>>Zazdrość – to uczucie ogarnia polskiego czytelnika, kiedy zagłębia się w prywatną historię czeskiego kina przez Josefa Škvoreckiego spisaną. Nasze kino nie doczekało się kronikarza tak wybornego i tak organicznie zżytego z rodzimą twórczością filmową w czasach jej największego rozkwitu. Podobną rolę mógł u nas spełnić chyba tylko Tadeusz Konwicki: naoczny świadek i aktywny uczestnik peerelowskiej kinematografii. Jego autobiograficzna proza dawała przedsmak tego, czym mogłaby być książka „Wszyscy ci wspaniali chłopcy i dziewczyny”, gdyby powstała w Polsce.
Niechaj nie zwiedzie nas jej gawędziarski chwilami ton. Twórca „Fajnego sezonu” opowiada o „najfajniejszym sezonie” czeskiego filmu, jakim była Nowa Fala, stając się historykiem, antropologiem kultury i anegdociarzem w jednym. Książka złożona z wykładów prowadzonych przez pisarza na Uniwersytecie w Toronto niedługo po wyjeździe z kraju, a więc powstała głównie z myślą o czytelniku zachodnim, staje się minitraktatem o sprawach wagi ciężkiej. „Czeska tragedia”, jaką było w sierpniu 1968 r. stłumienie Praskiej Wiosny przez „bratnią pomoc”, oznaczała dla Škvoreckiego nie tylko zniszczenie wyjątkowo urodzajnej i promieniującej w różnych kierunkach kultury, znaczonej nazwiskami Miloša Formana, Jiříego Menzla czy Věry Chytilovej. Przyniosła nie tylko zakneblowanie czy banicję twórców tudzież zamknięcie na lata kopii filmowych w sejfach wytwórni Barrandov, ale także fatalistyczne wypełnienie odwiecznego środkowoeuropejskiego losu. Pisarz tropi więc ów los w rozlicznych życiorysach, w odpryskach wielkiej historii i drobnych zdarzeń, w wypisach z książek i filmów.<<