To dobre miejsce, bo zachowała się tu żywa jeszcze pamięć o tym, jak funkcjonowało pogranicze, w sensie geograficznym, przed niewielu przecież laty. Wystarczy pójść na niedługi spacer, aby zobaczyć resztki słynnej sistemy, która była granicą oddzielającą Polskę komunistyczną i Związek Radziecki. Wystarczy pójść nieco w drugą stronę, aby zobaczyć istniejące jeszcze przejście graniczne, które na naszych oczach traci na znaczeniu po uzyskaniu przez Polskę, a potem także i przez Litwę, członkostwa w Unii Europejskiej.
W tym szczególnym miejscu warto zadać pytanie, także ze względu na rozpoczynającą się jutro prezydencję Polski w Unii Europejskiej: czy te dobre i wielkie zmiany na pograniczu, zmiany, które dawały szansę na otwarcie na siebie nawzajem także naszych narodów, przyniosły wystarczające efekty, wystarczająco dobre owoce? Warto je zadać w sytuacji, kiedy i w Unii Europejskiej wielu polityków stawia pytanie, czy słuszny był odwrót od mocnej roli granic państwowych w ramach Unii; kiedy stawiane są pytania, czy nie należy wycofać się z przyjętych wcześniej decyzji, zobowiązań o ograniczaniu roli granic międzypaństwowych. Warto to pytanie zadawać w sytuacji, kiedy nieliczni politycy Unii Europejskiej mówią dzisiaj o tym, że wielokulturowość jest czymś niebezpiecznym, nadmiernie trudnym i ryzykownym; że otwarcie na wielokulturowość, na funkcjonowanie różnych języków, kultur, różnych religii obok siebie to głównie kłopot, a nie bogactwo.
Warto zadawać tutaj, dzisiaj to pytanie, kiedy pojawiają się głosy przedstawiające mniejszość narodową – z jej prawem do odrębności, z jej prawem do dumy narodowej, z jej prawem do własnego języka – jako kłopot, a nie bogactwo różnorodności, wzmacniające potencjał kultury każdego kraju, każdego narodu.
Warto te pytania zadawać, warto o tym mówić tutaj, w Krasnogrudzie, w miejscu związanym z Czesławem Miłoszem.
Stoimy, siedzimy tuż przed wspaniałym budynkiem, przypominającym polski dwór kresowy, który znajdował się w tym miejscu; w tym miejscu stał dwór rodziny Kunatów, rodziny matki poety.
To zwraca uwagę na to, co zostało i co może być wykorzystane z niezwykłej tradycji kresowości, gdzie rzeczą naturalną było życie na pograniczu kultur, języków i wyznań; gdzie rzeczą naturalną było czerpanie ze źródeł odmiennych kultur, które były kulturami naszymi, ludzi Kresów. Dzisiaj ta polska kresowość kurczy się niemal tylko do granic Sejneńszczyzny, ale zobowiązuje również do myślenia o tym, co możemy zrobić, aby coś z tej Polski jagiellońskiej – państwa obu narodów, Polski i Litwy – uratować dla nas samych; co możemy zrobić, aby przenieść to dziedzictwo do myślenia i do mentalności ogólnoeuropejskiej.
Warto o tym wszystkim myśleć i mówić w tym miejscu, które wiąże się w sposób naturalny z osobą Czesława Miłosza – ze względu na jego matkę, a także na przebywanie tutaj przez samego poetę w okresie młodości. Warto o tym mówić, mając świadomość, że zastanawiamy się, co dzisiaj znaczy twórczość, życie, trudne i niezwykłe życie tułacza, człowieka pozbawionego małej ojczyzny; tej małej i tej wielkiej ojczyzny, także „tej, co nie zginie”. Warto myśleć o tym, starając się dzisiaj zrozumieć autora Rodzinnej Europy – tej Europy oglądanej, poznawanej i opisywanej z perspektywy litewskiej doliny Niewiaży, ale także i polskiej szkoły, polskiego uniwersytetu w Wilnie, ocenianej z perspektywy losu polskiego emigranta, pozbawionego ojczyzny, pozbawionego prawa do kontaktu ze źródłami, a było ich na pewno kilka. Tu leży źródło jego poglądów, jego wiedzy, jego oglądu świata; tu kształtowała się ta twórczość w sytuacji specyficznej, to znaczy takiej, kiedy myśli się, pisze się po polsku, ale w zgodzie z własną tradycją Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
To miejsce zobowiązuje do dalszego wysiłku na rzecz zanikania granic. Trzeba więc postawić pytanie o to, czy te najtrudniejsze z granic, nie te wyznaczone ręką polityków, nie te wyznaczone przez geodetów, przez komisje delimitacyjne, ale te, które tkwią w sercach i w umysłach ludzi – czy te wystarczająco szybko zanikają i tracą na znaczeniu. Dlatego chciałbym w tym miejscu i w tym momencie podziękować Pograniczu, wspaniałemu środowisku, które postawiło sobie ambitne plany zamiany tego, co może być kłopotem, w wielkie, mocne narzędzie użyte do budowy przyszłej, lepszej Europy i przyszłych dobrych, coraz lepszych relacji polsko-litewskich. Chciałbym, korzystając z okazji, także z obecności przedstawicieli państwa litewskiego w osobie Pana Ministra Kultury, nie tylko podziękować, ale i życzyć temu środowisku, życzyć żebyście Państwo – Fundacja Pogranicze, która dzisiaj może pochwalić się tak wspaniałymi osiągnięciami – znaleźli jak najliczniejszych partnerów po stronie litewskiej, tak aby tam również istniało środowisko, które mogłoby się nawet tak samo nazywać, jak Pogranicze. Po litewsku, o ile pamięć rodzinna jeszcze to dobrze przekazała – Paribys, tak? Paribys, Panie Ministrze. Może powinny być takie dwa stowarzyszenia, dwa filary, na których oparlibyśmy lepszą wersję stosunków polsko-litewskich. Taka wizja naszych wzajemnych stosunków czerpie z poczucia wspólnoty, zakorzenionego w zawsze trudnej wielokulturowości, wielojęzyczności, wielowyznaniowości – wielu wątkach tradycji, dzisiaj mających przecież szansę wplatać się we wspólny wątek ogólnoeuropejski.
To od nas zależy, czy postać Czesława Miłosza, jego twórczość, jego sposób myślenia będzie tylko i wyłącznie pewnym anachronizmem. Ja do tego anachronizmu również należę, z całą tradycją mojej rodziny, polskiej rodziny z Litwy. To od nas zależy, czy te wszystkie piękne tradycje, postawy i wartości – wyniesione z pamięci o Wielkim Księstwie Litewskim, pamięci o współżyjących ze sobą narodach polskim i litewskim – będą tylko anachronizmem i wspomnieniem historii.
Od nas zależy, czy spróbujemy z tego zrobić wzór, wzorzec, dobry przykład także dla integrującej się Europy. To wielkie zadanie, ale zawsze od czegoś trzeba zacząć. Zaczynamy od Pogranicza i od tego szczególnego momentu, kiedy polski poeta, polski emigrant, ukształtowany i wychowany także przez litewską dolinę Niewiaży, staje się obywatelem świata.
Czy ten jego dom w tym miejscu odegra taką rolę? Chciałbym życzyć nam wszystkim, żebyśmy to miejsce traktowali jako dom Miłosza – po zakończeniu jego tułaczki, wędrówki przez trudne życie, przez trudne chwile pozbawienia rodzinnego domu, pozbawienia rodzinnej małej ojczyzny. Tu, na pograniczu, jest właściwe miejsce dla domu polskiego noblisty, ukształtowanego i wychowanego w ogromnej mierze przez tradycję Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Myślę, że Czesław Miłosz zaprasza nas wszystkich do swojego domu, aby było to miejsce, gdzie podejmuje się działania na rzecz podtrzymania jego spojrzenia na świat i jego wizji Europy wspólnej, gdzie zanikają granice – i te administracyjne, i te w ludzkich sercach.
Dziękuję bardzo.
BRONISŁAW KOMOROWSKI