Krasnogruda nr 10. NATAN ZACH: Wiersze. Przeł. Marek Pelc.

Krasnogruda nr 10. NATAN ZACH: Wiersze. Przeł. Marek Pelc.

Gdy dzwoniłaś drżał ci głos 
gdy dzwoniłaś drżał ci głos 
a ja wiedziałem że jestem w żałobie przez ciebie 

i nie słuchałem co mówisz 
bo gdy dzwoniłaś drżał ci głos 

a ja wiedziałem że jestem w żałobie przez siebie 
i nie słyszałaś mego głosu 

bo gdy dzwoniłaś drżał ci głos 
a ja wiedziałem że nie ma już ciebie.

Uśmiechnęłaś się 
Uśmiechnęłaś się całymi ustami 
i poprawiłaś włosy 
i powiedziałaś że twoje życie 
nauczyło się już uśmiechać 
i powiedziałaś, że twoje życie 
już nie jest tym czym było dawniej 
że czasami już się śmiejesz 
i nie zawsze jesteś sama 

i widziałem kłamstwo 
i domyśliłem się prawdy 
i powiedziałem tak jest dobrze 
nie musimy się zakochać 
można i tak żyć 

i w ogóle można żyć 
tak bez szczęścia i bez wiedzy 
dla kogo po co i jak 
i chciałem ci pomóc 
chciałem pomagać 
i była w tobie jakaś odwaga 
i była w tobie jakaś jasność 
co odtrącała od razu współczucie 
co odtrącała wszelką jałmużnę 
i była w tobie jakaś prostota 
i byłaś po prostu piękna. 

I spoglądałem za tobą 
i widziałem jak twoja postać 
w ciemność znów wraca 
jak pochłania ją twoja noc 
i chciałem ci pomóc 
lecz zrozumiałem 
że i tak można żyć 
i w tym ty mi pomogłaś 



Przeciwko rozstaniom 
Mój krawiec jest przeciwny rozstaniom. 
Dlatego, tak powiedział, nie będzie więcej 
podróżował, 
nie chce się rozstać z jedyną córką. Stanowczo 
przeciwny jest rozstaniom. 

Rozstał się kiedyś z żoną 
i jej więcej nie zobaczył (Oświęcim). Rozstał się 
z trzema siostrami i ich także 
nie zobaczył (Buchenwald). Kiedyś 
rozstał się z matką (ojciec umarł w sędziwym 
wieku). I teraz jest przeciwny rozstaniom. 

W Berlinie był 
przyjacielem i powiernikiem mego ojca. 
Spędzili miłe chwile 
swego czasu w Berlinie. Minęła ta epoka, 
przeklęta. Teraz 
już nigdy nie będzie podróżował. Jest 
stanowczo 
(mój ojciec umarł w międzyczasie) 
przeciwny rozstaniom. 



Wiersz w środku nocy 
Wstał w środku nocy 
a pokój ciemny i obcy 
po omacku szuka swej drogi 
noga zawadza o poduszkę 
wstał w środku nocy 
cierpiący mroczny i gorzki 
i otworzył na wiatr żaluzje 
i zapalił papierosa tą ręką 
co od dawna nie zaznała spoczynku 
co od dawna nie pieściła niczego 
i otworzył na wiatr żaluzje 
i zobaczył spoglądając przez okno 
jak zapomniane nieomal wspomnienie 
nie chce pogrążyć się w sen 
i spoglądał już prawie spokojny 
i napełnił płuca dymem 
w pokoju ciemnym i obcym 
w pokoju starym znajomym 
i tę pieśń zrozumiał 
której nikt mu nie śpiewał 
co raniła i śpiewała się sama. 



Na świecie 
Tak jest na świecie. Tak, i tak i tak 
żyje się tutaj. Tak i także tak. Ani łatwo ani gładko. Proszę poznać: Natan 
Zach. Bardzo miło mi było. 

W międzyczasie zaprzyjaźniliśmy się tutaj. Czasami 
widzimy się tutaj. A czasami nigdy 
nie widzimy się tutaj, nigdy nie zaprzyjaźniamy. I tak i tak. 
Tak i także tak. Proszę poznać: Natan 
Zach. Bardzo miło mi było. 

Czas sobie mija. Tak on tu 
mija. Nie spieszy się tutaj lecz 
także nie przystaje. I czego bracie 
nie zrobiłeś, czy chciałeś czy nie chciałeś, nigdy 
już nie zrobisz. Tak się należy 
tak się godzi. I tak i tak, ani łatwo 
ani gładko. Proszę poznać: Natan Zach. Bardzo miło mi było.

Krasnogruda nr 10, Sejny 2000, Pogranicze.