Ojcowska głowa starsza i usta matki więdną
Tak, jak dziewczęce piersi i jak ogrodów piękno,
Starzeje się nam jadło i nić przędziwa cienka;
Ulica się starzeje, sąsiedzi, złość i donos,
Każdy spośród ministrów i biurokratów grono,
Idole na portretach - za życia i po zgonie;
Idee postarzały, i radość, i ból duszy,
I postarzała troszkę ogromna pustka ciszy,
I całkiem się zestarzał hymniczny ton klawiszy.
Dzień się starzeje... Z nim - starość snu i ducha,
Światło ucichło, muzyki muszej słucha,
Starzeje się słońce, dogasa ognia smuga.
Ja, w dziuplę zagnany, w ciemności niby sowa,
To prawdę, to znów fałsz mackami anten łowię
Czując, jak z drobin szklistych odrasta dnia fenomen.
Przełożyła Elżbieta Feliksiak
Asymetria
Nie odkładaj mi na potem
Swoim życiem mego życia,
Gdy lipcowy miód jak złoto.
Ten świat ja lubię i kocham.
Żal, że ma tyle utrapień.
Tęsknię za jego pieszczotą.
Przełożył Franciszek Kobryńczuk
Ostatnia wieczerza
Położyła matka na ustach znak krzyża
I zaczęła niby się modlić,
Niby rozwiązywać węzełki swego życia
Z pomocą narzekań cichych i pogodnych.
Poobrywanych wspomnień pasma wisiały.
Ojciec leżał w łóżku przeżyty, zsiwiały,
W gorącej pościeli, chłodem śmierci owiany.
Przedmioty podczas spóźnionej wieczerzy
Niesymetryczne zęby szczerzyły.
Drewniany smutek szmaragdem się szerzył,
Plamami z kątów wyłaził i kwitł wybujały
I tak poruszał wnętrze tej ciemnej pieczary,
Że światła było już mniej niż mało.
Ciało wchłonęło swej drogi ostatek szary.
Niedopite powietrze w szklance zostało.
Przełożył Franciszek Kobryńczuk
***
Dawno umarły ojciec polem idzie. On orze.
On i pług.
On i skiba roli. I ziarno,
I odblask odległego raju.
Oczy, jakimi patrzy na świat,
To te same oczy, co go oglądają.
Z płachty owsa bierze garść
I zasiewa tamtą stronę,
Gdzie od dawna wieczność trwa.
Przełożył Marian Jurkowski
Krasnogruda nr 12, Sejny 2000, Pogranicze.