Jan był autorem znakomitych studiów i esejów o literaturach południowosłowiańskich, zwłaszcza serbskiej i chorwackiej, o ich najwyższych osiągnięciach - twórczości Andricia i Krležy. Mało kto z zagranicznych slawistów tak głęboko wniknął w złożony splot tych literatur, szukając i znajdując tam perły. Mało kto z taką pasją i nerwem krytycznym analizował ich właściwości i twórcze osiągnięcia. I mało kto jak On umiał tak się cieszyć i entuzjazmować każdym nowym utworem.
Jest autorem przepięknych esejów o Tinie Ujeviciu (Wielki Tin), o Izydorze Sekulić (Mądra pani Izydora), o Stanisławie Winawerze, o Crnjanskim i innych pisarzach chorwackich i serbskich. Poświęcał taką samą uwagę, jako równoprawnym artystycznym zjawiskom, belgradzkim surrealistom i młodym chorwackim miłośnikom Borgesa. W jego analizach często występują analogie zarówno między twórczością pisarzy serbskich i chorwackich, jak i literaturami europejskimi. Tylko krytyk o subtelnej erudycji mógł stworzyć tak syntetyczne obrazy współczesnej prozy chorwackiej i serbskiej. Dążąc do zrównoważonej oceny tych literatur, Jan nie wahał się pisać też i o mankamentach, i słabościach poszczególnych pisarzy i ich dzieł. Na jego analizach, jasnych, wyważonych, o lapidarnym stylu, literatury te jedynie skorzystały. Horyzont literacki Jana był europejski i światowy, a jego etyka i estetyka literacka zawsze żywo i pięknie współbrzmiały ze sobą. Obdarzony był cechą wśród dzisiejszych krytyków rzadką: zdolnością do krytycznej autorefleksji, umiał widzieć też i własną słabość. Pisał: "Starałem się opisać i objaśnić polskim czytelnikom złożony splot wzajemnych stosunków kilku połączonych historycznym losem literatur. Wiem, że dzisiaj powinienem to zrobić inaczej, na nowo, głębiej".
Nikogo nie przypominał tak bardzo, i jako człowiek i jako krytyk, jak znakomitego sarajewskiego krytyka literackiego i profesora Sorbony, Midhata Begicia. Obaj byli poetami eseju.
Jan z wielkim bólem przeżywał kryzys jugosłowiański, zwłaszcza tragedię Vukovaru, Bośni i Sarajewa. Kochał szczerą i czystą miłością tę naszą mozaikę narodów, literatur i kultur. Znał przyczyny tragedii i cierpiał z jej powodu. W książce Pożegnanie z Jugosławią I pisał: "Pora żegnać się z Jugosławią. I nie trzeba mówić, że jest to pożegnanie bolesne. Jak bolesne dla eks-Jugosłowian, zobaczył cały świat... Piekło tej wojny zamknęło - chyba bezpowrotnie - siedemdziesięcioletnią historię jugosłowiańskiej wspólnoty narodów. Ta książka jest swoistym (i swoiście nostalgicznym) pożegnaniem Jugosławii. Swoistym i osobliwym, bo nie ma w niej właściwie wiele mowy o Jugosławii jako takiej - fakcie kulturowym, historycznym i politycznym. Rozliczenie się z Jugosławią odkładam do innej okazji. I dlatego pod tytułem umieściłem rzymską cyfrę I. Zapowiadając tym samym Pożegnania Jugosławii część następną".
Nie zdążył. Pora żegnać się z Janem. I nie trzeba mówić, że jest to pożegnanie bolesne.
Można powiedzieć, że istotnie Jugosławia, ta rzeczywista, historyczna, istniejąca przez lat siedemdziesiąt, była właśnie "literacka", bo wymyślili ją pisarze, bo była tworem, tak jak jest nim fikcja w literaturze. Nie politycy, nie Traktat Wersalski, Wilson czy później Stalin i Tito byliby głównymi "winowajcami", lecz intelektualiści i poeci. Od nich się Jugosławia zaczynała, oni jako narodowi ideolodzy mają duży udział w dzisiejszej wojnie. (...)
Żegnam się z pewnym mitem XX wieku, ukształtowanym ongiś w epoce moderny i awangardy, mitem szczególnie żywotnym właśnie na obszarach jugosławiańskich, w naszych już czasach... Żegnam się z wiarą w absolut Literatury ... Historia zmusza do zastanowienia nad wielką klęską absolutnych uroszczeń literatury.
Jan Wierzbicki: Pożegnanie z Jugosławią.
* Jan Wierzbicki zmarł 5 sierpnia 1996 roku.
Krasnogruda nr 7, Sejny 1997, Pogranicze.