Niby jest w niej wszystko, co trzeba - los paru pokoleń żydowskich przodków, piękna gojka, a nawet ksiądz katolicki, któremu sędziwy narrator opowiada o przyczynach swego wyjazdu z Polski. Akcja częściowo rozgrywa się na krakowskim Kazimierzu, i te fragmenty, które dotyczą Polski, zapewne najbardziej zainteresują czytelników. Nie zmienia to jednak faktu, że po prostu nie jest to dobra powieść.
Cóż to jest w takim razie? Jedna z wielu książek, które powstały tylko dlatego, że autor musiał je napisać. Nie ważne, czy umiał; ważne, że bardzo tego chciał i (późno, bo późno - Arieli jest emerytowanym profesorem pedagogiki na uniwersytecie w Tel Awiwie) - dopiął swego. Niestety, fakt, że autor jest Żydem, a zatem pisząc, ocala od zapomnienia pamięć o ludziach skazanych na Zagładę, dodaje dramatyzmu sprawie - ale nie książce. Nie dlatego, że takich rodzin, jak ta z powieści Arielego, są w Izraelu tysiące. Dlatego, że w tym kraju jest kilku lepszych pisarzy.
Aleksander Kaczorowski, serwisy.gazeta.pl, 07.02.2005
Mordechaj Arieli Aszkenazyjczyk. Biografia możliwa, Tłum. Tomasz Korzeniowski, Sejny 2005, Fundacja Pogranicze