Trudno jest pisać o tak trudnym temacie, jakim są losy współczesnej Albanii w sposób mrożący krew w żyłach czy z wybitnym poczuciem humoru, nie należy więc mieć pretensji do Lubonji, że tak właśnie nie pisze, bo zapewne jest to po prostu niewykonalne. Ale niewątpliwie tę jego książkę warto przeczytać, sam Lubonja napiętnowany przez reżim Hodży, spędził wiele lat w więzieniu z powodu głoszenia poglądów niezbyt zbieżnych z poglądami "Wielkiego Envera" i właśnie o latach więziennych pisze w swoich felietonach. Pisze płynnie, sprawnie, chwilami zaskakująco i mimo wszystko zbyt krótko. A że Albania to kraj górski - jego pisanie można przyrównać do dzikiej górskiej rzeki, która spokojnie płynąc, nagle zupełnie niespodziewanie zmienia bieg. Czytelnika może zmęczyć jednak spora liczba opisów, porównań i przymiotników. Może zmęczyć zwłaszcza takiego czytelnika, który o Albanii wie niewiele i chciałby swoje horyzonty poszerzyć. To nie jest miły przewodnik po kraju, z którego podróżnik dowiaduje się o miejsach, które trzeba odwiedzić, by liznąć trochę albańskiej kultury i historii. To nie są dobroduszne wspomnienia komunistycznego reżimu, w książce Lubonji nie znajdziemy zdań wypowiadanych z ciepłem i łezką kręcącą się w oku, tak często spotykanych w polskich książkach opisujących pocieszne czasy PRL'u. Nie jest to też czysto historyczny opis albańskich tradycji, zarezerwowanych chyba dla Kadarego, ani podręcznik stricte historyczny - studenci bałkanistyki nie będą się uczyć z niego historii najnowszej, bo za mało tu dat, nazwisk i suchych faktów, za dużo z kolei emocji, żalu i dziwnej, smutnej rezygnacji. "Wolność zagrożona" to niewesoły zapis umęczonego człowieka, zapis o minionych, ale niedawnych przecież czasach. Lubonja pisze o ludzkich cierpieniach i o łatwości zadawania tych cierpień. Nadal pozostało wiele bezimiennych ofiar, w imieniu których Lubonja pisze i głośno domaga się sprawiedliwości, pozostało równie wielu bezimiennych oprawców, do których Lubonja nawiązuje. Do dziś setki ludzi kipi złością - wciekłość tę ma sobie również Lubonja, są to jednak wspomnienia ugładzone, takie, które nie mają szokować, a jedynie przypominać, że ludzie pozwolili na zło. Lubonja nie chce się mścić. Jednocześnie wskazuje drogę do 'europeizacji', do unormowania stosunków politycznych wewnątrz kraju, do powrotu na arenę międzynarodową. Jak długo nad albańskim narodem wisieć będzie wspomnienie Envera Hodży, który uczynił wiele zła, ale jego śmierć wróciła nadzieję na czynienie dobra? Książka Lubonji jest bardzo prawdziwa, co może być jednak ciężkie do zrozumienia przez kogoś, kto albańskiej rzeczywistości nie widział na własne oczy. Nie sposób wyobrazić sobie biedy, która tam spogląda na przechodnia nie tylko z zaułków i ciemnych zakamarków - tam bieda uderza nawet na głównej ulicy Tirany. Z drugiej strony - wielką zaletą tej książki jest spory dystans Lubonji. Jak to możliwe, że człowiek, który przeszedł przez tyle cierpienia, potrafi już dziś wyciągnąć z tego wnioski i nie zionie złością ani chęcią odwetu? Czytałam tę książkę po powrocie z Albanii i była ona rzeczywistym przedłużeniem tej podróży. Jednak dla ludzi niewtajemniczonych, może być to nudną fantastyką, za którą nie warto w ogóle się zabierać.
Marta Jeleniewska, Merlin.pl 7.01.2006
Fatos Lubonja , Albania - wolność zagrożona, Sejny 2005, Fundacja Pogranicze.