Słowo Alexandra Schenkera o Ojcu.
Oskar Schenker pozostanie w naszej pamięci jako członek naszej rodziny, towarzyszący nam wiernie w naszej tułaczce z rodzinnego Krakowa po całej Polsce. Jego pięknie inkrustowana biblioteczka, dowodzi wielostronnych zainteresowań mojego Ojca, który oprócz pracy zawodowej sędziego grodzkiego w województwie małopolskim, był miłośnikiem polskiej poezji oraz włoskiego języka i włoskiej kultury.
Moi rodzice należeli do całkowicie zasymilowanej części polskiego żydostwa. Byliśmy Polakami wiary mojżeszowej jak nzywano żydostwo w oficjalnych dokumentach pod koniec zeszłego stulecia, to znaczy kiedy ja jeszcze uczyłem się w szkole.
Według mojego dziadka Schenkerowie przybyli do Polski z Niemiec, ale pochodzili z Hiszpanii, z miejscowości Caldehari. Mój dziadek umarł zanim zdążył mi powiedzieć skąd pochodzi ta informacja, a ja długo i bezowocnie starałem się znaleźć tę nazwę na mapach, aby w końcu pojąć, że dziadek miał na myśli hiszpańskie miasteczko Guadalajara.
Podczas wojny ojciec i jego starszy brat Alfred przenieśli się długą i okrążną drogą z Krakowa do Nowego Jorku, gdzie ojciec miał nadzieję kontynuować zawód prawnika. To jednak wymagało przejścia przez całą gamę nowych studiów, gdyż ojciec doktoryzował się na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie uczono prawa rzymskiego, opartego na kodeksach, a prawo amerykańskie jest prawem zwyczajowym opartym na precedensach. Aby więc pozostać prawnikiem w Ameryce, ojciec musiałby zacząć od matury na co wtedy nie miał ani środków, ani wiary, że w jego wieku taka próba mogłaby się udać.
Tu na pomoc przyszedł mu Alfred, który po przyjeździe do Nowego Jorku założył fabrykę wafli w czekoladzie na modłę swego krakowskiego zastępstwa wiedeńskiej firmy Pischinger. Ojciec otrzymał w niej posadę kierownika personelu, co pozwoliło mu ponowić studia prawnicze na Nowojorskim Uniwersytecie (NYU) i po skończeniu trzech lat studiów otworzyć własną firmę adwokacką w której specjalizował się w prawie rodzinnym i w niesieniu pomocy organizacjom polonijnym. Był cenionym członkiem Fundacji Kościuszkowskiej, Instytutu Piłsudskiego i Zjednoczenia Polskich Prawników. Wciągnął też moją matkę Gizelę do pracy charytatewnej, zachęcając ją do wykonywania funkcji skarbniczki Fundacji "Laski", zbierającej fundusze dla polskich niewidomych dzieci.
Ojciec zmarł w Nowym Jorku w 1986 r. w wieku 86 lat.
Kolekcja liczy 283 publikacji, posród nich znajdują się cenne książki z końca XIX i początku XX wieku autorstwa mistrzów literatury polskiej i światowej m.in. Wincentego Pola, Jakoba Burckhardta, Adama Mickiewicza, Władysława Łozińskiego, Miguela Cervantesa de Saavedry, Jana Lorentowicza, Bernardo Zaydlera, Leopolda Staffa, Stanisława Wyspiańskiego, Tadeusza Boy-Żeleńskiego, Henryka Rodakowskiego.