Bo czasem trzeba rzucić wszystko i zająć się czymś, do czego czujemy przyciąganie
Białą Synagogę zamieniliśmy na Sejneńską Spółdzielnię Jazzową - środowisko bardziej naturalne dla naszego gościa, który na przestrzeni lat wiele godzin spędził w murach dawnej jesziwy, grając z OKTS. Tym razem jednak bez instrumentów, bez towarzystwa orkiestry, w rozmowie jeden na jednego. Gdańszczanin, który do Sejn wraca jak do domu. Mieszają się atomy: Gdańsk przenika do Sejn, Sejny do Gdańska.
Jak żyć (dobrze)? Być sobą, słuchać siebie, tego wewnętrznego głosu - nawet jeśli czasem trzeba rzucić studia (plastyczne) i związać życie z dziedziną - wydawać by się mogło - dotychczas obcą i nieznaną, do której czuje się „coś”. Nie oceniać pochopnie i nie nastawiać się z góry, że pierwsze spotkanie z kimś innym będzie takie, jak sobie założymy - bo możemy dostać niezapomnianą lekcję pokory. Należy pamiętać: kim jesteśmy, skąd pochodzimy. A dokąd zmierzamy? Wszędzie, gdzie mamy ochotę, gdzie nas poniesie. Byleby zawsze mieć ze sobą siebie.
Gośćmi czwartej odsłony Sejneńskich rozmów - 5 lutego - będą sejneńscy lekarze: Teresa Witkowska, Hentyk Usowicz, Robert Wojczulis. Znów zmieniamy perspektywę, przypatrując się najbliższemu otoczeniu.
Sejneńskie rozmowy #3. Z notatnika Agnieszki Fiedorowicz
Foto: Piotr Fiedorowicz
(niniejsza notatka pochodzi z serii zapisków pospotkaniowych)