Dwa narody i dwa języki, Polska i Litwa, połączyły swe siły w Dolinie Issy, aby przenieść słowa poety do miejsca przeznaczenia.
/Sylwia Sokołowska/
Tam, gdzie Baltazar spać nie może, a Magdalena księdza straszy. Tam młodzież polsko-litewska przeniosła emocje i klimat, aby widzowie mogli się zapomnieć w tym, co już minęło.
/Ola Zdancewicz/
„Dolina Issy” – spektakl na podstawie książki Czesława Miłosza, realizowany jest w Szetejniach, miejscu, w którym niegdyś zdarzyła się tragiczna i jakże prawdziwa historia romansu księdza z Magdaleną. Ukazując widowisko, chcemy pomóc publiczności puścić wodze wyobraźni, przenieść się do niecodziennego świata i na chwilę zapomnieć o codziennych troskach.
/Dominika Zawadzka/
Nad Niewiażą, w mitycznej krainie stworzonej przez Czesława Miłosza, 8 września rozbłyśnie światło, które nie padnie na twarze, ale oświetli ludzkie dusze.
/Olga Goździewska/
Szetejnie to idealne miejsce do realizacji spektaklu „Dolina Issy”. Jego atmosfera jest nastrojowa i oddziaływująca na wszystkie zmysły. Naszym celem jest przekazanie widzom emocji, które same odczuwamy, zgłębiając dolinę Niewiaży.
/Magdalena Adamowicz/
Sceneria spektaklu ma charakter tajemniczości i robi niezwykłe wrażenie w oczach widza, a dopełnieniem są efekty dźwiękowe.
/Joanna Dapkun/
Moja wypowiedź będzie krótka, ale po pierwsze chciałam podziękować wszystkim za wspólną pracę i za to, że dobrze się tu bawiłam. A po drugie, naprawdę zachęcam do obejrzenia tego spektaklu, bo jest to widowisko, które warto zobaczyć J
/Mariola Żakowska/
Warsztaty te były niesamowitym przeżyciem. Grając swoje role, mogliśmy się poczuć jak bohaterowie "Doliny Issy" Czesława Miłosza.
/Maciek Soroko/
Dzięki uczestniczeniu w tworzeniu spektaklu w Szetejniach, mogłem poczuć to, co czuł Miłosz w dzieciństwie i odnaleźć w przestrzeni opisy z "Doliny Issy".
/Marcin Dąbrowski/
Moim zdaniem, najważniejszą rzeczą pozyskaną z tego wyjazdu, choć nie wiem czy można to nazwać rzeczą, jest relacja między nami - ludźmi, którzy wspólnie pracowali przy tym projekcie. Jadąc na miejsce wszyscy zastanawiali się jak to będzie... bariera językowa, bariera emocjonalna - hamulec, co do okazywania uczuć i emocji, co do pokazania siebie. Gdy tam jednak dotarliśmy wszystkie niepewności prysły. Litewska młodzież (bo to ona to zainicjowała) bez żadnych przeszkód zaczęła się z nami komunikować. Z dnia na dzień poznawaliśmy się coraz bardziej. To też sprawiło, że w noc przed odjazdem, chcąc spędzić jak najwięcej ze sobą czasu, mało co spaliśmy. Fantastyczne jest też to, że ciągle utrzymujemy ze sobą kontakt. A więc podsumowując... NAJWAŻNIEJSZĄ RZECZĄ JAKĄ ZYSKAŁEM NA TYM WYJEŹDZIE JEST PRZYJAŹŃ!
/Mateusz Bartosiewicz/