POGRANICZE W TRIEŚCIE
Tegoroczne biennale sztuki „Trieste Contemporanea”, które zdobyło uznanie w świecie za konsekwentny dialog ze sztuką Europy Środkowowschodniej, poświęcone jest tematowi „Á la frontière…! Stare i nowe granice w Europie”. Do Triestu zostali zaproszeni twórcy z Bośni, Litwy, Ukrainy i Polski. W program biennale, którego kuratorkami są Gabriella Cardazzo i Giuliana Carbi Jesurun, znalazły się aż trzy wystawy z Podlasia: malarstwa Leona Tarasewicza, „Albom.pl”, czyli fotograficzna wyprawa archeologiczna na białorusko-polskie pogranicze (kurator Grzegorz Dąbrowski) i „Niewidzialny most” Pogranicza.
Wystawa „Niewidzialny most” została przygotowana koncepcyjnie przez Krzysztofa Czyżewskiego, Wiesława Szumińskiego i Bożenę Szroeder. Jej tworzywem jest program pod tym samym tytułem, realizowany przez Pogranicze od 2015 roku, którego kolejnymi etapami były pracownie w Sejnach i Krasnogrudzie dedykowane udziałowi społeczności lokalnych w tworzeniu „niewidzialnego mostu”, Wioska Budowniczych Mostu (lato 2015) i „Misterium Mostu” (22 sierpnia 2015). Wystawa nie jest jednak dokumentalnym zapisem samego programu, lecz transmisją tego doświadczenia w nową formę artystyczną. Składają się na nią fotografie i instalacja Wiesława Szumińskiego, film Kuby Kossaka i tekst poetycki Krzysztof Czyżewskiego.
Krzysztof Czyżewski
Triesteńska zeuguma
MOST – spróbuj przejść po
moim słowie, lub pomyśl
swoje słowo-most.
W ciele: ja, rzeka, brzeg, wieża, przepaść, ścieżka, próg, wyjście
W myśli: to, wieczność, nieznana strona, tożsamość, ciemność, dążenie, przekroczenie, wygnanie
W sercu: ty, miłość, tęsknota, gniazdowanie, lęk, niezaspokojenie, Inny, powrót
Ja zrodziło się z rozerwania. Niezaspokojone.
Strzałą tęsknoty dosięga świetlistego bliźniaka
i tylko tak odnajduje siebie.
Ścieżki – jest ich wiele, bo człowiek wrzucony
w świat rozszczepia się jak światło w pryzmacie.
Dobiegając do brzegu, muszą spleść się w jeden węzeł
by brzeg przekroczyć. Dlatego to sztuka spoiwa
czyni mistrza tej podróży.
To staje się w nas. I przepaść, i próg,
i ciemność. Dlatego nieznana strona
nie leży na zewnątrz nas. Dosięgając jej,
zwracamy się twarzą ku Innemu,
który jest w nas. Tak powracamy do siebie.
Kunsztowność spoiwa sprawdza się
w przejściu na drugi brzeg, lecz jego tajemnica
w tym, jak służy powrotowi.
Lepiej być nienawidzonym za to
kim się jest, niż kochanym
za to kim się nie jest. Dlatego miłość,
która gubi „ja” na wąskim włóknie pomiędzy,
potrzebuje i wieży, i gniazdowania.
Wieczność płynie w nas rzeką,
niewidzialną. Nad tą przepaścią,
nad lękiem budujemy – NIEWIDZIALNY.