Być może szacunek dla konstruktorów mostów pochodził jeszcze z czasów przedhistorycznych, kiedy jedynym połączeniem osady na palach z lądem stałym był pomost wybudowany przez najbardziej światłych i mądrych przywódców osady. Takimi przywódcami, górującymi wiedzą, byli w prymitywnych społeczeństwach kapłani. Przejmując tę tradycję kapłanów-budowniczych, Rzymianie swego najwyższego kapłana nazywali pontifex maximus – najwyższy budowniczych mostów, człowiek najbardziej wtajemniczony i wprowadzony w arkana wiedzy.
Pozostałość tej łacińskiej nazwy przetrwała w hierarchii Kościoła katolickiego w określeniu „pontyfikat”, odnoszącym się do okresu sprawowania urzędu przez papieża-biskupa Rzymu jako pośrednika między niebem a ziemią.
W Rzymie od czasów starożytnych mosty były miejscem uroczystości religijnych, w czasie których westalki rzucały do wód Tybru kukły jako ofiarę. Ceremonię tę tłumaczono tym, że most dopomina się ofiary ludzkiej, co w wierzeniach ludowych przetrwało do naszych czasów. W starożytnym Rzymie obrzędy te odprawiano na Pons Sublicius (A. Rosset 1970, s. 172).
Starożytni Grecy którzy posiadali rozbudowany panteon bóstw wodnych, uważali, że źródła i studnie wypełnione są dobrymi życiodajnymi nimfami (W. Dobrowolski 1987, s. 19-83).
W huczących, głębokich potokach Grecy widzieli siedziby potężnych, niekiedy złowrogich bogów rzecznych, żądających czasem ofiar z ludzi (M. Pietrzykowski 1979, s. 52-53).
W ten sposób do kultury europejskiej trafiło przekonanie, że mosty i kładki wywołują gniew, który należy łagodzić za pomocą składanych im ofiar. Z tego powodu często w filarach mostów zamurowywano martwe zwierzęta lub do zaprawy murarskiej dodawano krew. Praktyki te stosowano w Europie również w okresie średniowiecza. Szeroko rozpowszechniony był przesąd, ze matki przenosząc po raz pierwszy noworodki przez most muszą je „okupić” wrzuconą do wody monetą (R. Köthe 1993, s.6).
W religii islamskiej funkcjonuje obraz mostu w zaświatach, w formie Drogi Mlecznej lub łuku Słońca i gwiazd, od punktu wschodu do miejsca zachodu (F. Robinson 1996, s. 189). Chcąc dotrzeć do celu, zmarły musi wstąpić na długi, wąski most. Na drugą stronę przechodzili tylko ludzie dobrzy, niegodziwi zaś spadali w przepaść.
Germanie interpretowali tęczę jako drogę do nieba dla wybrańców oraz samych bogów (S. Piekarczyk 1979, s.85). Takie samo znaczenie przypisywane jest tęczy w symbolice a człowiekiem na którym zasiada Chrystus jako sędzia świata.
Mosty funkcjonują również w ludowych przekonaniach i wierzeniach. Przekonanie o sakralnej wartości wody było silnie zakorzenione w tradycji słowiańskiej. Znaczenie jej sprowadzało się do mocy oczyszczania i uzdrawiania (A. Gieysztor 1982, s.225).
Słowianie znali zabieg „karmienia” żywiołu, mianowicie ofiary z chleba, soli, kur i jagniąt składali do wody w momencie wzbrania rzeki lub w czasie posuchy. Ofiarę składano także w czasie podróży wodą, przy młynach, przy budowie grobli lub mostu. Aleksander Gieysztor przytacza tekst staroruskiego kazania, które powiada „Byli zaś wtedy poganie ofiarujący jeziorom i studniom i zaroślom, jako i inni poganie” (A. Gieysztor 1982, s. 225).
Moc uzdrawiania nie dotyczyła tylko samej wody. W tradycji ludowej istnieje przekonanie, ze jeśli matka przeniesie chore dziecko przez siedem mostów, będzie ono zdrowe.
za: Wojciech Szulta "Przeprawy mostowe na ziemiach polskich w średniowieczu", 2008