsku, i romsku (cygańsku). Żydowskie dziecko, uratowane przed nazistami przez rodzinę z miasteczka, jego rodzice (o nazwisku Dante) zabierają do sąsiedniego miasta, w którym wszyscy zginą.
Choć momentami gęstniała dydaktyczna powaga, częściej aktorzy zbyt przykuwali uwagę niżej podpisanego recenzenta – jak w opowieści Aleksandry Tomal o Racheli – by zwracał on uwagę na angielskie podpisy. Po godzinie, „Kroniki” kończą się wraz z nawoływaniem latarnika, w nastroju ludzkiej tajemnicy, która zachęca do nocnych wypraw podobnie jak słuchowisko radiowe Dylana Thomasa „Under Milk Wood”. Zgrany zespół nie jest polskim wynalazkiem choć szczęście do niego miał także Wojciech Has, reżyser filmu „Pamiętnik z Saragossy” pokazywanego w BAM w kwietniu. W tym arcydziele z połowy lat 60-tych swawole w historycznym kostiumie skrzą się trikami zachwycającej obsady. Bardziej bezpośrednim odniesieniem dla „Kronik” jest teatr Gardzienice, który ukazał swe organiczne zrośnięcie w La Mama w październiku 2007 r. prezentując „Ifigenię w Aulidzie”, intensywne 45 minut teatralnego talentu i siły.
Dyrektor Fundacji Pogranicze, Krzysztof Czyżewski, był współzałożycielem Gardzienic w końcu lat 70-tych. Kiedy żelazna kurtyna opadła w 1989 r., Czyżewski wybrał pracę na rzecz społeczeństwa obywatelskiego tworząc Pogranicze; fundacja podróżuje dziś do regionów konfliktów etnicznych, w tym Macedonii, Gruzji, Armenii i Indonezji. Po jednym ze spektakli w La Mama, gdy publiczność zmieszała się z aktorami, biorąc do rąk elementy modelu miasta i studiując małe książeczki zapisane indywidualnymi kronikami, Czyżewski i reżyser „Kronik” Bożena Szroeder rozmawiali z Brooklyn Rail. Szroeder opisała jak historie zebrane przez młodych aktorów od starszych mieszkańców miasteczka korespondują z innymi historiami. “To jest tak, jakby wstąpić do rzeki, a następnie poczuć, że rzeka płynie i że nie można się jej nie poddać”, powiedziała. “Kiedy weszliśmy do tej rzeki, musieliśmy zrozumieć, że trzeba słuchać więcej, że ludzie będą przynosić coraz to nowe historie. Starzy ludzie – zwłaszcza w czasach komunizmu – zazwyczaj odchodzili bezimiennie i nie pozostawiając po sobie śladu”. Teraz, choć wielu autorów opowieści zmarło, ich doświadczenia żyją poprzez poszukiwania młodych. „A więc z naszej strony to rodzaj odpowiedzialności wobec ludzi, którzy się z nami czymś podzielili. Nie opowiedzieli ich [historii] wszystkim; to była bardzo osobista relacja pomiędzy dzieckiem a starszym człowiekiem”.
„Kroniki”, które zaczęły się od jednorazowego wydarzenia w podziękowaniu dla starszych mieszkańców w 1999 r., wykonuje już trzecie pokolenie młodzieży. “To nie jest grupa teatralna, choć oczywiście mamy warsztaty, np. emisji głosu”, powiedział Czyżewski. “To coś, co Bożena wykorzystuje jako proces rozciągnięty w czasie, gdzie sztuka wykonania wynika z zanurzenia [dzieci] w kontekście historii i pamięci miasta. Mają pięć lub sześć lat na zrozumienie historii i poznanie ludzi, przeprowadzenie z nimi wywiadów, podróżowanie. Nie przygotowujemy ich w pierwszym rzędzie do pracy na scenie, przede wszystkim zanurzamy je w opowiadaniu historii i w procesach pamięci.” Czyżewski mówił o warsztatach w New School i oczekiwaniach, że zespół odsłoni swe metody pracy teatralnej. “Bożena powiedziała, że naszym jedynym sekretem jest to, że nie musimy się spieszyć,” powiedział. “Zaczyna pracować z dziećmi w wieku przedszkolnym, i to pozwala na inny sposobem myślenia o spektaklu”.
Projekt sprowadzenia „Pograniczników” (który może rozwinąć się we współpracę z tutejszymi szkołami) jest ambitnym przedsięwzięciem Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku. Przed ostatnim spektaklem „Kronik”, IKP wręczył założycielce La Mama Ellen Stewart, która od dziesięcioleci sprowadza intrygujący polski teatr do La Mama, nagrodę S.I. Witkiewicza 2008 (nazwaną imieniem dramaturga i twórcy poetyki absurdu, który popełnił samobójstwo w 1940 r. kiedy Niemcy najechały Polskę [zgodnie z oryginałem]). Choć teatr jest tylko jednym z obszarów działania IKP, jego wpływ [na życie teatralne miasta] robi wrażenie: [IKP] odegrał np. kluczową rolę w sprowadzeniu TR Warszawa ze spektaklem „Krum” (patrz wydanie BR z 10.2007), który udowodnił, że publiczność może przez 3 godziny (bez przerw!) z przyjemnością obcować z językiem, o którym większość z nas nie ma pojęcia – aktorzy tak umiejętnie zaczarowali publiczność wykorzystując „języki” teatru.
Nie przegapcie kolejnej, drapieżnej produkcji TR „Macbeth”, która przyjeżdża w czerwcu do Tobacco Warehouse w DUMBO i przy której produkcja [„Macbetha”] z Patrickiem Stewartem grana obecnie na Broadway’u zepchnięta zostanie do kategorii dreszczowców. (…).
Instytut Kultury Polskiej 12 maja organizuje dyskusję pomiędzy Grzegorzem Jarzyną, dyrektorem artystycznym TR Warszawa, a Susan Feldman, dyrektor St. Ann’s Warehouse; szczegóły: polishculture-nyc.org.
Więcej informacji o Macbeth TR Warszawa, od 17 do 29 czerwca w Tobacco Warehouse w DUMBO: www.stannswarehouse.org. (…).
Alan Lockwood, Brooklyn Rail, maj 2008,
„Sztuka asymilacji. “Kroniki Sejneńskie” w La MaMa i “Kicked Out of Death” duetu Père Another”
20 stycznia 2011 14:13
Dwie bardzo różne od siebie kwietniowe produkcje, każda z nich wplątana w rzeczywistość wielokulturową, pozwalają ocenić aktualne granice nowojorskiej sceny teatralnej, i wierzyć, że tak ciekawych spektakli będzie więcej. “Kroniki Sejneńskie” w La Mama i “Kicked Out of Death” w Chocolate Factory – kreacje bardzo różne – pokazały związek pracy “lokalnej” ze świadomością zbiorową. (Kolejnym przykładem jest „Sizwe Banzi Is Dead”, wznowiony w ubiegłym miesiącu w BAM, w którym rasizm w USA przegląda się w lustrze apartheidu w Południowej Afryce). „Kroniki”, główny element festiwalu kulturalnego Fundacji Pogranicze z miasteczka Sejny (…) na północnym wschodzie Polski, podjął temat bezpośredniości i kruchości historii przekazywanej ustnie – temat zasadniczy w tej części świata, która cierpiała inwazje z różnych kierunków od pokoleń. (…).