Życie duchowe tego rówieśnika Różewicza wojna poraziła równie bezwzględnie. Pierwsze wiersze ogarnięte są bezsilnością, lecz nie apatią - miota nimi rozpacz moralnego bezładu. Znaczenia zwikłały się, zanim dojrzały do mądrości bez złudzeń, właściwej Niepokojowi Różewicza. A jednak miazga znaczeń sprowokowała obronę - z rozpaczy. Pilinszky chce wymusić na bełkocie świata i duszy przynajmniej jakąś regułę wewnętrznej walki. Ryzykuje klęskę, bo lepsza przegrana w duchowym zmaganiu od rozpaczy chaosu. Tradycję znalazł w amor fati, miłość losu: to, co od ludzi nieskończenie potężniejsze, gdy pokonuje człowieka, wzmacnia go nieskończenie. Miłość losu ujęła Pilinszkyego surowością godną powojennego czyśćca. Ta poezja przechodzi przez studia duchowego agonu - jest to balet walczących sam na sam części duszy. (...)
Piotr Matywiecki, "Tygodnik Powszechny"
Janos Pilinszky, Apokryf, Sejny 1999, Fundacja Pogranicze.