Nie idea, lecz nieustająca praktyka. Nie pasywny kult przeszłości, który mógłby się przerodzić w elitarny profesjonalizm albo cepeliadę, lecz przeszłość zorientowana na przyszłość.
Nie muzeum Europy Środkowo-Wschodniej, ale Europa wyburzonej niegdyś przestrzeni, fizycznej i symbolicznej – dróg, ścieżek i mostów, Europa dialogu i wielu kulturowych prędkości. Nie rejestr anachronizmów, tylko kolosalne ryzyko, jakie niesie ze sobą spotkanie z Innym, jego historią i zdemolowanym rodowodem. Reżimy XX w. bezlitośnie nastawiły wieloetniczne narody przeciw sobie, Krzysztof Czyżewski i Fundacja Pogranicza grają tą samą kartą, żeby skutki hekatomby zatrzymać, wszakże groźba powrotu do idei państw narodowych, zdawałoby się, zdyskredytowana i pogrzebana raz na zawsze, powraca jak upiór. Imre Kertész to przewidział, ale kto go słuchał?
Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei tylko pozornie są kolejną przypowieścią o sejneńskiej i krasnogrudzkiej wspólnocie. Ten temat, powracający zresztą w książkach Czyżewskiego, jest chyba jedynie pretekstem (istotnym, wciąż chodzi o nowego odbiorcę i nowe formy dialogu) do wyrażenia niepokoju, znacznie głębszego niż ten, który towarzyszył pisaniu Ścieżki pogranicza (2001). Małe centrum świata w oblężonej twierdzy, apostoł gość-inności w niegościnnym kraju – oto z czym musi się dzisiaj mierzyć idealista, a zarazem praktyk idei. Nie znajdziemy jednak w „zapiskach” żadnego fatalizmu ani śladów kapitulacji. To nie ten adres. Jeśli z paranoi, która powoli wszystkich nas ogarnia, on wychodzi bez szwanku, warto wsłuchać się w ten głos. Być może więcej ostrzeżeń nie będzie.
Radosław Kobierski
czytaj o książce "Małe centrum świata"
recenzja w kwartalniku "Prowincja"
rozmowa z Krzysztofem Czyżewskim w Radio tokfm
"Podróże po kulturze". Z Krzysztofem Czyżewskim rozmawia Andrzej Bajguz
Tomasz Fiałkowski o "Małym centrum świata"