Był zarówno sprawcą, jak i uczestnikiem swoich wierszy, ich podmiotem i przedmiotem. Izet Sarajlić zjawia się osobiście w autoironicznych - bywa że nawet w tromtadrackich - utworach. Z oktostychu "Wczesny Sarajlić" dowiadujemy się, że w młodości namiętnie pisał ody: "Z ód tych powodu chciał się wieszać nieraz./ Wczesny Sarajlić, gdzie ty jesteś teraz?", w wierszu "Bez tytułu" "pan Izet" recytuje wiersze Gałczyńskiego, dworuje z samego siebie na potęgę w utworze pod wymyślnym tytułem "Spisane przez Izeta Sarajlicia w listopadzie 1964 roku urywki jego rozmowy z małżonką arcyksięcia austriacko-węgierskiego Franciszka Ferdynanda, w Konopiszte, w Czechosłowacji", spacerując zaś przez miasto swojej młodości, szuka ulicy, która mogłaby nosić jego imię (w wierszu, który dał tytuł książce).
Oczywiście tym miastem jest Sarajewo, w którym poeta zamieszkał w roku 1945 i żył aż do śmierci. W powstałym w 1961 roku poemaciku "Sarajewo" żartował: "Być może nie jest to miasto, w którym umrę./ Na pewno zasłużyło na większą z mojej strony pogodę". Tu przeżył swoją pierwszą i ostatnią miłość. W jednym z wierszy z lat 60. zwierzał się: "Moje miłosne wiersze zostały w Sarajewie", w innym, że tym, co dla niego najważniejsze, jest: "O miłości w Sarajewie pisać wiersze", a na pytanie postawione w tytule utworu "Co zrobi Sarajewo beze mnie", czyli po jego śmierci, odpowiadał: "kiedy mojemu miastu będzie potrzebne czułe słowo,/ będę gotowy i wyjdę z cienia".
W roku 1989 poeta wydaje tom katastroficznych utworów "Pożegnanie z humanistycznym idealizmem europejskim", a w latach 1992-1995 powstaje "Sarajewski tomik wojenny". Pod koniec lat 80. stwierdzał: "przeżyłem właściwie to, co trzeba" ("Morbaka"), a także "Oprócz śmierci/ zdarzyło mi się już wszystko" ("Oprócz śmierci") i nie krył, że niebawem przyjdzie dzień, "gdy wypadnie powiedzieć Żegnajcie" (w wierszu pod znamiennym tytułem "Jestem gotów"). Potem w "Ostatnim wierszu sprzed wojny" prorokował: "Zamiast w świecie swoich wierszy/ umrzemy w świecie zupełnie innych ludzi", jakby wiedział, że niebawem napisze tak porażające teksty, jak "Byli Jugosłowianie" czy "Przyjaciołom z byłej Jugosławii".
Wiersze z ostatniego okresu możemy czytać jako kronikę życia w oblężonym, mordowanym na oczach całego cywilizowanego świata, Sarajewie, ale także jako kronikę życia jednego z obywateli tego miasta, któremu wydaje się, że umarł. Umarł za życia, pisze więc hymn zwątpienia "Pożegnanie z Wielką Sztuką", ale zaraz potem hymn nadziei: "Pożegnanie z tramwajem nr 6": "Nie mogę się doczekać kiedy/ drugi raz w życiu/ będę znów pisał powojenne wiersze".
Niestety, nie ma w Sarajewie ulicy Izeta Sarajlicia.
Janusz Drzewucki, "Rzeczpospolita" 6-7.08.2005
Izet Sarajlić, Szukam ulicy dla mego imienia, tłum. Danuta Cirlić-Straszyńska i Marian Grześczak. Sejny 2005, Wydawnictwo Pogranicze,