Duszą tego przedsięwzięcia jest Zbyszek Fałtynowicz, z którym planowaliśmy podróż do Krakowa 18 lutego, i który szykuje do wydania z tej okazji także zbiór tekstów krytycznoliterackich „Odwitania z poetą”.
Czytając i wsłuchując się w doniesienia medialne o śmierci autora "Oddechu", z niedowierzaniem konstatuję fakt, że jest on dzisiaj pamiętany prawie wyłącznie jako autor tekstów do piosenek. W mojej pamięci żyje jako znakomity poeta, jeden z polskich koryfeuszy kontrkulturowego buntu i bardzo ważna postać teatru alternatywnego lat 60 i 70, współtwórca teatru STU, autor poematu obrzędowego „Exodus”...
Był rok 1977, kiedy z Henrykiem Dąbrowskim stworzyliśmy Pilskie Studio Teatralne. W roku następnym ukazał się tom Moczulskiego „Narzędzia i instrumenty”, pięknie zilustrowany przez Jana Sawkę, na którym oparłem scenariusz spektaklu „Rocznik 68”. „Pan tak w czambuł potępia wojnę – tłumaczył mi w Pile cenzor – a przecież są wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe…” Tymczasem nasz bunt najlepiej wyrażały słowa „Pieśni”: „Odwróć ode mnie tę burzę, / tę falę, gdy wreszcie się zgodzę, / gdy powiem, że macie rację, / gdyż tylko takie życie jest możliwe.” Do premiery nie doszło. Mijały lata, losy prowadziły mnie na polsko-litewskie pogranicze. Był rok 1989 kiedy przy jednym z pierwszych spotkań Zbyszek Fałtynowicz wręczył mi tom „Odwitania z Suwalszczyzną”, pięknie zilustrowany przez Andrzeja Strumiłłę. I tym razem słowa poety były najlepszą ripostą na mędrkowanie tych „względnie uczciwych”, „jeszcze nie całych wygodnych”, którzy ogłuchli „od słusznych wielkich haseł”:
Nie rozumiem tego dialektu.
Słucham cię jak cudzoziemiec,
gdy w słowach znanych mi od dzieciństwa
próbujesz akty przemocy
podzielić na słuszne, mniej słuszne i niesłuszne
Krzysztof Czyżewski