Czworo Tatareviciów spoczywających na lewo od grobu Mikicy rozerwała bomba, gdy jedli obiad. Wyrwę w ścianie ich domu obok kina Tesla dawno zamurowano, ta wyrwa zawsze tu będzie. (...)
Parę rzędów wyżej leży Damjan Ramić, syn malarza Affana Ramicia. Mając dwadzieścia jeden lat, poległ w bitwie o Azicie. Jego córka ma teraz tyle samo lat, co śmierć ojca. Przy Affanie słowem nie można wspomnieć o Aziciach.
Tonka Aniczić (1899-1992) przynajmniej się nażyła. Czy musiała doczekać tej wojny?
Osvaldo Moreno umarł kilka miesięcy wcześniej niż Mikica. Dziś, pod śniegiem, było mi bardzo żal tego Włocha ożenionego z Bośniaczką.
Najbliższym nowym sąsiadem Mikicy jest także Ladislav Lenard. Za jaką wielką Serbię i wielką Chorwację musiał w Sarajewie, w 1992 roku, zginąć Czech?
Fata Maslić to jedyna sąsiadka, która była nią również w minionym życiu. (...)
Miko, syn Faty, do naszej przeprowadzki na Marindvor niby gołąb pocztowy doręczał Razie nasze, a nam - jej listy. Czasami razem z listem, który zawsze mógł być ostatni, przynosił dla Vladimira parę marchewek ze swego wojennego ogródka. Nierzadko też wyciągał z torby znalezioną gdzieś po drodze deszczułkę, na której można by ugotować kawę, gdybyśmy ją mieli. Jego pojawienia się nazajutrz wyczekiwaliśmy zawsze w napięciu. Czy po drodze do domu ominął go odłamek granatu?
Każdy z nas miał "swój" odłamek granatu.
Nadję trafił on koło siedziby prezydenta. Borę w bramie. Igora Rehara na Markalach. Silviję Rizvanbegović w karetce pogotowia. Syna reżysera Gojka Szipovaca w drodze do domu. A Mikę, no proszę - ominął.
Mikica jednak raz po raz wzdrygała się we śnie. Nazajutrz, ujrzawszy Mikę w drzwiach ogolonego i uśmiechniętego, długo ściskała go i całowała. Teraz ściska go jego Diana, ale w Australii. Diana, nauczycielka matematyki, wraz z dwoma synami przez dwa lata czekała na niego w Monachium, myjąc niemieckie klozety. Gdyby nie śmierć Faty, może by się nie doczekała. A może Fata uciekła na tamten świat, aby uwolnić Mikę od synowskich obowiązków?
Opodal spoczywają Mila i Ivica Bodnaruk. Starzy przyjaciele (...), mieli szczęście zginąć razem, przed drzwiami do domu.
Jedną z nowych sąsiadek Mikicy była do niedawna Milica (czy Branka) Bokonjić. Parę miesięcy temu jej szczątki ekshumowano i, jak słychać, przewieziono do Belgradu.
W ciągu siedemdziesięciu lat życia w Sarajewie Branka (czy Milica) musiała chociaż raz zatańczyć walca z Muzułmaninem, chociaż od jednego katolika pożyczyć skrypt z anatomii lub z teorii prawa, w towarzystwie pewnego Żyda choć raz powitać Nowy Rok. Ktoś z rodziny chyba nie mógł pogodzić się z myślą, że to jej multietniczne życie będzie trwało także i po śmierci.
Miejsce, w którym spoczywała, jest teraz puste. Pięknie by było, gdybym mógł tu zasadzić brzozę. Mikica w jakiejś rosyjskiej powieści znalazła słowa, których potem często używała w listach: "Kocham cię do brzózki", czyli do grobu.
Brzózka bardzo by się nam przydała, kiedy będziemy tu spoczywać razem.
Sarajewo, 1998-1999
Izet Sarajlić, Kocham bardzo, Sejny 2003, Pogranicze.