Janina Osewska
O dobrej Sejnie i złej Marysze
Współpraca:
Hanna Makowska i Miłosz Ramel
Ilustracja: Wiesław Szumiński
Na jednym z wielu pagórów stał majestatyczny i niedostępny
klasztor. Jego wysokie i strzeliste wieże widać było ze wszystkich
dookolnych dróg i domostw. Szczególnie nocą, gdy światło
księżyca odbijało się w złoceniach wież. Wokół budowli rosły
potężne wiązy. Były stare i mocne. Pamięć o dobrych i złych
wydarzeniach nosiły w odradzających się co roku liściach.
Soczysto-zielone, w kształcie elips codziennie o zmierzchu lały
łzy. Powstawał z nich strumień, który pewnego dnia spłynął ze
wzgórza pod stopy dziewczynki o imieniu Sejna. Ta dobra dla
ludzi i czuła na piękno przyrody dziewczynka zamarła ze
zdumienia. Kiedy z błękitnej strugi swoimi dłońmi zaczerpnęła
wody okazało się, że ta jest ciepła i słona. Jak ludzkie łzy.
– Dlaczego wodo jesteś słona? – zapytała Sejna.
Strumień milczał. Zaciekawiona dziewczynka nie dała za
wygraną i poszła wzdłuż jego tajemniczej wstęgi aż na wzgórze.
Towarzyszyły jej pszczoła Gloria i sójka Sara, które przysiadły na
jej prawym i lewym ramieniu. Gloria od czasu do czasu
odlatywała po pyłek, który umieszczała w koszyczkach na swoich
tylnych nóżkach. Lubiła siadać na kwiatach facelii błękitnej,
nostrzyka żółtego, ostrożnia polnego i innych miododajnych
roślinach uprawianych u podnóża klasztoru. Sara odfruwała na
krótko. Tylko w poszukiwaniu jedzenia. Wtedy dumnie kroczyła
przed swoją przyjaciółką i mocnym dziobem wyciągała z gęsto
utkanej trawy pędraki, dżdżownice i inne stworzenia. Sejna, która
dobrze znała zależności w przyrodzie, nie oburzała się na
zachowanie Sary. Wiedziała, co to jest łańcuch pokarmowy.
– Wiązy, wielkie wiązy dlaczego płaczecie? – zapyta Sejna, po
dotarciu na wzgórze.
– Uciekaj stąd Sejno, bo za chwilę przybędzie tu zła
dziewczynka o imieniu Marycha – chórem odpowiedziały drzewa.
– Dlaczego ona jest zła? – zaniepokoiła się Sejna.
– Marycha regularnie przychodzi na wzgórze, aby zrywać
nasze liście na wywary, do których dodaje Eliksir Zła i podaje go
swoim najbliższym. Mówi wtedy do siebie, że będzie dziedziczką
wielkiego majątku rodziców, który graniczy z klasztorem! Krzyczy
też: jestem najważniejsza! Jestem najlepsza!
– O, właśnie nadchodzi by znowu nas okaleczać, uciekaj
Sejno!
Dziewczynka się ociągała. Aby zapobiec spotkaniu Sejny z
Marychą największy z wiązów wziął ją w swoje ramiona i
przerzucił przez mur okalający klasztor. Spadła na dziedziniec.
Zakłóciło to ciszę klasztoru i modlitwy mnicha Justyna
Dobromira. Kiedy wyjrzał on przez okno zobaczył skręcone w
wiór drobne ciałko dziecka oraz sójkę i pszczołę, które jak
dzwonki nad nią wisiały.
– Co tutaj robisz mała istoto? – zapytał.
– Wrzuciło mnie tutaj drzewo w obawie przed spotkaniem z
Marychą – powiedziała nieśmiało.
Mnich, z racji posiadanych umiejętności przewidywania
przyszłości, wiedział o wszystkim, co się stanie. Postanowił
sprowadzić do klasztoru Marychę, a przyjaciół Sejny, pszczołę
Glorię i sójkę Sarę, wysłać z misją po Eliksir Zła, który był w
posiadaniu Marychy. Pszczole powierzył Pyłek Dobra, który
umieściła w koszyczkach na swoich nóżkach, a sójce kroplę
Dobrej Wody do jego rozpuszczenia. Zadaniem misjonarek była
zamiana Eliksiru Zła na Dobrą Wodę z Pyłkiem Dobra. Gdy
wysłanniczki poleciały mnich poszedł po Marychę, by
przyprowadzić ją na dziedziniec klasztoru. Choć nie było mu
łatwo ją przekonać, to w końcu oboje znaleźli się na dziedzińcu
klasztoru.
Obie dziewczyny stanęły twarzą w twarz. Uśmiechnięta Sejna
o błękitnych oczach i długich, jasnych włosach i Marycha,
pochmurna jak niebo przed burzą z wrogim spojrzeniem
czarnych oczu.
– Nie jestem twoim wrogiem, chcę z tobą porozmawiać –
powiedziała Sejna.
– Nie będę z nikim rozmawiała – krzyczała i wymachiwała
rękami Marycha. Jej krzyk poruszył liście wiązów i dodawał
szybkości obłokom zasłaniającym słońce.
– Porozmawiaj z nami, proszę – zachęcał Justyn Dobromir.
Opowiedz, o swojej Złości. Dlaczego zagnieździła się w tobie?
Co takiego się stało, że pozwalasz jej tam być i rosnąć? Przecież
widzę, że stała się kamieniem, który rozpiera twoje serce i
duszyczkę.
Marycha wysłuchała próśb Mnicha. Nieufnie spojrzała na
niego i Sejnę. Przestała krzyczeć i zaczęła mówić.
– Jestem samotna – szepnęła i zaraz zamilkła.
– Dlaczego, przecież mieszkasz z rodzicami i rodzeństwem w
pięknym domu u podnóża klasztoru? – zapytała Sejna.
– Tak, to prawda. Ale nikt mnie tam nie rozumie, nie chce
usłyszeć o moich uczuciach, rozterkach, wątpliwościach! Nikogo
z domowników nie interesuje moje życie! Jestem dla nich
powietrzem! Dlatego z soku liści wiązów i ze swojej Złości
wytwarzam eliksir Zła i daję im do picia.
– Rozumiem, masz prawo tak czuć, ale twoje zachowanie nie
jest dobre – tłumaczył starzec.
– A co mam zrobić, aby czuć się kochaną, akceptowaną i nie
czuć się samotną? – pytała Marycha.
Powiedz nam, co zrobiłaś, żeby tę sytuację zmienić? – zapytał
mądry mnich.
– A co mam zmienić? To oni są źli – znowu rozkrzyczała się
Marycha i chciała uciec. Powstrzymała ją Sejna.
– Zaczekaj Marycho, chcę cię wysłuchać – powiedziała. Chcę
zostać twoją przyjaciółką – dodała.
Marycha zaczęła opowiadać Sejnie o swoich problemach
związanych z samotnością, a ta uważnie słuchała. Z opowieści
wynikało, że Marycha, jak przewidywał mnich Justyn Dobromir,
nie dała nic z siebie, aby relacje z rodzicami i rodzeństwem
zmienić. Była obojętna na ich czułe przytulenia, zachęty do
wspólnej zabawy czy pracy. Niechętnie brała udział w
wyprawach na wieczoryny do sąsiadów, podczas których
opowiadano sobie ciekawe historie rodzinne. Nie interesowało ją
nic poza samą sobą.
Rozmowa z Sejną i Justynem Dobromirem przekonała
Marychę, że każdą zmianę należy zacząć od siebie. Wtedy
okoliczności sprzyjają, a sprawy nabierają innych barw.
W czasie, gdy dziewczynki rozmawiały, Gloria i Sara zamieniły
Eliksir Zła na Dobrą Wodę z Pyłkiem Dobra i postawiły pomiędzy
siedzącymi na dziedzińcu klasztoru dziewczynkami. Pszczoła i
sójka usiadły na gałęzi pobliskiego, młodziutkiego wiązu i
obserwowały.
– Dziękuję ci Sejno, że mnie wysłuchałaś – powiedziała
Marycha i zwróciła się w stronę mnicha.
– A tobie Justynie Dobromirze dziękuję, że zapoznałeś mnie z
Sejną, od dzisiaj moją przyjaciółką – powiedziała.
Sejna przytuliła Marychę. Jej dobre ciepło przepłynęło przez
ciało Marychy. Poczuła się bezpiecznie.
– Napij się Dobrej Wody z Pyłkiem Dobra – zachęcała Sejna
swoją nową przyjaciółkę – i zanieś ją swoim bliskim – dodała.
– Tak zrobię droga Sejno – odpowiedziała Marycha.
W rozmowę dziewczynek zasłuchał się mnich i każdy liść
wiązów porastających wzgórze. Zapadła głęboka cisza.
Następowała przemiana.
Marycha zrozumiała, że człowiek jest samotnym, gdy nie
kocha i ma złe relacje z innymi.
O tej pory obie dziewczynki spotykały się co dzień na
dziedzińcu klasztoru. Rozmawiały i uczyły się od Justyna
Dobromira sztuki rzeźbiarskiej. Wystrugały razem postać pięknej
i Dobrej Madonny, którą pomalowały naturalnym barwnikami
zrobionymi z pyłków uzbieranych przez pszczołę Glorię i kropel
rosy przyniesionych przez sójkę Sarę. Madonna zamieszkała na
jednym z ołtarzy klasztornej kaplicy.
Okoliczni mieszkańcy dobrze znali historię narodzonej
przyjaźni i postanowili ją upamiętnić nazywając strumień z
wiązowych łez Sejna, inaczej Marycha, który stał się piękną
rzeką o dwóch imionach.2 Viltautas – litewskie imię, składające się z dwóch słów: viltis – nadzieja i
tauta – naród. Spisała: Janina Osewska
Na jednym z wielu pagórów stał majestatyczny i niedostępny klasztor. Jego wysokie i
strzeliste wieże widać było ze wszystkich dookolnych dróg i domostw. Szczególnie nocą, gdy
światło księżyca odbijało się w złoceniach wież. Wokół budowli rosły potężne wiązy. Były
stare i mocne. Pamięć o dobrych i złych wydarzeniach nosiły w odradzających się co roku
liściach. Soczysto-zielone, w kształcie elips codziennie o zmierzchu lały łzy. Powstawał z
nich strumień, który pewnego dnia spłynął ze wzgórza pod stopy dziewczynki o imieniu
Sejna. Ta dobra dla ludzi i czuła na piękno przyrody dziewczynka zamarła ze zdumienia.
Kiedy z błękitnej strugi swoimi dłońmi zaczerpnęła wody okazało się, że ta jest ciepła i słona.
Jak ludzkie łzy.
- Dlaczego wodo jesteś słona? – zapytała Sejna.
Strumień milczał. Zaciekawiona dziewczynka nie dała za wygraną i poszła wzdłuż jego
tajemniczej wstęgi aż na wzgórze. Towarzyszyły jej pszczoła Gloria i sójka Sara, które
przysiadły na jej prawym i lewym ramieniu. Gloria od czasu do czasu odlatywała po pyłek,
który umieszczała w koszyczkach na swoich tylnych nóżkach. Lubiła siadać na kwiatach
facelii błękitnej, nostrzyka żółtego, ostrożnia polnego i innych miododajnych roślinach
uprawianych u podnóża klasztoru. Sara odfruwała na krótko. Tylko w poszukiwaniu jedzenia.
Wtedy dumnie kroczyła przed swoją przyjaciółką i mocnym dziobem wyciągała z gęsto
utkanej trawy pędraki, dżdżownice i inne stworzenia. Sejna, która dobrze znała zależności w
przyrodzie, nie oburzała się na zachowanie Sary. Wiedziała, co to jest łańcuch pokarmowy.
- Wiązy, wielkie wiązy dlaczego płaczecie? – zapyta Sejna, po dotarciu na wzgórze.
- Uciekaj stąd Sejno, bo za chwilę przybędzie tu zła dziewczynka o imieniu Marycha –
chórem odpowiedziały drzewa.
- Dlaczego ona jest zła? – zaniepokoiła się Sejna.
- Marycha regularnie przychodzi na wzgórze, aby zrywać nasze liście na wywary, do których
dodaje Eliksir Zła i podaje go swoim najbliższym. Mówi wtedy do siebie, że będzie
dziedziczką wielkiego majątku rodziców, który graniczy z klasztorem! Krzyczy też: jestem
najważniejsza! Jestem najlepsza!
- O, właśnie nadchodzi by znowu nas okaleczać, uciekaj Sejno!
Dziewczynka się ociągała. Aby zapobiec spotkaniu Sejny z Marychą największy z wiązów
wziął ją w swoje ramiona i przerzucił przez mur okalający klasztor. Spadła na dziedziniec.
Zakłóciło to ciszę klasztoru i modlitwy mnicha Justyna Dobromira. Kiedy wyjrzał on przez
okno zobaczył skręcone w wiór drobne ciałko dziecka oraz sójkę i pszczołę, które jak
dzwonki nad nią wisiały.
- Co tutaj robisz mała istoto? – zapytał.
- Wrzuciło mnie tutaj drzewo w obawie przed spotkaniem z Marychą – powiedziała
nieśmiało.
Mnich, z racji posiadanych umiejętności przewidywania przyszłości, wiedział o wszystkim,
co się stanie. Postanowił sprowadzić do klasztoru Marychę, a przyjaciół Sejny, pszczołę
Glorię i sójkę Sarę, wysłać z misją po Eliksir Zła, który był w posiadaniu Marychy. Pszczole
powierzył Pyłek Dobra, który umieściła w koszyczkach na swoich nóżkach, a sójce kroplę
Dobrej Wody do jego rozpuszczenia. Zadaniem misjonarek była zamiana Eliksiru Zła na
Dobrą Wodę z Pyłkiem Dobra. Gdy wysłanniczki poleciały mnich poszedł po Marychę, by
przyprowadzić ją na dziedziniec klasztoru. Choć nie było mu łatwo ją przekonać, to w końcu
oboje znaleźli się na dziedzińcu klasztoru.
Obie dziewczyny stanęły twarzą w twarz. Uśmiechnięta Sejna o błękitnych oczach i długich,
jasnych włosach i Marycha, pochmurna jak niebo przed burzą z wrogim spojrzeniem
czarnych oczu.
- Nie jestem twoim wrogiem, chcę z tobą porozmawiać – powiedziała Sejna.
- Nie będę z nikim rozmawiała – krzyczała i wymachiwała rękami Marycha. Jej krzyk
poruszył liście wiązów i dodawał szybkości obłokom zasłaniającym słońce.
- Porozmawiaj z nami, proszę – zachęcał Justyn Dobromir.
Opowiedz, o swojej Złości. Dlaczego zagnieździła się w tobie? Co takiego się stało, że
pozwalasz jej tam być i rosnąć? Przecież widzę, że stała się kamieniem, który rozpiera twoje
serce i duszyczkę.
Marycha wysłuchała próśb Mnicha. Nieufnie spojrzała na niego i Sejnę. Przestała krzyczeć i
zaczęła mówić.
- Jestem samotna – szepnęła i zaraz zamilkła.
- Dlaczego, przecież mieszkasz z rodzicami i rodzeństwem w pięknym domu u podnóża
klasztoru? – zapytała Sejna.
- Tak, to prawda. Ale nikt mnie tam nie rozumie, nie chce usłyszeć o moich uczuciach,
rozterkach, wątpliwościach! Nikogo z domowników nie interesuje moje życie! Jestem dla
nich powietrzem! Dlatego z soku liści wiązów i ze swojej Złości wytwarzam eliksir Zła i daję
im do picia.
- Rozumiem, masz prawo tak czuć, ale twoje zachowanie nie jest dobre – tłumaczył starzec.
- A co mam zrobić, aby czuć się kochaną, akceptowaną i nie czuć się samotną? – pytała
Marycha.
Powiedz nam, co zrobiłaś, żeby tę sytuację zmienić? – zapytał mądry mnich.
- A co mam zmienić? To oni są źli – znowu rozkrzyczała się Marycha i chciała uciec.
Powstrzymała ją Sejna.
- Zaczekaj Marycho, chcę cię wysłuchać – powiedziała. Chcę zostać twoją przyjaciółką –
dodała.
Marycha zaczęła opowiadać Sejnie o swoich problemach związanych z samotnością, a ta
uważnie słuchała. Z opowieści wynikało, że Marycha, jak przewidywał mnich Justyn
Dobromir, nie dała nic z siebie, aby relacje z rodzicami i rodzeństwem zmienić. Była obojętna
na ich czułe przytulenia, zachęty do wspólnej zabawy czy pracy. Niechętnie brała udział w
wyprawach na wieczoryny do sąsiadów, podczas których opowiadano sobie ciekawe historie
rodzinne. Nie interesowało ją nic poza samą sobą.
Rozmowa z Sejną i Justynem Dobromirem przekonała Marychę, że każdą zmianę należy
zacząć od siebie. Wtedy okoliczności sprzyjają, a sprawy nabierają innych barw.
W czasie, gdy dziewczynki rozmawiały, Gloria i Sara zamieniły Eliksir Zła na Dobrą Wodę z
Pyłkiem Dobra i postawiły pomiędzy siedzącymi na dziedzińcu klasztoru dziewczynkami.
Pszczoła i sójka usiadły na gałęzi pobliskiego, młodziutkiego wiązu i obserwowały.
- Dziękuję ci Sejno, że mnie wysłuchałaś - powiedziała Marycha i zwróciła się w stronę
mnicha.
- A tobie Justynie Dobromirze dziękuję, że zapoznałeś mnie z Sejną, od dzisiaj moją
przyjaciółką – powiedziała.
Sejna przytuliła Marychę. Jej dobre ciepło przepłynęło przez ciało Marychy. Poczuła się
bezpiecznie.
- Napij się Dobrej Wody z Pyłkiem Dobra – zachęcała Sejna swoją nową przyjaciółkę – i
zanieś ją swoim bliskim – dodała.
- Tak zrobię droga Sejno – odpowiedziała Marycha.
W rozmowę dziewczynek zasłuchał się mnich i każdy liść wiązów porastających wzgórze.
Zapadła głęboka cisza. Następowała przemiana.
Marycha zrozumiała, że człowiek jest samotnym, gdy nie kocha i ma złe relacje z innymi.
O tej pory obie dziewczynki spotykały się co dzień na dziedzińcu klasztoru. Rozmawiały i
uczyły się od Justyna Dobromira sztuki rzeźbiarskiej. Wystrugały razem postać pięknej i
Dobrej Madonny, którą pomalowały naturalnym barwnikami zrobionymi z pyłków
uzbieranych przez pszczołę Glorię i kropel rosy przyniesionych przez sójkę Sarę. Madonna
zamieszkała na jednym z ołtarzy klasztornej kaplicy.
Okoliczni mieszkańcy dobrze znali historię narodzonej przyjaźni i postanowili ją upamiętnić
nazywając strumień z wiązowych łez Sejna, inaczej Marycha, który stał się piękną rzeką o dwóch imionach.
Ilustracja: Wiesław Szumiński