„Srce tame, Serce ciemności” to dwujęzyczny tom poezji Feridy Duraković w przekładzie Magdaleny Koch. Tytuł zaczerpnięty został z książki wydanej w 1994 roku, ale do wierszy pisanych w oblężonym Sarajewie, dodane zostały również późniejsze, aż po tom z 2018 roku „Jak deszcz w japońskich filmach”. Miłośniczka Miłosza, którego czytała m.in. w przekładach swojej przyjaciółki Mariny Trumić (tom „Druga przestrzeń”), w tych dniach gość Festiwalu Miłosza w Krakowie. Któż jak nie ona lepiej rozumie słowa autora wiersza „Sarajewo” napisane w 1993 roku: „To teraz potrzebna byłaby rewolucja, ale zimni są, którzy / kiedyś byli gorący. / Kiedy zabijany i gwałcony kraj wzywa pomocy Europy, / w którą uwierzył, oni ziewają.”
Ferida pozostała wierna Sarajewu, mimo wszystko. Podczas wojny na namowy bliskich do wyjazdu niezmiennie odpowiadała „nie”. Zranione miasto stało się jej ojczyzną. Oblężenie było czasem, w którym pisanie poezji zdawało się tracić jakikolwiek sens. Książkami opalano podziurawione pociskami i wystawione na snajperskie oko domy, aby przeżyć zimę. Miasto przysypane było pyłem ponad półtora miliona palących się książek oraz tysięcy inkunabułów i manuskryptów ze zbombardowanej w 1992 roku Vijećnicy, od 1949 roku Narodowej i Uniwersyteckiej Biblioteki. Życie „w ogrodzie języka / pod dachem książki” (Josip Osti) zdawało się należeć wyłącznie do przeszłości. Nie ma jednak takiej siły, która mogłaby oderwać zaślubionych słowu od pisania. W tamtych latach wydaliśmy w Sejnach – podobnie jak miało to miejsce w Belgradzie, Lublanie i Zagrzebiu – osiem książeczek w serii „Biblioteka Pisarzy Sarajewa”, a wśród nich tomik Feridy w tłumaczeniu Magdy Szmyt „Przeprowadzka z pięknego kraju, w którym umierają róże”. Zaraz potem, w 1996 roku opublikowaliśmy „Lament nad Sarajewem”, przygotowany i przetłumaczony przez Juliana Kornhausera wybór wierszy siedmiu poetek i poetów z Bośni, w tym także Feridy. Wśród autorów tych publikacji byli także Ivan Kordić, Josip Osti, Izet Sarajlić, Goran Simić, Valerija Skrinjar-Tvrz, Stevan Tontić i Marina Trumić. Julian dodał jeszcze, znakomicie korespondujące z całością pisane przed wojną wiersze Andjelka Vuleticia. Prawie wszystkich z nich spotykałem w czasie i po wojnie w siedzibie PEN-Clubu Bośni i Hercegowiny, któremu od początku jego istnienia w 1992 roku szefowała Ferida. Cóż za niezwykłe było to miejsce – prawdziwa „république des lettres”, w której, na przekór szaleństwu świata dokoła, nie obowiązywały nowo wyrysowywane granice etnicznych podziałów, nie przyjmowały się nienawiść i pragnienie zemsty, a nacjonalizm i religijny fundamentalizm uchodziły za oznaki choroby. To właśnie tu i dzięki Feridzie zaraz po wojnie znalazłem miejsce dla wystawy o paryskiej „Kulturze”, którą otwieraliśmy wspólnie z Bohdanem Osadczukiem, Jerzym Pomianowskim i Juozasem Tumelisem, jednym z liderów litewskiego Sajudisu.
Penklubowy duch Sarajewa pozwala lepiej zrozumieć świat Feridy Duraković, choćby ten otwierający „Serce ciemności”, jedyny w swoim rodzaju poetycki dialog, który prowadziła z Mariną Trumić. W odpowiedzi na prośbę przyjaciółki o to, by wpuściła ją do swojego wiersza, pisze do niej list, w którym z jednej strony ciętym sarkazmem piętnuje absurdy życia za płotkiem i w zagródce „etnicznego rezerwatu”, gdzie „powinny przebywać tylko moje jednorodne / koleżanki z podwórka”; a jednocześnie udziela jej, tej z obcego etnosu, gościny w swoim „niefundmentalnym” sercu:
Skoro mój wiersz, zgodnie z państwową,
prawomocną decyzją nie pozwala mi
bym cię doń wstawiła –
gdyż
nie pytałam ani Partii ani Ugrupowania ani Stowarzyszenia ani Cechu,
cóż innego mi pozostaje niż umieścić cię
w moim przeludnionym sercu?
A jak ci tam będzie –
nie wiem, nie dbam o to.
Nie mam innej przestrzeni.
Mam wszystkiego dość.
Ja sama, a was tyle się pcha do
mojego serca!
Umówcie się w końcu między sobą, ty i wszyscy moi Inni:
Albo się zbuntujcie i żyjcie w tym kraju
po ludzku, albo
zgódźcie się na moje przeludnione serce!
Byśmy w każdym razie wszyscy
Zaczęli żyć
Tam Gdzie Trzeba:
Pod szerokim bezkresnym Niebem.