Wszystko zmieniło się wraz z upadkiem rządów Mussoliniego w 1943 roku. Przez krótki czas Włochy były zawieszone między aliantami, którzy okupowali Sycylię i dalekie południe, oraz Niemcami, którzy szykowali się do wkroczenia od północy. Ale we wrześniu włoska armia wróciła z Francji przez Turyn - według słów Leviego - jak "rozpędzone stado". Krótko potem, ich śladem podążyli Niemcy, "szaro-zielona serpentyna dywizji nazistowskich na ulicach Turynu i Mediolanu". Wielu współczesnych Leviemu Żydów z Turynu było wówczas zaangażowanych w ruch oporu Giustizia e Libera (wśród lokalnych przywódców był m.in. jego sławny imiennik Carlo Levi, przyszły autor książki Chrystus zatrzymał się w Eboli), do którego Primo dołączył po niemieckiej inwazji. Spędził trzy miesiące w Alpach, zanim jego grupa została zadenuncjowana faszystom i pojmana 13 grudnia 1943 roku2.
Leviego, który deklarował żydowską tożsamość, zesłano do obozu w Fossoli di Carpi, a stamtąd, 22 lutego 1944 roku, przetransportowano do Auschwitz razem z 649 innymi Żydami, z których przeżyło tylko 23. Po przybyciu Levi otrzymał numer 174517 i przydział do Auschwitz III-Monowitz, gdzie pracował w fabryce gumy należącej do I.G. Farbena i pod kontrolą SS. W Auschwitz pozostał do momentu porzucenia obozu przez Niemców w styczniu 1945 roku i wyzwolenia go przez napierającą Armię Czerwoną 27 stycznia. Jego osobista odyseja trwała następnych dziewięć miesięcy. Z Katowic przez Białoruś, Ukrainę, Rumunię, Węgry, Austrię, Czechy, Niemcy trafił wreszcie do rodzinnego Turynu. Opisał to później w La tregua (Ponowne przebudzenie).
Po powrocie do Turynu rozpoczął "życie bezbarwne" w porównaniu z poprzedzającym je 20-miesięcznym "barwnym" epizodem dotyczącym Auschwitz i późniejszej tułaczki. Wiedziony "bezwzględnym, patologicznym obciążeniem narracyjnym"3 napisał Se questo - un uomo (Jeżeli to jest człowiek), książkę będącą zapisem przeżyć z Auschwitz. Nie znalazła ona jednak czytelników w momencie ukazania się w 1947 roku. Primo Levi porzucił pisanie, ożenił się i zaczął pracować dla SIVA, lokalnego przedsiębiorstwa farbiarskiego, gdzie stał się specjalistą o międzynarodowym autorytecie w dziedzinie emalii do drutów syntetycznych. W 1958 roku prestiżowe turyńskie wydawnictwo Einaudi wznowiło jego książkę a - spodziewający się podobnego sukcesu - Levi napisał La tregua, dalszy ciąg, który ukazał się w 1963 roku. Od tego czasu zainteresowanie jego twórczością rosło, zaczął odnosić sukcesy jako pisarz, publikując Il sistema periodico (Układ okresowy) i La chiave a stella (Klucz nastawny), dwa zbiory opowiadań; Se non ora, quando? (Jeżeli nie teraz, to kiedy?), powieść o żydowskim ruchu oporu w czasie wojny; Lilit e altri racconti (Chwile odroczenia) kolejny zbiór wspomnień obozowych; liczne eseje i wiersze oraz regularne felietony w "La Stampa", dzienniku turyńskim. W 1975 roku opuścił SIVA i poświęcił się całkowicie pisaniu. Jego ostatnia książka I sommersi e i salvati (Zatopiony i Ocalony) ukazała się w 1986 roku, na rok przed śmiercią. Mała esplanada wiodąca do turyńskiej synagogi przy Via Pio V została mu poświęcona w kwietniu 1996 roku4.
Los książek Leviego w oryginale i tłumaczeniach jest pouczający. W 1946 roku jego książka Se questo - un uomo została odrzucona w wydawnictwie Einaudi przez "anonimowego" recenzenta5, Natalię Ginzburg, pochodzącą ze znaczącej żydowskiej rodziny z Turynu. Wiele lat później Giulio Einaudi przyznał, że nie znał powodu odwrzucenia książki; Levi wytłumaczył sobie takie zachowanie postępowaniem "nieuważnego czytelnika". W tym czasie i później to Bergen-Belsen i Dachau, a nie Auschwitz były stawiane jako przykład horroru nazizmu; większą uwagę skupiano raczej na zesłaniach politycznych niż etnicznych, gdyż te były lepiej przyjmowane jako świadectwo uczestnictwa w narodowym ruchu oporu. Książka Leviego ukazała się w nakładzie 2500 egzemplarzy w małym wydawnictwie, którego właścicielem był dawny przywódca lokalnego ruchu oporu (na ironię, opublikowano ją w serii dedykowanej bohaterowi i męczennikowi żydowskiego ruchu oporu Leonowi Ginzburgowi, mężowi Natalii Ginzburg). Wiele jej egzemplarzy, pozostałych w magazynach we Florencji, zniszczyła dwadzieścia lat później wielka powódź.
La tregua spotkał lepszy los. Opublikowana w kwietniu 1963 roku i wyróżniona w tym samym roku trzecią nagrodą w konkursie Strega Prize (uplasowała się za książką Natalii Ginzburg Lessico famigliare...) spowodowała, że na pierwszą książkę Leviego zwrócono uwagę. Autor stał się sławny w kraju, sprzyjała mu krytyka. Ale za granicą grono czytelników rosło powoli. Przekład Se questo - un uomo autorstwa Stuarta Wolfa, który ukazał się w Wielkiej Brytanii w 1959 roku pod tytułem If This is a Man, został sprzedany w nakładzie zaledwie kilkuset egzemplarzy. Wersja amerykańska, zatytułowana Survival in Auschwitz (taki tytuł dotykał tematu, ale gubił przesłanie), sprzedawała się słabo, aż do sukcesu The Periodic Table, dwadzieścia lat później. La tregua została opublikowana pod mylącym, optymistycznym tytułem The Reawakening (Ponowne przebudzenie), pomimo sugestii zawartej we włoskim oryginale, wskazującej na: "rozejm" albo "odroczenie"; tak, jak sugeruje to zakończenie książki; dla Leviego wielomiesięczna wędrówka po Europie Wschodniej była swego rodzaju czasem "poza": pomiędzy Auschwitz jako doświadczeniem a Auschwitz jako pamięcią. Książkę zamyka poranna komenda z Auschwitz: Wstawać !
W końcu ukazał się przekład niemiecki i Levi zdobył czytelników także w Niemczech. Przez wiele lat unikali go natomiast wydawcy francuscy. W maju 1961 roku "Les Temps Modernes" opublikowały fragmenty Se questo - un uomo pod tytułem J'ei été un homme (Byłem człowiekiem), niemal odwracającym sens wymowy całej książki. Gallimard, jedno z najbardziej prestiżowych wydawnictw francuskich, długo opierało się publikowaniu utworów Leviego; dopiero po śmierci jego twórczość zaczęła być we Francji rozpoznawana. I podobnie jak w innych miejscach, tak również tam, dopiero ukazanie się ostatniej książki Zatopiony i ocalony zwróciło uwagę na znaczenie pierwszej. Jej temat - podobnie jak samego autora - dotknęło wieloletnie milczenie.
W pewnym sensie Primo Levi ma biografiście mało do zaoferowania. Wiódł niegodne uwagi życie prywatne i zawodowe, poza wspomnianymi dwudziestoma miesiącami, które opisywał w swoich książkach i esejach. Gdybyście chcieli poznać kim był, co myślał i czuł, wystarczyłoby tylko to przeczytać. W rezultacie każda próba opowieści o jego życiu i pracy niesie ryzyko daremnego wysiłku parafrazowania pisarstwa samego Leviego. Myriam Anissimov zawdzięczamy oczyszczenie dotychczasowych publikacji francuskich i włoskich z błędów faktograficznych. Przekład angielski, choć może nie tak ekscytujący, zawiera jednak więcej informacji. Ale Anissimov jest mało inspirująca i mechaniczna. Długa narracja jest zlepkiem-streszczeniem i nieadekwatnym podsumowaniem: "włoski Żyd", faszystowskie prawo rasowe, powojenny boom włoski, 1968 rok w Turynie i historia publikacji jego książek. Niektóre z materiałów źródłowych wydają się dobrane przypadkowo. Co gorsza, autorka nie potrafi także wytłumaczyć czytelnikowi, dlaczego Primo Levi jest interesujący. Wymienia charakterystyczny styl i jest słusznie krytyczna wobec tych specjalistów, którzy nie potrafili go docenić; przy czym sama nie ma przekonania co do wartości dzieł Leviego, decydujących o jego znaczeniu dla współczesnej literatury włoskiej i wspomnieniowej z czasów holokaustu. Ironista i żartowniś, który podróżuje tam i z powrotem, bawiąc się rozszerzoną gamą tonów i tematów - oto jak jawi się w tej książce Primo Levi, optymistyczny, zasymilowany włoski Żyd, wyniesiony przez tragedię Auschwitz. Jest to z grubsza porównywalne z opisywaniem Ulissesa, ulubionego bohatera literackiego i alter ego Leviego, jako starego żołnierza napotykającego różne przeszkody podczas powrotu z wojny. Nie jest to fałsz, ale mimo wszystko jest beznadziejnie nieadekwatne6.
2
Primo Levi miał wiele tożsamości i przynależności. Ich przenikająca się różnorodność nie przeszkadzała mu; chociaż frustrowała włoskich krytyków i wprawiała w zakłopotanie czytelników z żydowskiej społeczności w Ameryce, on nie czuł żadnego konfliktu, przebywając pośród nich. Przede wszystkim był Włochem i był z tego dumny, pomimo zawstydzających przewinień swego kraju:
Często w tych dniach zdarzało mi się słyszeć ludzi zawstydzonych tym, że byli Włochami. I rzeczywiście mieli ku temu powody: po pierwsze i najważniejsze z tego powodu, że nie byli zdolni stworzyć klasy politycznej, która mogłaby ich reprezentować, a wprost przeciwnie, przez trzydzieści lat tolerowali tę, która ich nie reprezentowała. Posiadamy cnoty, których jesteśmy świadomi, ale nie zdajemy sobie sprawy, jak rzadkie są one w świecie7.
Jak większość Włochów, Levi pochodził z miejsca wymagającego dłuższego opisu, w jego przypadku z Piemontu. To osobliwe miejsce, mały zakątek północno-wschodnich Włoch, wciśnięty między Alpy; ojczyzna królewskiej rodziny Savoy, włoskiego laicyzmu, z surową i poważną stolicą w Turynie, gdzie mieści się siedziba Fiata. Terytorium, które zwykle opisywano jako Piemont leży dziś we Francji, a lokalny dialekt jest przesiąknięty francuskimi wyrazami i zwrotami. Levi, jak większość Piemontczyków, był ogromnie dumny ze swego regionu i ten sentyment obecny jest w jego pisarstwie. "Oślepiające piękno gór, jezior i lasów objawia się niejednokrotnie" - Levi był zapalonym amatorem wspinaczki, a duża część Piemontu to Alpy. Charakterystyczny dialekt regionu pełni ważną rolę w pisarstwie Leviego. Tak też było w jego życiu: Lorenza Perrone, murarza z Fossano, który ocalił go w Auschwitz, rozpoznał właśnie po dialekcie. Wielu bohaterów Leviego posługuje się lokalnym dialektem, a w książkach Il sistema periodico i La chiave a stella autor przeprasza za trudności w zrozumieniu ich intonacji w słowie pisanym8.
Piemontczycy są znani jako pełni rezerwy, powściągliwi, zamknięci w sobie, krótko mówiąc: "niewłoscy". Italo Calvino pisał o "piemonckiej ekscentryczności" w opowieściach Leviego; Levi, który uważał, że jego czytelnicy spodziewali się po nim zbyt wiekiej mądrości, był jednak skłonny przyznać, że posiadł charakterystyczną jakość "umiaru... który jest cnotą Piemontczyków". Zakorzenienie w Turynie, "tajemniczym mieście w porównaniu z resztą Włoch", także odegrało ważną rolę w jego życiu. Turynu - jak pisał - się nie opuszcza: Powszechnie wiadomo, że ludzie przesiedleni z Turynu do Mediolanu nie utracili swoich korzeni albo przynajmniej przeżyli to boleśnie. Czy jego rodzina, wtedy kiedy jeszcze mogła, powinna wyjechać gdzieś dalej w głąb Włoch, do Szwajcarii, albo obu Ameryk? Utrudniał to nie tylko brak pieniędzy czy inicjatywy, ale przede wszystkim fakt, że taki pomysł nigdy nie przyszedłby im do głowy: Piemont był naszą prawdziwą ojczyzną, z którą się utożsamialiśmy9.
Pewne ograniczenie i poprawność wizji Piemontu Primo Leviego są wzmacniane przez jego powołanie i "trzeźwą dyscyplinę" chemika. Decyzja o studiowaniu nauk ścisłych była ukształtowana w części przez faszyzm, przez fakt, że dobrze się to kojarzyło - w przeciwieństwie do historii i krytyki literackiej, wypaczonej i zdegradowanej przez presję ideologiczną i nacjonalistyczną. Ale studenta Leviego przyciągnęło także powołanie chemika:
Szlachetność człowieka, nabywana przez setki lat prób i terroru polega na czynieniu go zwycięzcą materii... Wstąpiłem na wydział chemiczny, ponieważ chciałem pozostać wierny tej szlachetności.
Ponadto, chemik musi z konieczności opisywać świat jakim jest, a precyzja i prostota tego wymagania wydaje się potwierdzać bliską Leviemu niechęć do blichtru, komentarzy, nadmiaru w jakiejkolwiek postaci. "Pamiętam ciągle pierwszą lekcję chemii profesora Ponzio, a zwłaszcza jasne, precyzyjne, udowodnione informacje, bez zbędnych słów, wyrażone językiem, który lubiłem ogromnie, również z literackiego punktu widzenia: językiem definicji, esencji10."
W chemii, pomyłka (tak jak we wspinaczce) - opisana w opowiadaniu Potas, kiedy młody praktykujący chemik Levi pomylił potas z sąsiadującym sodem - wywołuje niespodziewane skutki:
Ktoś może podejrzewać, że są prawie identyczne (sód bardzo przypomina potas, ale jeżeli użyjemy sodu nic się nie stanie), zbliżone budową albo nawet wymienialne. Różnice mogą być niewielkie, ale wywołują zupełnie inne konsekwencje, jak zwrotnice kolejowe; rzemiosło chemiczne polega przede wszystkim na byciu świadomym tych różnic, poznaniu ich i przewidywaniu ich skutków. I nie tylko rzemiosło chemiczne11.
Substancje chemiczne często pojawiają się w twórczości Leviego, nie tylko w Il sistema periodico. Czasami są podmiotem same w sobie, czasem służą jako metafora ludzkiego zachowania, okazjonalnie jako rozjaśniająca analogia. Doktr Gottlieb w La tregua opisany jest jako emanujący inteligencją i przebiegłością, "jak energia radu". Ale wpływ wewnętrznej dyscypliny na twórczość objawia się najwyraźniej w charakterystycznym stylu Leviego. W zdyscyplinowanej, ścisłej, destylowanej jakości; kontrastującej z kwiecistym, eksperymentalnym, zawiłym składniowo stylem mu współczesnych i komentatorów; to apel średniowiecznych chorałów gregoriańskich. To nie przypadek: Zawsze starałem się przenieść z ciemności do jasności, jak pompa filtracyjna, która wsysa mętną wodę i wydala ją oczyszczoną, albo wręcz sterylną12.
W eseju O ciemnym pisarstwie, Levi karci tych, którzy nie potrafią pisać w sposób jasny: To nieprawda, że opis chaosu wymaga posługiwania się chaosem, to nieprawda, że chaos w słowie pisanym jest najlepszym symbolem chaosu, którego doświadczamy: uważam to za charakterystyczny błąd naszego niepewnego stulecia. A w liście otwartym Do młodego czytelnika Levi przypomina, że jasność tekstu nie powinna być nigdy mylona z niewyszukanym myśleniem. Styl Leviego nie zdobył uznania u profesjonalnych krytyków; aż do późnych lat 70. "w oczach krytyków pozostawał wzruszającym, wartościowym, ale pozbawionym wpływów outsajderem świata literackiego"13.
Styl Leviego nie jest prosty, jest nieomylnie precyzyjny; swój Survival in Auschwitz stworzył w oparciu o tygodniowy raport produkcyjny sporządzany w fabrykach. Wszystkie jego książki i niektóre inne utwory cechuje niecierpliwy, kategoryczny czas teraźniejszy, oznajmiający czytelnikowi, to co powinno zostać powiedziane: Musi być jasne, że w łagrze brakuje materiału. Siła testamentu Leviego, tak jak przesłanie jego opowiadań bierze się z przyziemnego konkretu. Kiedy mężczyźni opuszczali Ka-Be ("szpital" Auschwitz III) spodnie mieli opuszczone, bez guzików, buty kaleczyły: Śmierć zaczyna się od butów... Dokładność detalu, rekonstrukcja punkt po punkcie tego jak ludzie pracowali i jak umierali - dają narracji siłę i wiarygodność.14
Ta sama prawda dotyczy bohaterów Leviego, co prowadzi niepostrzeżenie od opisu do analogii, od analogii do zestawienia, a potem do wydania sądu. O "Maurze", jednym z Włochów w Auschwitz, Levi pisze: To całkiem jasne, że zawładnęło nim desperackie starcze szaleństwo; ale była jednocześnie wielkość w tym szaleństwie, w sile i barbarzyńskiej godności, podeptana godność bestii w klatce, godność, która odkupiła Capaneusa i Calibana. O zrujnowanym Monachium, gdzie Levi błąkał się po ulicach, kiedy jego pociąg zatrzymał się w nie kończącej się podróży do Włoch: Czułem, że poruszam się w ciżbie niewypłacalnych bankrutów, tak jakby ktoś był mi coś winien i odmówił zapłaty. O "Cezarze" (Lello Perugii, włoskim towarzyszu w drodze do domu): Bardzo nieświadomy, bardzo niewinny i dobrze ułożony. W Il sistema periodico Levi pisze: dzisiaj wiem jak beznadziejnym zadaniem jest próba ubrania człowieka w słowa, wskrzeszenia go na zadrukowanych literami kartkach.15 Ale robił to.
Szczegół jest tym w pisarstwie Leviego, co czyni je bardziej narracyjnym i moralnym. Podobnie jak Albert Camus, cenił "rzeczowość" doświadczenia. Był świadomy, że u współczesnych czytelników może to wywoływać pewien dyskomfort. W La chiave a stella jest uprzejmie ironiczny, kiedy zasypuje czytelnika technicznym opisem: od tego momentu nie ma żadnych synonimów, czytelnik musi być odważny, używać wyobraźni albo odwoływać się do słownika. Może to być dla niego pożyteczne, od kiedy żyjemy w świecie molekuł i łożysk kulkowych. Nacisk na pracę w wielu jego opowiadaniach nie jest przypadkowy - wielu pisarzy i wiele powieści, które podziwiał, łączą się wyraźnie z zaszczytem i niezależnością, jaką daje wykwalifikowana praca. "Faussone", skomplikowany zwolennik La chiave a stella, jest charakterem po części z Conrada, po części z powieści Rogera Vercela Remorquesa, wskazywanej przez Leviego jako jedna z tych, które wywarły na niego duży wpływ. Levi utożsamiał się z pracą wykwalifikowaną, mówiąc: "Zawsze byłem chemikiem". W Moście idzie dalej i wyraźnie stwierdza, że bycie dobrym w pracy i czerpanie z tego przyjemości warunkuje jeżeli nie najwyższą, to przynajmniej najbardziej osiągalną formę wolności16. Cyniczny napis nad bramą Auschwitz miał dla Primo Leviego specjalny wydźwięk: on naprawdę wierzył, że praca czyni wolnym.
3
Primo Levi był Piemontczykiem, chemikiem - i... Żydem. Gdyby nie Hitler to ostatnie byłoby mu prawie obojętne. Żydzi byli obecni we Włoszech od zniszczenia Drugiej Świątyni w 70 roku n.e.; i z wyjątkiem rzymskich Żydów, pozostających w getcie do wyzwolenia miasta w 1870 roku, zasymilowani z resztą społeczeństwa. Nawet Żydzi sefardyjscy mieszkający w Piemoncie, stosunkowo "najmłodsi" przybysze, mogli wywieść rodowód z XV-wiecznej Hiszpanii (świadczyły o tym ich nazwiska, często pochodzące od nazw francuskich miast, w których zatrzymywali się w drodze do Włoch), podczas gdy najstarszy dokument pozwalający na osiedlanie się Żydów w Turynie pochodzi z 1424 roku. Getta w Piemoncie rzeczywiście istniały, powstały na początku XVIII wieku (według europejskich standardów raczej później), a dynastia Savoy nie była zawsze łaskawa wobec Żydów. ich sytuacja uległa nagłej zmianie dzięki rozporządzeniu o wyzwoleniu Żydów z marca 1848 roku, z nastaniem liberalnych Włoch. Żydzi włączyli się bez problemów w główny nurt turyńskiego i włoskiego życia. Przed 1914 rokiem kraj miał żydowskiego premiera, a Rzym żydowskiego burmistrza. Armia zaś - żydowskich generałów, z czego 50 w czasie pierwszej wojny światowej. Nawet w partii faszystowskiej znaczna liczba członków miała żydowskie pochodzenie (Żydem był też minister finansów aż do 1932 roku). Istniał też jednak antysemityzm - zwłaszcza w Trieście, który odziedziczył zasady austriackie. I jakkolwiek cyniczny albo nawet ambiwaletny Mussolini odczuwał sam prawa rasowe, one ukształtowały pewność siebie włoskich Żydów. Obecność Żydów we włoskim ruchu antyfaszystowskim ma swoje korzenie raczej w tradycji wolnej myśli liberalnej, niż w szczególnym poczuciu żydowskiego poświęcenia. Nawet jak na europejskie standardy populacja Żydów we Włoszech była niewielka: 33000 z 35000000 w 1911 roku, powiększone do 57000 w 1938 roku, co było związane z aneksją Triestu, nowymi definicjami rasy i przybyciem 10000 Żydów-uchodźców, którzy uciekli przed nazizmem. Największa grupa Żydów mieszkała w Rzymie (około 12000 w 1931); trochę więcej niż 4000 w Turynie, co stanowiło około 0,5 % lokalnej społeczności17.
Włoscy Żydzi ucierpieli podczas 18 miesięcy niemieckiej okupacji, chociaż nie tak mocno jak w innych krajach. Blisko 1000 włoskich Żydów umarło podczas zsyłki; ale reszta przeżyła wojnę, znacznie więcej proporcjonalnie do reszty Europy. Częściowo dlatego, że holokaust przyszedł do Włoch późńo (co nie pomogło Żydom na Węgrzech); częściowo dlatego, ponieważ włoscy Żydzi byli rozproszeni i zasymilowani; i w pewnym stopniu dlatego, że znaleźli wsparcie, także żywnościowe wśród włoskich przyjaciół, z kilkoma haniebnymi wyjątkami. Z Turynu deportowano 245 Żydów, większość do Auschwitz: 21 wróciło po wojnie, w tym Primo Levi18.
To wojna sprawiła, że żydowska tożsamość wysunęła się na pierwszy plan osobowości Primo Leviego: "To rozdwojone doświadczenie, prawa rasowe i obozy koncentracyjne naznaczyły mnie tak, jak pieczętuje się stalową płytę. Z tego punktu widzenia jestem Żydem, gwiazdę Dawida wyszyli na mnie, nie tylko na moich ubraniach". Było to częściowo wynikiem spotkania z innymi Żydami - z Libii w Fossoli (okazującymi "smutek, który był dla nas nowy") i aszkenazyjskimi w Auschwitz. Żydostwo wprawiało Leviego w zakłopotanie, ponieważ brakowało mu religii; jego koncentracja na pracy, z homo faber - człowiekiem wytwórcą - czyniła go specjalnie wyczulonym na więdnięcie, przeintelektualizowanie żydowskiego życia: Jeżeli człowiek jest wytwórcą, my nie byliśmy ludźmi: wiedzieliśmy o tym i cierpieliśmy z tego powodu. To tłumaczy także początkowy entuzjazm dla projektu syjonistów w ich niewinnym, rolniczym wcieleniu. Ale tym, co odróżniało Żydów, była także ich cnota. W Cynku wyśpiewywał pochwały "nieczystości" wśród metali i w życiu, nieczystości, do której faszyści z ich tęsknotą za identycznością, mieli taką odrazę bo nieczystość stwarza szansę zmian, innymi słowy, życia... Ja też jestem Żydem... jestem nieczystością, która wywołuje reakcję cynku19.
Leviego wprawiało w zakłopotanie traktowanie go "tylko jako Żyda", tak jak to miało często miejsce w USA; zapobiegawczo był on krytykowany w społeczności amerykańskich Żydów za nieodpowiednią i niewystarczającą jakość swojej żydowskiej tożsamości20. Ale nie było zakazane jego pisarstwo i relacje świadka, głos żydowskiego ostrzeżenia dla przyszłości. Na całej jego twórczości kładzie się cieniem doświadczenie Auschwitz - nie można zrozumieć jego pisarstwa bez wiedzy o tym; tego Levi oczekuje także od swojego czytelnika. Są temu poświęcone pierwsza i ostatnia książka. Wszechobecne jest to w Il sistema periodico, nawet w opowiadaniach, które nie odnoszą się do przeszłości, ale w nieoczekiwanych momentach robią nagły zwrot. W La chiave a stella to odwołanie jest wyraźne, kiedy wyjaśnia on Faussone historię Tiresias: Dawniej, ja też uczestniczyłem w kłótni bogów, także spotykałem węże na mojej ścieżce i to spotkanie zmieniło mnie, dając mi dziwną siłę mowy.21
Los świadectwa Leviego był dość reprezentatywny. Po pierwsze: ludzie nie chcieli go słuchać - Włosi czuli oczyszczenie dzięki wielkiej fali antyfaszystowskiej krucjaty, uczestnictwie w ruchu oporu i końcowemu zwycięstwu22. Giuliana Tedeschi, również była więźniarka Auschwitz, miała porównywalne doświadczenia:
Spotkałam ludzi, którzy nie chcieli o tym słyszeć, ponieważ Włosi także cierpieli, nawet jeżeli nie byli w obozach koncentracyjnych... Zwykli byli mówić: »Dzięki Bogu, że już jest po wszystkim«, dlatego i ja tak długo milczałam.
W 1955 roku Levi zanotował, że mówienie o obozach zaczęło być "nietaktem": Niosło ryzyko bycia oskarżonym o udawanie ofiary albo nieprzyzwoite afiszowanie się swoją osobą. W ten sposób spełniał się przerażający, proroczy sen ofiar obozu: że nikt nie będzie chciał ich wysłuchać, a jeżeli nawet zostaną wysłuchani - nikt im nie uwierzy23.
Pewnego razu, kiedy ludzie zaczęli słuchać i wierzyć, Leviego zaczęła trawić inna obsesja świadka - wstyd i poczucie winy, że przeżył, tym gorsze w jego przypadku, że stał się sławny. Dlaczego on, Levi, przeżył? Czy poszedł na kompromisy, gdy inni odmówili? Pytania są absurdalne, ale zapełniają późniejsze pisarstwo Leviego, na początku mrocznie, w końcu otwarcie. W wierszu Il supersite (Ten, który przeżył, luty 1984), ich wpływy są wyraźne:
Cofnijcie się, zostawcie mnie w spokoju, nędzarze,
Odejdźcie, Nikogo nie wywłaszczyłem.
Nie uzurpowałem niczyjego prawa do chleba.
Nikt nie umarł zamiast mnie. Nikt.
Ulotnij się.
To nie moja wina, że żyję i oddycham,
Jem, piję, śpię i wkładam ubranie.
Poczucie winy ocalonego - za to, że przeżył, za niepowodzenie przekonania o cierpieniach innych, za niepoświęcanie każdej godziny na świadczenie i przywoływanie - jest triumfalnym dziedzictwem SS, źródłem słów Nedo Fiano: W gruncie rzeczy powiedziałbym, że nigdy nie opuściłem obozu24.
Problem wstydu nie bycia martwym, otrzymania przywileju, na który się nie zasłużyło, jest centralnym tematem jego pierwszej książki. Co oznacza zredukować człowieka do zmizerowanego człowieka, z opuszczonymi ramionami, na którego twarzy i w oczach nie ma śladu myśli? Levi, jak inni, którzy przeżyli, był zawstydzony tym, co widział, tym, co robili inni; miał poczucie winy, że taka zbrodnia miała miejsce... Tak też tłumaczył śmierć Lorenzo Perrone, murarza pracującego poza Auschwitz, który go ocalił, ale sam był niezdolny do życia, bo z upływem lat pamięć nie pozwalała mu zapomnieć tego, co widział: On, który sam nie był ocalonym, zmarł na chorobę ocalonego25.
Jako ocalony, Levi był tragicznie typowy; jako świadek holokaustu - nie. Oczywiście, tak jak i inni świadkowie, pisał, żeby dać świadectwo temu, co się stało i żeby samemu wyzwolić się od tego (co doprowadziło go do niepowodzenia na obu płaszczyznach). I tak jak wszystkich świadków, jego testament jest częściowy: My, którzy przeżyliśmy, nie jesteśmy prawdziwymi świadkami... Jesteśmy... anomalną mniejszością: jesteśmy tymi, którzy przez swoje krętactwa albo ich atrybuty czy szczęście nie dotknęli dna. Ci, którzy widzieli Gorgona, nie wrócili, żeby o nim opowiedzieć, albo wrócili zmienieni26.
Levi przeżył Auschwitz dzięki dobremu zdrowiu (aż do końca, kiedy z powodu przypadkowej choroby trafił do szpitala i uniknął finałowego marszu śmierci, znajomości niemieckiego, chemicznym kwalifikacjom, które pozwoliły mu na zatrudnienie podczas ostatniej zimy i po prostu szczęściu. Historie innych są podobne.
Levi mało wiedział o organizacjach politycznych między więźniami. Nie czerpał żadnych korzyści z protekcji, przywilejów i uprzejmości jak inni więźniowie. Jego wizja obozu, jako raczej zbioru wyizolowanych bytów niż społeczności ofiar, jest przez innych (choć nie przez wszystkich) krytykowana. Ale nie to jest głównym powodem tego, że Levi jest rozpoznawalnym i specyficznym świadkiem holokaustu, być może też najważniejszym. Levi pisze w zupełnie inny od reszty sposób. Jego pisarstwo ma czwarty wymiar, którego brakuje w twórczości innych, piszących na ten temat. Tadeusz Borowski jest cyniczny, zdesperowany. Jean Améry jest gniewny i mściwy. Elie Wiesel - uduchowiony i refleksyjny. Jorge Semprun z kolei - analityczny i literacki. Levi jest złożony, wrażliwy, spokojny. Jego wspomnienia są "chłodniejsze" niż innych - bo nagle promieniująca energia tłumionego gniewu niszczy je wszystkie27.
Podczas gdy niektórzy próbowali pomniejszyć znaczenie holokaustu, a inni zaprzeczali, że w ogóle miał miejsce, Levi jest bardziej delikatny. Z jednej strony nie widział specjalnego przesłania w obozach, żadnej lekcji, która powinna być wyuczona. Był oburzony stwierdzeniem, zasugerowanym przez przyjaciela, że został ocalony dla jakiegoś transcendentalnego celu, że został wybrany, żeby świadczyć. Romantyczna idea, że cierpienie uszlachetnia, że ekstremalne przeżycie obozowe rzuca światło na codzienną egzystencję przez pozbawienie iluzji i konwencji, raziła go jako pusta nieprzyzwoitość; był zbyt bystry, żeby skusić się myślą, że Ostateczne Rozwiązanie jest logicznym i koniecznym rezultatem nowoczesności, racjonalizacji czy technologii.
W rzeczywistości ogarniał go coraz większy pesymizm. Odrodzenie "rewizjonizmu", zaprzeczenie istnienia komór gazowych, doprowadziły go do silnej depresji i przy końcu życia zaczął wątpić w sens swego świadectwa, czując "zmęczenie człowieka, który powtarza to samo". Bliska pornografii eksploatacja ludzkiego cierpienia, - np. w filmie Liliany Cavani: The Night Porter - doprowadziła go prawie do desperacji. Jego jedynym źródłem ochrony przed wrogami pamięci były słowa. Ale opisywanie przemysłu ubraniowego jest skazane - pisał - z powodu swojej naturalności na niepowodzenie28.
Obozy przyniosły jeszcze jedno żniwo: "Każde ludzkie doświadczenie ma jakieś znaczenie i warte jest analizy..." Agresji przeciw człowieczeńswu nie da się wykorzenić, może powracać, nigdy nie znika. Ale pierwsza i ostatnia książka Leviego zawierają coś istotnego - nie odkupiającego, ale zasadniczego - analizę ludzkiej kondycji. W Szarej strefie, najważniejszym rozdziale The Drowned and the Saved, Levi zwraca uwagę na temat, który przybliżał już we wcześniejszych utworach: bezkresne stopniowanie odpowiedzialności, ludzkiej słabości, moralnej dwuznaczności, które należy zrozumieć, aby uniknąć pułapki kategorycznego dzielenia wszystkiego i wszystkich: działaczy ruchu oporu i kolaborantów, winnych i niewinnych, dobrych i złych. Chaim Rumkowski, "król" łódzkiego getta, był częścią rozległej strefy szarego sumienia, która rozpościerała się między ludźmi zła i czystymi ofiarami. Był więc "Dr Müller", nadzorca Leviego w chemicznym laboratorium Auschwitz i jego późniejszy korespondent. Ani nikczemnik, ani bohater, po odfiltrowaniu retoryki i kłamstw w dobrej czy złej wierze, pozostawał typowym szarym człowiekiem, jednym z niewielu jednookich ludzi w królestwie ślepców29.
Zbyt uspokajające i proste jest traktowanie obozów jako metafory życia, co byłoby pośmiertną wiktorią SS, nie powinniśmy wydzielać Auschwitz jako czarnej dziury, która nie przepuszczała żadnego ludzkiego światła. Potęga języka - o której możemy i powinniśmy komunikować, polega na tym, że jest on człowieczeństwu przypisany, i że pozbawienie go jest pierwszym krokiem do zniszczenia człowieka - wiedziano o tym także w obozach (słowa zastąpiły komendy - w ten sposób wiedzieliśmy, że nigdy nie byliśmy ludźmi, ale może odnosić się także do tego, co jest poza obozem. Do życia, które może piękne, bo, jak pisał Levi w Survival in Auschwitz, ludzka osobowość jest wielowymiarowa, istnieje zło i dobro i dużo pomiędzy nimi. To wszystko nie ma jakiegoś specjalnego znaczenia, ale jest prawdą, która powinna być znana i którą trzeba uczynić znaną30.
Obiektywna i beznamiętna zdolność Leviego do przedstawiania i przyznawania racji przeciwnym tezom frustrowała jego krytyków, oskarżających go o niepowodzenie w potępieniu oprawców, pozostawanie całkowicie oderwanym i spokojnym. A idea "szarej strefy" martwiła tych, którzy widzieli w niej zagrożenie niepowodzenia wyegzekwowania wyroku, wprowadzenia absolutnego moralnego rozróżnienia morderców i ich ofiar. Levi przeciwstawiał się tej krytyce. To prawda, że jego wcześniejsze utwory były przemyślanie chłodne i analityczne; unikając udowadniania czytelnikom najgorszych okropności, myślałem, że moje dzieła będą bardziej wiarygodne i użyteczne, gdy będą bardziej obiektywne, niż emocjonalne. Levi z pewnością preferował rolę świadka niż sędziego, jak napisał wiele lat później. Ale wyroki, chociaż nie wprost, są w jego twórczości jednak zawarte31.
Jeanowi Améry'emu, który sugerował, że Levi "przebaczył", odpowiedział, że "przebaczenie nie jest jego własnym słowem". Ale potem przyznał, że jego doświadczenie było różne od doświadczenia Améry'ego, austriackiego Żyda w belgijskim ruchu oporu, który został pojmany i torturowany przed zesłaniem do Auschwitz (i który popełnił samobójstwo w 1978 roku). Levi nie był mniej prześladowany przez Niemców, ale szukał, domagał się próby zrozumienia, dlaczego Niemcy mogli robić takie rzeczy. A jednak sugestia Améry'ego o zadziwiającej samokontroli w twórczości Leviego była trafna; nie ulega wątpliwości, że Niemcy wywoływali w nim silne reakcje i to zaczęło objawiać się przy końcu życia. Już Survival w Auschwitz zawiera odniesienia do szorstkiego, barbarzyńskiego szczekania Niemców, wydających komendy, co wydaje się dawać ujście tysiącletniej wściekłości. Do Niemców zwraca się w wołaczu: "Wy, Niemcy, zostaliście wybrani". Znajdują się tam też przycinki odnoszące się do zbiorowego potępienia: co jeszcze oni mogliby zrobić? Są Niemcami. Ich sposób zachowania nie podlega dyskusji, pochodzi z ich natury i przeznaczenia, które sobie wybrali32.
Od czasu, gdy napisał The Drowned and the Saved, twórczość Leviego przestała już być zakazana. Jak oznajmił, Survival in Auschwitz osiągnęła swój cel w momencie, gdy została przetłumaczona na niemiecki. Prawdziwi odbiorcy, przeciw którym ta książka wymierzona jest jak strzelba - to Niemcy. Teraz broń jest naładowana. Dalej pisał, że prawdziwa zbiorowa zbrodnia prawie wszystkich Niemców to brak odwagi mówienia. Książkę kończy niedwuznaczne oskarżenie o zbiorowej odpowiedzialności Niemców: znakomita większość, która podążała za Hitlerem, miała zostać zrehabilitowana kilka lat później jako ofiary pozbawionej skrupułów gry politycznej. Levi jednocześnie był ostrożny w stosowaniu tego stereotypu do wszystkich Niemców, co według niego byłoby zarówno niesprawiedliwe, jak i nie tłumaczyło niczego. Zadał sobie trud wielokrotnego podkreślania specyfiki holokaustu, nawet w porównaniu ze zbrodniami innych dyktatur czy obozów sowieckich33.
Primo Levi miał zatem prawo sądzić i nienawidzieć. Oparł się obu pokusom; zachował dużą przestrzeń między koszmarem, którego był świadkiem, a tonem, jakiego używał dla opisu jego elementów, dla moralnej oceny. I, tak jak Czesław Miłosz pisał o Albercie Camusie, miał odwagę wskazywania rzeczy zasadniczych. Jasność, z jaką pozbawiał swoje relacje esencji zła, powoduje, że będą one trwałe, pomimo obaw Leviego, że SS będzie jedyną, która narzuci historię obozów; ta cecha objawia się, np. we fragmencie The Reawakening, gdzie Levi opisuje ostatnie dni dziecka, które przeżyło Auschwitz tuż przed przybyciem do obozu Rosjan:
Hurbinek był nikim, dzieckiem śmierci, dzieckiem Auschwitz. Wyglądał na trzy lata, nikt nic o nim nie wiedział, nie mówił, nie miał imienia, osobliwe imię Hurbinek, było mu nadane przez nas, być może przez jedną z kobiet, która zinterpretowała w ten sposób nieartykułowane sylaby, jakie wydaje dziecko. Był sparaliżowany od pasa w dół, ze słabymi nogami, cienkimi jak patyki, ale jego oczy w trójkątnej, pustej twarzy, świeciły niesamowitym żądaniem, wolą wyjścia z pułapki niemoty. Potrzeba mowy, której nie znał, bo nikt nie zaprzątał sobie głowy nauczeniem go jej, wypełniała jego wytrzeszczone oczy z nie cierpiącym zwłoki ponagleniem; to był wytrzeszcz i dziki i ludzki, dojrzały, wyrok, któremu nikt z nas nie mógł sprostać, spojrzenie wymowne siłą i udręką. Tej nocy słuchaliśmy uważnie:... z kąta Hurbinka dochodziły sporadyczne dźwięki, słowa. Nie było to zdaniem wszystkich zawsze to samo słowo, ale na pewno dźwięk artykułowany; albo nawet lekko artykułowane słowa, eksperymentalne wariacje na temat, źródłosłów, może imię.
Hurbinek miał trzy lata, urodził się w obozie i być może nigdy nie widział drzewa; Hurbinek, który walczył jak mężczyzna do ostatniego tchu, zasłużył na włączenie go do świata ludzi, z którego wykluczyła go bestialska siła; Hurbinek, bezimienny, którego drobne ramionko także wytatuowano w Auschwitz, zmarł na początku marca 1945 roku, wolny, ale nie odkupiony. Nic po nim nie zostało, oprócz moich słów świadectwa.
Przełożyła Agnieszka Szyszko
First published in The New York Review of Books, May 20, 1999 © by Tony Judt 1999.
Przypisy:
1. Levi nie zostawił żadnej pożegnalnej noty przed samobójczą śmiercią, ale wiadomo było, że był w depresji. Jego śmierć jest postrzegana szeroko jako przemyślana, ale pewne niejasności pozostają.
2. Primo Levi: I soldati passaveno come un gregge disfatto, "La Repubblica" (7 września 1983); Patrz też w: Claudio Pavone: Una Guerra civile: Saggio storico sulla moralitá nella Resistenza, Turyn, Bollati Boringhieri, 1991, s. 16; Patrz też Primo Levi: Gold w: The Periodic Table, Schocken, 1984, s. 130, Arsenic w: The Periodic Table, s. 170.
3. Patrz wywiad Risy Sodi z Levim: "Partisan Review", t. 54, nr 3, 1987, s. 356; Giuseppe Grassano: Primo Levi, Il Castoro, Florencja, La Nuova Italia, 1981; Myriam Anissimov: Primo Levi, s. 257.
4. Najważniejsze utwory Leviego w angielskim przekładzie: Survival in Auschwitz (pierwsza publikacja Orion Press, 1959), The Reawakening, Touchstone, 1995, The Periodic Table, Schocken, 1984; The Monkey's Wrench, Penguin, 1995; If Not Now, When?, Penguin, 1995; Moments of Reprieve: A Memoir of Auschwitz, Penguin, 1995; The mirror Maker, Londyn, Abacus, 1997; The Drowned and the Saved, Vintage, 1989; Other People's Trades, Summit, 1989.
5. Patrz Giulio Einaudi: Primo Levi e la casa editrice Einaudi w: Primo Levi as Witness (red. Pietro Frassica), Florencja, Casalini Libri, 1990, s. 31-43; Fernando Camon: Conversations with Primo Levi, marlboro Press, 1989, opublikowane w oryginale pod tytułem: Autoritratto di Primo Levi, Padua, Edizioni nord-Est, 1987, s. 51.
6. Jedyny trwały element metafory i wreszcie literackiej słabości, w twórczości Leviego jest powracającą aluzją do odysei Ulissesa. ulisses jest wszędzie - po prysznicach, kiedy Blockälteste, "jak Polyphemnus" dotyka każdego, sprawdzając czy jest mokry; w obozie w Katowicach, gdzie rosyjscy żołnierze "czerpali przyjemność z jedzenia i picia wina, jak kompani Ulissesa, kiedy statek przybił do brzegu", w nieskończonych aluzjach do stylu i formy, w wezwaniu zaginionych towarzyszy, wylosowanych i ocalonych zarazem. Patrz: Survival in Auschwitz, s. 103, 133. The Reawakening, s. 60; Nikiel w: The Periodic Table, s. 64. Patrz też rozdział Primo Levi and the Canto of Ulysses w: Victor Brombert: In Praise of Antiheroes: Figures and Themes in Modern European Literature 1830-1980, University of chicago Press, 1999, s. 115-138.
7. The story of Avrom w: Moments of Reprieve, s. 81. Spośród włoskich cnót Levi wysoko cenił względną obojętność na rożnice narodowe i etniczne: "Włochy są osobliwym krajem - twierdził Chaim, ale jedna rzecz jest pewna, we Włoszech obcokrajowcy nie są wrogami... Raczej Włosi są bardziej sami dla siebie wrogami niż w stosunku do obcych... dziwne to, ale prawdziwe" (If Not Now, When?, s. 323).
8. Jeden z bohaterów opowiadania Arszenik Leviego jest specyficzny, klient poszukujący analiz chemicznych zatrutego cukru: "wyśmienity Piemontczyk z zabawnym regionalnym akcentem, pochodzący z Asti" (The Periodic Table, s. 170); Asti to małe miasteczko, położone około 40 mil od Turynu, wystarczająco daleko, żeby powstał rozróżnialny akcent.
9. O Calvino czytaj w: Primo Levi, s. 300, o piemonckiej cnocie w wywiadzie Roberto di Caro z Primo Levim w: "L'Expresso", 26 kwietnia 1987; także w M. Anissimov:, s. 401. Zobacz też Gold i Potassium w: The Periodic Table, s. 51, 127; o "tajemniczym mieście" w: Camon: Conversations with Primo Levi, s. 75.
10. Patrz: Iron w The Periodic Table, s. 41; Primo Levi i Tullio Regge: dialogo, Princeton University Press, 1989, s. 19.
11. Potassium w: The Periodic Table, s. 60.
12. The Reawakening, s. 97; wywiad z Primo Levim: "La Stampa", 5 czerwca 1983; w: M. Anissimov: Primo Levi, s. 357.
13. Primo Levi: Dello scrivere oscuro w: Opere II, s. 847. Zobacz też jego komentarze na temat "Fugi śmierci" Paula Celana w: La ricerca delle radici, w: Opere II, s. 1513: Scrivere - un transmettere; che dire se il messagio - cifrato e nessuno conosce la chiave? (Pisać to przekazywać; ale co wtedy, gdy wiadomość jest zakodowana i nikt nie zna klucza?);
o recenzjach Leviego w: Domenico Scarpa: Un anno di Primo Levi, la Rivista dei Libri, maj 1998, s. 35.
14. Patrz: Survival in Auschwitz, s. 29-30, 51.
15. Patrz: The Reawakening, s. 99, 204; Iron w: The Periodic Table, s. 48.
16. Patrz: Primo Levi: The Monkey's Wrench, s. 139, 143, 146. Zobacz też P. Levi: L'avventura tecnologica w: Opere II, s. 1444-1452.
17. Dla porównania współczesna populacja Żydów w Grecji liczy 76000, w holandii 140000, we Francji 350000. O motywach Mussoliniego dla wprowadzenia praw rasowych czytaj w: Gene Bernardini: The Origins and Development of Racial Anti-Semitism in Fascist Italy, "Journal of Modern History", t. 49, nr 3, wrzesień 1977, s. 431-453.
18. O historii włoskich Żydów w czasach faszyzmu pisze Susan Zuccotti: The Italians and the Holocaust: Persecution, Rescue and Survial, University of nebraska Press, 1996;
o szczegółach deportacji z Turynu patrz: Liliana Picciotto Fargion: Gli ebrei di Torino deportati: notizie statistiche (1938-1945) w: L'ebreo in oggetto: L'applicazione della normativa antiebreica a Torino, 1938-1943, red. Fabio Levi, Turyn, Silvio Zamorani, 1991, s. 159-190.
19. Patrz: F. Camon: Conversations with Primo Levi, s. 68; Survival in Auschwitz, s. 12; Hydrogen i Zinc w: The Periodic Table, s. 24, 34-35.
20. Patrz: Fernanda Eberstadt: Reading Primo Levi w: "Commentary", t. 80, nr 4, październik 1985, s. 47 - zawierają wiele jego "wymyślnych" i "pozbawionych treści" utworów, komentarz Leviego skierowany do Risy Sodi także w: An Interview with Primo Levi, s. 355-366.
21. Primo Levi: The Monkey's Wrench, s. 52. O koncepcji "zacieniowania" i problemie czytania literatury "powtórnie zacienionej przez holokaust", patrz: Michael André-Bernstein: Foregone Conclusions: Against Apocalyptic History, University of California Press, 1994.
22. Furio colombo: Introduction w S. Zuccotti: The Italians and the Holocaust, s. X.
23. Tedeschi w: Nicola Caracciolo: Uncertain Refuge: Italy and The Jews During The Holocaust, University of Illinois Press, 1995, s. 121; M. Anissimov: Primo Levi w: L'Eco dell'educazione ebraica, s. 273.
24. Moments of Reprieve, wstęp. Wersja oryginalna: Primo Levi: opere II, s. 576; N. Fiano
w: Caracciolo: Uncertain Refuge, s. 69.
25. Patrz: Primo Levi: If Not Now, When?, s. 295; Survival in Auschwitz, s. 82; The Reawakening, s. 1; Moments of Reprieve, s. 118.
26. Primo Levi: The Drowned and the Saved, s. 83-84.
27. Tadeusz borowski: This Way for the Gas, Ladies and Gentlemen, Penguin, 1976; Jean Améry: Par-dela le crime et le châtiment: Essai pour surmonter l'insurmontable, Arles,
Actes sud, 1995; Elie Wiesel: Night, Hill and Wang, 1960; Jorge Semprun: Literature or Life, Viking 1997.
28. M. Anissimov: Primo Levi, s. 5; Carbon w: the Periodic Table, s. 232.
29. O rumkowskim w: Moments of Reprieve, s. 127, o doktorze Müllerze w: Vanadium w: The Periodic Table, s. 221-222.
30. Il pensavo che la vita fuori era bella... (Myślałem, że życie na zewnątrz jest piękne) w: Opere I, s. 160. Porównaj testament Franco Schnönheita w: Alexander Stille: Benevolence and Betrayal: Five Italian Jewish Famiies Under Fascism, Summit 1991, s. 347: Z pewnością są to doświadczenia, ale zawsze absurdalne. Jak można nauczyć się czegokolwiek z tego rodzaju doświadczeń? To jest częściowy powód, dla którego nigdy o tym nie rozmawiam z moimi dziećmi; te doświadczenia nie uczą niczego. Należą do świata kompletnie poza sferą zwyczajnego człowieczeństwa.
31. the Reawakening, s. 210, 222; porównaj raport Leviego i Leonardo de Benedetti z 1945 roku sporządzony na żądanie sowieckich autorytetów w Katowicach, który opisywał komory gazowe, krematoria i choroby w surowych szczegółach, opublikowany później w dzienniku: "Minerva Medica". Patrz: Opere I, s. 1331-1361. Patrz: M. Anissimov: Primo Levi, s. 288; Survival in Auschwitz, s. 15, 128, 135-136.
32. Primo Levi: The Drowned and the Saved, s. 168, 182, 203; Primo Levi: Buco Nero di Auschwitz, "La Stampa", 22 stycznia 1987.
33. P. Levi: The Reawakening, s. 25-26.
Krasnogruda nr 11, Sejny 2000, Pogranicze.