"Większość tych fotografii nie miała prawa zaistnieć. Z samego początku walk o wolność, bojowników obowiązywał stanowczy zakaz fotografowania się, zrozumiały zresztą. Nie był wszędzie przestrzegany, co nierzadko miało fatalne skutki, gdy zdjęcia dostawały się w ręce wroga.
Później, w latach zmierzchu podziemnej armii zdano sobie sprawę z pewnej ponadczasowej wartości każdego świadectwa oporu, przemilczanego albo szkalowanego przez reżim okupacyjny, zakaz więc cofnięto.
Jeszcze później organy śledcze MGB/KGB skrupulatnie zbierały i klasyfikowały w swoich archiwach całą tę kartotekę poległych i zesłanych do kacetów, nieświadomie pracując na nieznaną im przyszłość".
Pranas Morkus - autor wystawy
Walka narodu litewskiego ciągnąca się tak długo, aż do roku 1953 była dla mnie czymś zupełnie nieznanym.
Mimo że Litwini tak rozpaczliwie, tak ofiarnie prowadzili ją prawie dziesięć lat, nie mogła skończyć się zwycięstwem, wyrażała jednak ich wolę niepodległości i jej obronę. Dlatego ten opór nie był daremny, jak nie była daremna walka Polaków, którzy ginęli w operacj "Burza" albo Powstaniu Warszawskim. Każdy naród potrzebuje przykładów poświęcenia i upartej walki o wolność, bo pamięć o tym rzutuje na przyszłość.
Te zdjęcia wywarły na mnie osobiście duże wrażenie przede wszystkim jako na żołnierzu Armii Krajowej, który widzi w tym epizodzie jakieś wspólne przeżycie. Patrzyłem na biedne twarze ludzi, którzy na progu życia przeszli męczeństwo, zginęli w walce albo zostali straceni, widząc w nich właśnie wspólników niedoli i myślałem o nieprawdopodobnym bezsensie zniewalania innych narodów.
Te zdjęcia mają własną wymowę, one nie wymagają właściwie żadnych objaśnień.
Jan Nowak Jeziorański
Pierwsze kontakty pomiędzy antynazistowską LLA (Litewska Armia Wyzwoleńcza) a wileńskim okręgiem AK są datowane na czerwiec 1942, utrzymywały się również w latach późniejszych. Brak wzajemnego porozumienia miał fatalne skutki, mnożyły się bowiem wzajemne urazy, dochodziło do krwawych potyczek. Przełom nastąpił dopiero po nadejściu nowej sowieckiej okupacji. W marcu 1945 partyzanci z tworzącego się okręgu Dainava spotkali się w pobliżu Olkiennik z polską partyzantką poakowską. Litwini i Polacy zobowiązali się unikać walki bratobójczej, wymieniać informacje wywiadowcze, wspierać siebie wzajemnie w przypadku obław NKWD. Umowa olkiennicka była przez cały czas przestrzegana.
Kontakty i wzajemne porozumienie miały miejsce później. Dzięki nim Polska stała się dla litewskich kurierów bezpiecznym przejściem na zachód. Odegrało to w historii litewskiego ruchu oporu niezwykle ważną rolę.
W okolicach Puńska działała słynna czwarta rota. Wypadła jej niezwykle trudna rola asysty dla przechodzących na polską stronę bojowników, jak też przebijających się z powrotem na Litwę. Rota urządziła sobie na polskim pograniczu szereg kryjówek, zaś po stronie litewskiej miała ich ponad trzydzieści.
Przywódcą czwartej roty był znany ze swej odwagi Adolfas Valenta (ps. "Ożys"). Słynny był trzeci pluton, którego dowódcą był Stasys Gurevicius (ps. "Nykstukas"). Historycy uważają, że on wraz z Antanasem Kvedaraviciusem byli ostatnimi litewskimi partyzantami na polskich ziemiach. Zginęli w lasach augustowskich latem 1951 r.
Historycy badający dzieje litewskiego ruchu oporu podają jako wiarygodną liczbę 20 tysięcy poległych bojowników o wolność. Połowa z nich straciła życie w początkach lat 44/45, gdy jeszcze nie było spójnej organizacji okręgów, łączności między batalionami, kiedy uprawiano błędną taktykę otwartego ścierania się z liczebniejszym i dobrze uzbrojonym przeciwnikiem, który często jeszcze korzystał z ciężkiej broni a nawet lotnictwa. Wciąż nowe fale deportacji i terroru okupacyjnego uzupełniały szeregi armii podziemnej. Dojrzalsza stała się taktyka partyzanckiej wojny. W jej ostatnich latach ludzie ginęli głównie wskutek zdrad i donosów. Średnio walka dla partyzantów trwała od dwóch do trzech lat. Większość ofiar - młodzież w wieku 16-22 lat.
Rok 1952 - zdecydowany zmierzch podziemnej armii. Na każdego walczącego partyzanta polowało, według danych NKWD, około trzydziestu wrogów z regularnej armii oraz tak zwanych obrońców ludu. Liczby konfidenckiej obsługi tych polowań chyba nie uda się ustalić. W szczytowym 1949 roku na tysiąc mieszkańców przypadło mniej więcej 25 agentów.
W roku 1954 na listach KGB pozostało jeszcze stu nieujętych bojowników. Tymczasem świat szybko się zmieniał. Jesienią roku 1957 zginął w swej kryjówce ostatni partyzant okręgu "Tauras" J. Balcius (ps. "Plutonas"). We wrześniu 1962 roku został aresztowany sztabowiec okręgu "Zmartwychwstanie" Pranciskus Prusaitis (ps. "Lape"), po roku skazano go i stracono. Zdążył jeszcze ocalić przed zniszczeniem trzy nader cenne kontenery z dokumentacją swego sztabu.
Pochówek partyznacki - procesja żałobna, dziewczyny z kwiatami nad grobem - to rzec można sielanka pierwszych lat, gdy armia podziemna walczyła z regularną. Ta ostatnia nigdy prawie nie interesowała się losem przez nią zabitych. Mniej więcej od roku 1946, gdy ruchem zajęły się peryferyjne oddziały MGB, reguły się zmieniły. Ciała zabitych po obrabowaniu ich przez "obrońców ludu" zwożono do miasteczek i rzucano rozebrane w najbardziej ludnych miejscach.
Po kilku dniach ciała zabierano i wywożono w nieznanym kierunku. Chyba nigdy się nie dowiemy, gdzie są zwłoki największych naszych bohaterów.
(jal)
"Przegląd Sejneński" 1/1998
Wywiady z Krzysztofem Czyżewskim na temat wystawy przeprowadzili dziennikarze rozgłośni radiowych: "Radia 5" z Suwałk, Radia Białystok i Litewskiej Rozgłośni Eugeniusza Pietruszkiewicza.
Artykuły prasowe:
Litewska Armia Podziemna, "Gazeta Współczesna" 20.11.1997
Wystawa Pogranicza, "Kurier Podlaski" 21.11.1997
Wystawa w "Pograniczu", "Kurier Poranny" 21.11.1997
Armia Litewska, "Przegląd Sejneński" nr 12/1997
Autor wystawy:
Pranas Morkus
Wykonawcy:
Jurate Razumiene, Vidas Ilciukas
Konsultacja: Raimondas Vabalas, Dalia Kuodyte, Aldona Vilutiene
Fotografie ze zbiorów muzeum w Kownie oraz Mariampolu
Katalog powstał dzięki współpracy z wydawnictwem "Auśra" w Puńsku.