Artura Tanikowskiego nie trzeba zapewne przedstawiać bliżej czytelnikom Przeglądu Polskiego. Jego teksty o sztuce ukazują się bowiem na łamach tego zasłużonego dla krzewienia wiedzy o polskiej kulturze czasopisma już od kilku lat. Przypomnijmy choćby niezwykle interesujące artykuły poświęcone Ferdynandowi Ruszczycowi (30 VIII 2002 r.), Leonowi Wyczółkowskiemu (21 III 2003 r.), Janowi Lebensteinowi (30 V 2003 r.) czy ostatnio Elie Nadelmanowi (23 VII 2004 r.). Wszystkie napisane zostały w sposób przystępny, wyważony i przejrzysty, z ciekawie dobranym materiałem ilustracyjnym. To profesjonalista w najlepszym tego słowa znaczeniu, którego pisarstwo ukształtowało się w czasach świetności pisma Art&Business. Wielu miłośników sztuki pamięta zapewne olbrzymi sukces wystawy "Kolory tożsamości", prezentującej amerykańskiej i polskiej publiczności zbiory malarstwa polskiego z kolekcji Toma Podla, a której kuratorem, obok Anny Król, był właśnie Artur Tanikowski. Jednocześnie, co należy podkreślić, to człowiek niezwykle wrażliwy na materię malarską, który potrafi wczuć się w świat wyobraźni artysty, przekazać czytelnikom część tego emocjonalnego zaangażowania, które towarzyszy odkrywaniu tajemnic warsztatu. To rzadka zaleta u współczesnych krytyków i historyków sztuki, którzy często w swych rozprawach o sztuce i artystach posługują się naukowym żargonem, niezrozumiałym dla większości czytelników.
Nie można tego zarzucić tekstom towarzyszącym wydanemu przez Fundację Pogranicze albumowi o Żaku. Już sama okładka tej niezwykle starannie wydanej książki zdaje się podpowiadać ewentualnemu nabywcy, iż ma on do czynienia z poważnym i solidnym opracowaniem, a nie przygotowanym i wydanym w pośpiechu na fali zainteresowania ostatnimi laty Ecole de Paris kolejnym albumem z reprodukcjami malarza, o którym niewiele się mówiło, a którego wielu znawców i koneserów malarstwa wysoko obecnie ceni. Bogato ilustrowany album Artura Tanikowskiego powstawał latami, praca nad nim wymagała żmudnych poszukiwań i badań, podróży, czasami wręcz detektywistycznych zdolności autora, by dotrzeć do nieznanych i niepublikowanych dotąd nigdzie dzieł, to tygodnie i miesiące spędzone w archiwach i bibliotekach, by odnaleźć nieznane źródła, publikacje czy wręcz maleńkie wzmianki o artyście, które rzuciłyby nowe światło na jego sztukę, ukazały fakty z jego życia mające wpływ na kształtowanie się talentu, rozwój i doskonalenie warsztatu. Poszukiwania te, dodajmy na marginesie, prowadzone były także w Stanach Zjednoczonych, gdzie Tanikowski, dzięki stypendium Fundacji Kościuszkowskiej, mógł badać kolekcje prywatne, choćby Toma Podla, Stanisława Jonasa, Romualda Dymskiego, Wojciecha Fibaka oraz rodziny Konów, a także zbiory muzealne. wietne płótno Pasterz znajduje się w Art Institute of Chicago, Modląca się dziewczyna i Mniszka w National Gallery w Waszyngtonie, prace na papierze w nowojorskim Polskim Instytucie Naukowym.
Można by rzec, iż album Eugeniusz Żak to swego rodzaju catalogue raisonnae, gdzie znalazły się wszystkie najważniejsze prace malarza, ustalone i udokumentowane wydarzenia z jego biografii, uporządkowana lista wystaw, opracowana bibliografia poświęcona malarzowi oraz kilka jego tekstów o sztuce, które ukazały się na łamach Deutsche Kunst und Dekoration w latach 1924-26. O skrupulatności poszukiwań bibliograficznych niech świadczy choćby obecność wydawnictw bibliofilskich, efemerycznych, pięknych, wydawanych w limitowanych nakładach, na przykład, numeru nowojorskiego Pro Arte z 1987 roku, z artykułem Zbigniewa M. Legutki poświęconym życiu i twórczości Żaka.
Artur Tanikowski, który wraz z Dariuszem Sznejderem opracował album graficznie, zastosował typowy dla zachodnich publikacji tego typu sposób reprodukowania obrazów, który nie tylko ukazuje w dużych, doskonałej jakości reprodukcjach najważniejsze prace malarza, ale także pomaga w tematycznej i chronologicznej orientacji w rozwoju twórczości artysty poprzez zamieszczenie kilkudziesięciu mniejszych, czarno-białych fotografii prac mających znaczenie dla pełniejszego zrozumienia jego oeuvre.
Album otwiera Kalendarium życia malarza. Chronologicznie ułożone, przejrzyście przedstawione wydarzenia z biografii młodo zmarłego twórcy, ukazują losy człowieka, którego życie nie było w niczym podobne do szalonych, obfitujących w skandale czy dramatyczne sytuacje losów wielu malarzy paryskiej cyganerii tego okresu.
Eugeniusz Żak urodził się w 1884 r.w Mohylnie, w spolonizowanej rodzinie żydowskiej. Wcześnie osierocony przez ojca, przeniósł się z matką do Warszawy, gdzie uczęszczał do szkoły handlowej. W 1902 r. wyjechał do Paryża i rozpoczął naukę w Ecole des Beaux-Arts u Gerome'a, a następnie w Academie Calarossi. Rok później wyjechał do Włoch, a stąd do Monachium, gdzie studiował w prywatnej szkole Antona Azbego. Wrócił jednak do Paryża i zaczął wystawiać prace, m.in. na Salonie Jesiennym, którego członkiem został w 1906 roku. Podczas wyjazdów do Bretanii zaprzyjaźnił się z Władysławem lewińskim, a w Paryżu z Wacławem Borowskim, Tymonem Niesiołowskim, Henrykiem Kuną, Romanem Kramsztykiem, Leopoldem Gottliebem i innymi malarzami z polskiej kolonii artystycznej. Jak większość z nich, miał swą pracownię na Montparnassie. W 1912 roku rząd francuski zakupił jego Głowę kobiecą do zbiorów Muzeum Luksemburskiego. Chory od lat na gruźlicę, malarz wyjeżdżał często na południe Francji dla podratowania chorych płuc - a to do Vence, do Cagnes czy do Nicei. W 1913 r. wziął udział w The Armory Show, wystawie pokazywanej w Nowym Jorku, Bostonie i Chicago, gdzie sprzedał dwie prace. Ożenił się z Jadwigą Kon, z którą miał syna Janka, zamordowanego w czasie II wojny światowej. W 1916 r. Żakowie osiedlili się w Polsce, w Częstochowie. Rok później odbyła się jedyna za życia artysty wystawa indywidualna jego rysunków w Towarzystwie Wydawniczym w Warszawie. W r. 1921 powołał wraz z przyjaciółmi (Kuna, Borowski, Pruszkowski) Stowarzyszenie Artystów Polskich "Rytm" i stale tam wystawiał, mimo wyjazdu do Niemiec w 1922 r., gdzie cieszył się dużą popularnością. Wrócił do Paryża, nadal wystawiał na salonach: Tuileryjskim i Jesiennym. Przyjaźnił się z Chagallem i Menkesem.
Zmarł na serce - nagle i bez cierpień. "Przebudził się ze snu, westchnął i zasnął znowu - na zawsze" - pisał Mieczysław Wallis w Sztuce polskiej dwudziestolecia. Takie właśnie cytaty, wspomnienia ludzi, którzy znali Żaka osobiście, towarzyszą kalendarium i podobnie jak liczne fotografie prywatne oraz z wystaw malarza, wzbogacają wiedzę czytelnika o bardziej ludzki, subiektywny wizerunek artysty.
W Portrecie człowieka o dwóch talentach autor monografii kontynuuje ten zabieg. Słusznie uważa, iż najlepiej o tym, jaka była osobowość artysty, jego charakter, zainteresowania, pasje, a w końcu jaki był, jak wyglądał, opowiedzą jego przyjaciele i krytycy. Znajdziemy tu wypowiedzi m.in. Tadeusza Makowskiego i Andre Salmona, Stefanii Zahorskiej, autorki pierwszej polskiej monografii malarza z 1927 roku, i Maximiliena Gauthiera, autora francuskiej monografii malarza wydanej w Paryżu w 1936 r.
Żak zmarł blisko 80 lat temu. Nie zachowało się wiele fotografii, pamiętników czy listów. Wiadomo, że był niski, chorowity (gruźlica), szczupły. Dystyngowany i elegancki, był estetą zakochanym w sztuce średniowiecznej, malarstwie włoskiego renesansu, którego wpływ jest widoczny w jego twórczości. Był wesoły i niezwykle towarzyski. Typ gawędziarza, za co kochali go zarówno Polacy, jak i Francuzi. Artur Tanikowski zadaje pytanie, czy usprawiedliwione jest utożsamianie człowieka z jego artystyczną kreacją. Często nie, a jednak w przypadku twórcy Tancerza uderza fakt, iż tak wielu piszących o Żaku utożsamiało go z postaciami z jego płócien, pełnymi zadumy i melancholii.
Twórczość Żaka Artur Tanikowski nazywa obrazami melancholii. I rzeczywiście, to sztuka pełna jakiegoś dziwnego, niewypowiedzianego niepokoju, tajemnicy, nostalgii. Być może, jak podkreśla autor, ich źródłem było przeświadczenie artysty, chorego na gruźlicę od lat młodzieńczych, o nieuchronności przedwczesnej śmierci, której cień odcisnął swe piętno na jego twórczości. Stąd tak wiele w tej sztuce przejmującego smutku - smutnych marzycieli, wędrowców, grajków, rybaków, pijaków, żebraków i nędzarzy. Postaci zadumanych, zamyślonych, zapatrzonych, jak u Leonarda da Vinci, którego Żak podziwiał, we własne wnętrze, własną duszę. Tanikowski określa to celnie "smutnym uśmiechem ku tajemnicy". Uderza również krytyka bliskość twórczości Żaka z malarstwem Pierre'a Puvis de Chavannesa, w szczególności z jego Biednym rybakiem, które to dzieło Żak miał studiować w Muzeum Luksemburskim - te same uproszczone kształty, linearna konturowość i dekoracyjność oraz symboliczna wymowa.
Ucieczką od tematu śmierci było dla Żaka - według autora - malarstwo sielankowe, idylliczne, czasami zabarwione elegijnością. Stąd tak liczne w jego dorobku pejzaże z figurami ludzkimi w łodziach, na polanach, na brzegu morza, sceny z dziećmi, z kochankami, tancerkami i tancerzami. Arkadia na ziemi. Panowała tu harmonia, ład, a nad wszystkim dominował rytm. Rytm kompozycyjny, kolorystyczny i nastrojowy. Tadeusz Makowski, przyjaciel artysty, wspominał: "Był malarzem wytwornym, kolorystą subtelnym... malującym pogodnie i wesoło, rytmiczną nutą i własnym rysunkiem".
Żak napisał w swym notatniku: "Sztuka nie jest ani z wczoraj, ani z dzisiaj, ani z jutra - jest ze wszystkich czasów... Jedynymi artystami godnymi przetrwania są ci, którzy ponad bezwzględność klasyfikacji, ponad dziecinnie namiętne dyskusje-programy, ponad formuły a tout faire, nawiązują bezpośrednio do wielkich tradycji ludzkości". Autor monografii dostrzega niezwykłą bliskość tego malarstwa - zdeformowanego, a jednocześnie zachowującego finezję i klasycyzującą linię - do malarstwa Amadeo Modiglianiego. Podkreśla "nowoczesną nieawangardowość", czyli powrót do pewnego porządku w malarstwie, który dostrzegał to, co w sztuce nowe, ale nie wyrzekał się i nie przekreślał tradycji. Możliwe, iż tu właśnie dopatrywać się należy braku zainteresowania twórczością Żaka krytyki powojennej. Szacunek dla tradycji, wartości i kanonów sztuk pięknych nie był wówczas dobrze widziany. Na szczęście dla wielbicieli SZTUKI wraca ona do łask w XXI wieku i raz po raz wydawnictwa zaskakują nas wydaniami albumów poświęconych artystom, o których zapomniał świat i czas, a którzy wielkością spuścizny dorównują, a często przewyższają dorobek powszechnie uznanych twórców.
Cieszy fakt, iż Fundacja Pogranicze, promująca od przeszło dziesięciu lat pod czujnym okiem Krzysztofa Czyżewskiego (patrz Przegląd Polski z 17 I 2003 r.) wielokulturową spuściznę twórców Europy rodkowo-Wschodniej, podjęła się wydania tej cennej ze wszech miar monografii. To kolejna pozycja z dziedziny sztuk pięknych w serii "Biblioteki Krasnogrudy", po książce Jerzego Ficowskiego Regiony wielkiej herezji i okolice. Bruno Schulz i jego mitologia, wydanej w 2002 r.
Na pewno Eugeniusz Żak Artura Tanikowskiego jest jedną z pozycji, na które czekają wielbiciele malarstwa polskiego. Dodajmy, iż monografia jest przeznaczona nie tylko dla polskich czytelników. Olbrzymią zaletą albumu jest bowiem jego dwujęzyczność. Tekst na język angielski przełożył Jarosław Król. Daje to książce szansę na zaistnienie nie tylko na polskim rynku wydawniczym, ale i w świecie.
Informacja o wieczorze poświęconym monografii Żaka w poznańskiej Księgarni Naukowej ukazała się na łamach Przeglądu Polskiego w dziale "Z wydarzeń kulturalnych w Polsce". Dyskusji towarzyszył multimedialny pokaz prac artysty, a w rozmowie, obok autora, wzięli udział m.in. prof. Jacek Waltoś oraz Sergiusz Sterna-Wachowiak. Historyk sztuki dr Andrzej Pieńkos napisał, iż "pierwsza nowoczesna monografia znakomitego malarza ujawnia nieznane materiały dotyczące tej ciągle mało znanej (mimo ogromnej popularności jego obrazów) osobistości polskiej sztuki". Należy dodać, iż nie tylko ujawnia to, co do tej pory nie było znane, ale w sposób niezwykle przystępny umie pokazać subtelne piękno i tajemniczy nastrój tej melancholijnej sztuki
Przegląd Polski on-line 6 sierpnia 2004 Tygodniowy dodatek literacko-społeczny Nowego Dziennika pod redakcją Julity Karkowskiej
Artur Tanikowski, Eugeniusz Zak. Sejny 2003, Pogranicze.