Norman Manea urodził się w 1936 roku w żydowskiej rodzinie osiadłej na południu rumuńskiej Bukowiny. Gdy miał pięć lat, deportowano go wraz z bliskimi do obozu w Transnistrii, na zajęte przez Rumunię ziemie ukraińskie; tam zmarli jego dziadkowie. Po wojnie rodzina wróciła do Rumunii, Norman po studiach politechnicznych w Bukareszcie pracował jako inżynier; równocześnie zaczął publikować. Narastające ataki propagandy i wstrzymanie przez cenzurę kolejnej powieści przyczyniły się do decyzji o wyjeździe w 1986 roku za granicę. Po rocznym pobycie w Berlinie Manea osiadł w Stanach Zjednoczonych, obecnie wykłada w Bard College w Nowym Jorku.
„Powrót chuligana” to trzecia jego książka po polsku; poprzednie, tom opowiadań „Październik, godzina ósma” i zbiór esejów „O klownach. Dyktator i Artysta”, także ukazały się nakładem Pogranicza. Punktem wyjścia jest podróż do rodzinnego kraju, odbyta na przełomie kwietnia i maja 1997 roku wraz z Leonem Botsteinem, dyrektorem Bard College, dyrygentem, który w Bukareszcie ma poprowadzić oratorium Schumanna „Raj i Peri”. Prowadzone podczas podróży zapiski – czy to jednak rzeczywiście są te zapiski? na ostatnich stronach książki notes ginie, zostawiony w samolocie! – stają się rozliczeniem z życiem własnym i życiem najbliższych, z przeszłymi i obecnymi wyborami, z historią wielką i małą.
Podróż do Rumunii jest zarazem pielgrzymką na grób matki, zmarłej już po wyjeździe syna. Teraz syn skrupulatnie odtwarza losy Janety, córki księgarza Abrahama, i jej męża Marcu, uczciwego księgowego, który trafił w latach 50. do komunistycznego obozu pracy. Na kartach łamiącej chronologię opowieści przeszłość przenika się z teraźniejszością, Nowy Jork z nieistniejącym rumuńskim sztetlem i współczesnym Izraelem, gdzie w domu starców dobiega końca życie Marcu Manei; chorego na Alzheimera pielęgnuje młody wolontariusz z Niemiec... W Bukareszcie i Suczawie gościa z Ameryki odwiedzają żywi i telefonują doń umarli, a rozmowy z tymi, którzy odeszli, bywają intensywniejsze od realnych, jałowych spotkań z dawno niewidzianymi przyjaciółmi.
Przestrzenią podróży jest w równym stopniu współczesna Rumunia, w której na każdym kroku widać pozostałości po dyktaturze, co pamięć i lektury. W gęstej prozie mnóstwo jawnych i ukrytych tropów: tropy oczywiste to Kafka, Schulz i Bukowińczyk Celan. Także Joyce – Manea składa podanie o paszport 16 czerwca, w dniu, w którym bohater „Ulissesa” wędruje po Dublinie. W postaciach amerykańskich przyjaciół ukrytych pod inicjałami rozpoznajemy sławnego rysownika Saula Steinberga, który urodził się w Rumunii, i pisarza-noblistę Saula Bellowa. Leitmotivem książki jest wiersz Zbigniewa Herberta „Sprawozdanie z raju”, powtarzany niby zaklęcie, półironiczna pochwała świata za oceanem; narrator odwołuje się też do Gombrowicza.
A skąd chuligan? To patron autorskich rozliczeń. Zmarły tragicznie w 1945 roku Mihail Sebastian, czyli Josef Hechter, pisarz rumuński, Żyd, uczeń filozofa Nae Ionescu, opublikował w 1934 roku książkę o problemie żydowskim, z przedmową mistrza. Przedmowa była antysemicka; Ionescu stawał się właśnie czołowym ideologiem prawicy. Sebastiana zewsząd atakowano; odpowiedział esejem „Jak zostałem chuliganem”. Zaczął też pisać dziennik, ogłoszony dopiero w latach 90. – przenikliwą kronikę dziesięciolecia, w którym jego przyjaciele, jak Mircea Eliade, ulegli czarowi żelaznogwardyjskiego mistycznego faszyzmu. Dzięki Pograniczu także dziennik Sebastiana możemy przeczytać po polsku – skończyć więc wypada pochwałą przemyślanych działań sejneńskiej oficyny. (Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2010, ss. 472, seria „Meridian”. Przełożył Kazimierz Jurczak.)
Lektor, Tygodnik Powszechny, 23 lutego 2010
Norman Manea, Powrót chuligana, Sejny 2010, Pogranicze.