Mądry dystans i łagodna ironia przywodzą na myśl twórczość Hrabala, doskonały humor kojarzy się z Haszkiem. „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” to dla wielbiciela dobrej prozy obowiązkowa lektura.
Narratorem powieści jest Daniel Smirzicky – alter ego autora, postać dobrze znana czytelnikom poprzednio wydanych w Polsce książek Skvorecky’ego, choćby „Piątego batalionu czołgów”.
Smirzicky jest wykładowcą literatury na uniwersytecie Edenvale, specjalistą od Conrada, Fitzgeralda i Faulknera, a także pisarzem, którego powieści w ojczyźnie znalazły się na indeksie. Publikuje w niezależnym wydawnictwie emigracyjnym w Kanadzie. Wolne chwile spędza na debatach z lewicującymi studentami. Próbuje dowieść, że „każda rewolucja z użyciem przemocy kończy się dezercją i powrotem do zgwałconych ideałów”. Uświadamia sobie przy tym, jak trudno przekazać innym doświadczenie wyniesione z komunistycznego „raju”. Spotyka się z Czechami, którym po zdławieniu praskiej wiosny udało się uciec z kraju.
Wśród emigrantów znaczącą postacią jest słowiańska piękność o obfitych kształtach Milenka Cabicarova. Niesprawiedliwie, lecz sympatycznie nazywana Debilinką głównie za sprawą ekstrawaganckich kreacji i oryginalnego stylu wypowiedzi: „Anforcznetly teraz jestem akurat bizy, a enyłej, ty masz w środku jakiś dejt, rajt?”.
Towarzyskim rozmowom ton nadają niepoprawni stratedzy, którzy zamierzają stworzyć narodowowyzwoleńczą armię ludu czechosłowackiego. Spośród emigrantów w wieku poborowym chcą utworzyć kompanię do zadań specjalnych. By oswobodzić ojczyznę, żołnierze wyskoczą ze specjalnych samolotów, które latają w stratosferze, więc są poza zasięgiem rakiet przeciwlotniczych.
„Spytałem – relacjonuje Smirzicky – czy nie zlikwidują wszystkich w powietrzu, bo lot na spadochronach ze stratosfery trochę trwa... Nie. Wszyscy będą spadać bez spadochronów i otworzą je dopiero dwieście metrów nad ziemią”. Jako że posiedzenie strategów było mocno zakrapiane, a prof. Smirzicky trzymał się nadzwyczaj dzielnie, został awansowany z sierżanta na porucznika. Przydzielono mu też funkcję dowódcy plutonu czołgów pływających, które miały zostać zrzucone na spadochronach ze stratosfery.
Andrzej S. Jagodziński, autor znakomitego przekładu, zauważył, że w powieści Skvorecky posłużył się techniką montażu filmowego. Pisarz przeplata przeszłość z teraźniejszością, sceny dramatyczne z komicznymi. Zna wartość anegdoty, po mistrzowsku zmienia nastrój – śmieszy do łez, by po chwili wbić czytelnikowi szpilę w samo serce.
Jak podkreśla Jagodziński, z książki płynie wciąż aktualna konstatacja, że „świństwa powtarzają się w wariantach, których schematy są do siebie zawstydzająco podobne”.
Pisarz ma o tym ostrzegać, a jeśli czyniąc to, unika kaznodziejskiego tonu, czegóż chcieć więcej?
Bartosz Marzec, "Rzeczpospolita", 25 lutego 2009
Josef Škvorecký Przypadki inżyniera ludzkich dusz, Sejny 2008, Fundacja Pogranicze.