Sporna Rzeczpospolita, recenzja książki autorstwa Piotra Kosiewskiego

Sporna Rzeczpospolita, recenzja książki autorstwa Piotra Kosiewskiego

Jak powstały nowoczesne narody na terenach dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów? Jakie były przyczyny napięć i sporów między narodami zamieszkującymi tereny państwa Polaków i Litwinów? Jak doszło do czystek etnicznych? Co przyczyniło się do zaprowadzenia pokoju między narodami dawnej Rzeczpospolitej? I jakie warunki należało spełnić, by pojednanie stało się możliwe? Rekonstrukcja narodów... Timothy Snydera jest próbą odpowiedzi na te wszystkie pytania.


Amerykański historyk dokonuje swoistego przeglądu, jak radzono sobie z tradycją Rzeczpospolitej Obojga Narodów w XIX i XX wieku. Ramy czasowe książki wyznaczają dwie daty: 1569 i 1999. Obie nie budzą zdziwienia. Ciekawa jest wewnętrzna periodyzacja przyjęta przez autora, która za punkty graniczne uznaje lata 1863 i 1945. Rok wybuchu ostatniego powstania zbrojnego Polaków w XIX wieku, wyznacza czas, od kiedy imperium Romanowów zaczyna zwalczać polską dominację kulturową na terenach włączonych do Rosji. To po tej dacie – jak przekonuje Snyder – zaczynają dominować wrogie dziedzictwu nowożytnemu nacjonalizmy: litewski, rosyjski, ukraiński, ale też polski. To także początki tworzenia nowoczesnego nacjonalizmu białoruskiego. W każdym z tych przypadków podstawowe znaczenia będzie miał właśnie stosunek do nowożytnego dziedzictwa państwa Polaków i Litwinów. I jak pokazuje badacz, przyjmowane były bardzo różne postawy.

Autor przygląda się ogólnym procesom, ale nie zapomina o szczegółach, uważnemu oglądowi poddaje losy poszczególnych miejscowości, osób, instytucji. Główną część książki stanowią dzieje sporów o Wilno oraz Galicję – miejsc fundamentalnych dla dziejów białorusko-litewsko-polsko-ukraińskich (ale także żydowskich i rosyjskich). „Herderowska idea, że każdy naród dysponuje własnym, osobnym duchem – zauważa Snyder - okazała się trudna do zastosowania w miejscu, gdzie różne społeczności lokalne, z ich językami i wiarą, od tak dawna mogły zgodnie utożsamiać się z jednym narodem politycznym”. Problemem zatem nie była jedynie różnorodność kulturalna, ale też pamięć o instytucjach politycznych istniejących wcześniej na opisywanych terenach. Różnie sobie radzono z tą kwestią. Litewscy działacze narodowi odrzucą całość wielokulturowego dziedzictwa i odwołają się bezpośrednio do średniowiecza. Białorusini spróbują podtrzymać tradycję Wielkiego Księstwa Litewskiego, widząc w nim państwo białoruskie. Do tradycji polsko-litewskiego państwa będą się odwoływać litewscy Polacy, nim dojdzie do klęski idei federacyjnej Piłsudskiego. Jeszcze inny był przypadek ziem ukraińskich, gdzie ów consensus elit zaczął się rozpadać wcześniej, wraz z powstaniami kozackimi. I właśnie to niepowodzenie próby przekształcenia Rzeczypospolitej pounijnej w państwo Trojga Narodów doprowadziło o załamania nowożytnego porządku politycznego. W wydarzeniach z tego okresu trzeba szukać początków nowoczesnej Polski, Ukrainy, ale także Rosji.

Każdy z narodów dawnej Rzeczpospolitej w swych próbach przejścia w nowoczesność stanął przed różnymi wyzwaniami i różnych rozwiązań poszukiwał. Jednym z nich był stosunek do polskiej kultury i języka. Atrakcyjność kultury polskiej stwarzała zagrożenie dla pozostałych narodów, ale przecież wraz z upływem czasu jej powab nikł. Snyder przypomina fakty paradoksalne, trudne i niechętnie przez różne strony pamiętane. Litewscy nacjonaliści z przełomu XIX i XX wieku często lepiej znali polski i niż litewski, co poświadcza przykład wybitnego malarza i kompozytora Mikolojusa Čiurlionisa. Powody opuszczenia przez niego polszczyzny musiały być przecież poważne. Nie tylko dla niego. Podobnie poważne były racje, jakie stały za opowiedzeniem się za ukraińskością przez Iwana Frankę, pochodzącego zresztą z polsko-niemieckiej rodziny.

Pytanie o język jest w tej książce zasadnicze, bo to on jest (wraz z religią) retrospektywnie traktowany przez nacjonalistów jako oznaka lub nośnik tożsamości narodowej. A wszakże to nie język – jak pokazuje Snyder – miał znaczenie decydujące. Na terenach dawnej Litwy przegrali Polacy, mimo że język polski bardzo długo był językiem elit i stwarzał możliwości awansu społecznego. Ale przegrali też Białorusini, a wydawać się mogło, że byli skazani na sukces. Jak przypomina autor, według spisu z 1897 roku trzy czwarte mieszkańców Litwy mówiło po białorusku. Mimo że Litwini byli mniejszością w tym mieście, to Wilno stanie się stolicą ich państwa. Jednak wcześniej druga wojna światowej przyniesie wpierw zniszczenie żydowskiego Wilna – z 70 000 Żydów w 1939 roku przetrwało około ich 7000. Kres polskiego Wilna nadszedł wraz z wysiedleniami z lat 1944-1946. Ale też, by uzasadnić swoje roszczenia, Litwini musieli naprzód zmienić charakter swojego nacjonalizmu i odrzucić język jako podstawowy argument w sporze.

Inaczej było w przypadku Ukraińców, którzy dominowali językowo i etnicznie na terenach Galicji. „Ukraina była w jej ludzie, państwo ukraińskie powinno istnieć wszędzie tam, gdzie ów lud zamieszkiwał” – uznali Ukraińcy. „Etnologia” zatem była w ich przypadku lepszym argumentem niż „tradycja”. Tu również pojawił się problem miasta. W 1900 roku ponad połowa mieszkańców Lwowa deklarowała się jako Polacy, Żydzi zaś stanowili drugą pod względem liczby grupę mieszkańców. W tym tkwiło źródło konfliktu, którego pierwszym akordem były polsko-ukraińskie walki o Galicję z lat 1918-1919. Następne lata, polityka władz polskich, ale także działania ukraińskich nacjonalistów (jak morderstwa na Polakach i Ukraińcach opowiadających się za koncyliacją) podkopały możliwość porozumienia. Jednak dopiero wybuch drugiej wojny i działania okupantów sowieckich i niemieckich – czystki etniczne i ludobójstwa – doprowadziły w 1943 roku „czołowych ukraińskich nacjonalistycznych partyzantów do wniosku, że dobrą przyszłość najlepiej zapewnią Ukrainie czystki dokonane na Polakach”. Realizacja tego planu pociągnęła za sobą tysiące ofiar i doprowadziła do polsko-ukraińskiej wojny domowej. Niemieckie „rozwiązanie kwestii żydowskiej” pokazało wcześniej, iż można jakąś grupę fizycznie wyeliminować. Szczególne znaczenie miał ten fakt na Wołyniu, gdzie eksterminacji dokonano na miejscu, przy współpracy ukraińskich policjantów. Ci sami policjanci w 1943 roku porzucili służbę i dołączyli do partyzantów UPA. Doszło do rzezi na ludności polskiej na ogromną skalę, na co przyszła odpowiedz ze strony Armii Krajowej. Walki rozlały się na całą Galicję. A ostatecznymi zwycięzcami tych walk okazało się sowieckie NKWD.

Podobnie jak w przypadku Wileńszczyzny, ostatnim etapem konfliktu były przesiedlenia, łącznie z akcją „Wisła”. Wizja czystości etnicznej urzekła okupowaną Europę Wschodnią. „Po drugiej wojnie światowej tryumfy święciła narodowo-demokratyczna idea, głosząca, że narodowość jest przypisana ludziom”. Właśnie w wydarzeniach owych lat widać paradoksy historii. Jak przypomina Snyder, nad stworzeniem jednolicie narodowego państw polskiego połączyli swoje siły przedwojenny działacz endecki Stanisław Grabski i komunistka Wanda Wasilewska.

Lata 1939-1947 przyniosły ostateczny kres państwu Obojga Narodów. Co zostało ziszczone, by dokonać rekonstrukcji Polski? Konieczne było nie tylko stworzenie państwa jednolitego etnicznie, ale także zapominanie o przeszłości, tradycji, w tym wieloetniczności. Po 1947 r. narodowość „jest czymś totalnym, zatem wykluczającym przynależność do innego narodu”, co oznacza, że jednostce można przypisać tylko jedną tożsamość narodową. To wskutek czystek powstała sytuacja, w której język i religia stały się podstawowymi cechami narodowymi. „Deportacja stworzyła nacjonalizm o najprostszym wspólnym mianowniku” – celnie zauważa Snyder.

Ostatnia część książki poświęcona jest latom 90. XX wieku. Skala krzywd, napięć, wręcz nienawiści, jakie zapanowały między narodami w tej części Europy, powodowała, że dramatyzmu nabierały pytania: jak będzie wyglądała sytuacja na tych terenach po upadku systemu komunistycznego, czy nie grozi nowy wybuch nacjonalizmów, czy nie dojdzie do sporów, a nawet konfliktów zbrojnych? Pytania te nie były bezzasadne. Przypadek Jugosławii dobrze o tym przekonuje.

Dlaczego na terenach dawnego państwa Litwinów i Polaków udało się zbudować dobre relacje lub przynajmniej uniknąć ostrych konfliktów? Czy czystki etniczne nie przygotowały gruntu pod zgodę między narodami dawnej Rzeczpospolitej? Snyder wskazuje inną przyczynę. „Obraz regionu, w którym panuje pokój – podkreśla - nie wyrósł z porządku odziedziczonego przez polską politykę, lecz z porządku, jaki ona sama wykreowała” . Aby to stało się możliwe, niezbędne było podmiotowe traktowanie przez polskie władze republik radzieckich, zanim doszło do rozpadu ZSRR, przyjęcie za pożądane powstanie niepodległych państw Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. W przygotowaniu podstaw do takiej polityki ogromne znaczenie miała myśl emigracyjna i opozycja w Polsce (ze szczególną rolą paryskiej „Kultury).

Zaproponowana przez Krzysztofa Skubiszewskiego, pierwszego ministra spraw zagranicznych III RP, dwutorowa polityka – równoległe kontakty z ZSRR i poszczególnymi republikami radzieckiemu – uzupełniona działaniem nazwanym przez Snydera „trzecim torem”, czyli kontaktami polskich środowisk solidarnościowych z niezależnymi środowiskami opozycyjnymi, przede wszystkimi z litewskim Sajũdisem i ukraińskim Ruchem, położyła fundamenty pod nowy ład w tej części Europy. Uregulowanie relacji międzypaństwowych było dopiero początkiem. Późniejsze lata przyniosły zarówno sukcesy, jak i niepowodzenia. Jednak nikt już nie podważa ładu środkowoeuropejskiego. To wielkie osiągnięcie polskiej polityki zagranicznej, o którym powinni pamiętać szczególnie dzisiejsi jej krytykanci.

Polska i Litwa stały się członkami NATO i Unii Europejskiej. Ku Europie spogląda Ukraina. A co z Rzeczpospolitą Obojga Narodów? Czy coś po niej dzisiaj zostało? Jednak zanim się zabierzemy do jakichkolwiek rekonstrukcji tej idei, warto pamiętać o doświadczeniach naszych poprzedników, o których pisze Timothy Snyder. To jest lustro, w którym mogą się przejrzeć narody i które pozwala zrozumieć wzajemne lęki, kompleksy i zadrażnienia.

Timothy Snyder, Rekonstrukcja narodów, Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1596-1999, przeł. Magda Pietrzak-Merta, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2006.