Dzieło - Lektor, "Tygodnik Powszechny", 8 lutego 2009

Dzieło - Lektor, "Tygodnik Powszechny", 8 lutego 2009

Josef Škvorecký: PRZYPADKI INŻYNIERA LUDZKICH DUSZ – znakomity pisarz czeski, który we wrześniu ukończy osiemdziesiąt pięć lat, ma u nas grono zaprzysięgłych wielbicieli; mniej liczne niż Hrabal czy Kundera, za to wierne. 

Wszyscy od dawna czekali na polskie wydanie jego legendarnej, najobszerniejszej powieści. Osiemset pięćdziesiąt stron tej swoistej summy na pewno ich nie zawiedzie, a tym, którzy Škvoreckiego dotąd nie znali, radzę naprawić błąd. „Entertainment ze starymi tematami życia, kobiet, losu, marzeń, klasy robotniczej, tajniaków, miłości i śmierci” – taki jest podtytuł książki – stanowi lekturę niezwykłą.

„Przypadki...” ukazały się po raz pierwszy w 1977 roku w Toronto; autor był już od ośmiu lat emigrantem i od 1971 roku prowadził wraz z żoną wydawnictwo Sixty-Eight Publishers. Bohaterem i narratorem powieści jest znów Danny Smirzicki – znany nam z „Tchórzy”, napisanych w końcu lat 40., których wydanie w 1958 roku wywołało skandal, przynosząc zarazem autorowi zasłużoną sławę, i z tłumaczonych także na polski „Batalionu czołgów” i „Fajnego sezonu”. Tym razem Danny ma już za sobą rok 1968, jako emigrant wykłada w Kanadzie literaturę anglosaską. Siedmiu rozdziałom patronują kolejno Poe, Hawthorne, Mark Twain, Stephen Crane, Fitzgerald, Conrad i Lovecraft, a profesor, analizując ich dzieła, próbuje bez większego powodzenia podzielić się ze studentami swoim biograficznym doświadczeniem byłego poddanego dwóch dyktatur. 

W tę narracyjną ramę wpisany jest materiał niebywale różnorodny, zarówno pod względem liczby wątków i postaci, jak też wirtuozerii językowej. To właściwie wielki patchwork, czy może utrzymana w zawrotnym tempie podróż w czasie, odbywana wbrew chronologii, jakby Danny, powracając wspomnieniami w minione czterdziestolecie i przywołując losy ludzi sobie bliskich – wielu znamy z innych książek Škvoreckiego – unieważniał prawa rządzące naszym istnieniem. Geograficzny punkt odniesienia warstwy wspomnieniowej to Kostelec, w którym Škvorecký sportretował rodzinny Náchod – niewielkie miasto w Sudetach, podczas wojny w granicach Protektoratu Czech i Moraw. Scenerią akcji współczesnej jest „białe, zimne, wietrzne kanadyjskie pustkowie”, gdzie znajduje się uniwersytet – oraz środowisko torontońskiej emigracji czeskiej. W dialogach emigrantów wprowadza autor niebywale komiczny volapük czesko-angielski, w którym celuje zwłaszcza Milenka, zwana czule Debilinką. Polem językowych gier, a zarazem sposobem na wprowadzenie kolejnych wątków, stają się też listy, tworzące klamrę i przerywniki narracji. Piszą je koledzy Danny’ego – a także czarnoskóry Kanadyjczyk, który na życzenie Debilinki ma sprowadzić z Pragi jej przyjaciółkę, nazbyt gorliwie jednak wciela się w rolę zaoceanicznego entuzjasty komunistycznego systemu... 

Komizm i tragizm, groteska i liryzm, kpina i czułość sąsiadują tu, jak zwykle u Škvoreckiego, na każdej niemal stronie. Literatura triumfuje nad ideologiami, oddaje sprawiedliwość ich ofiarom, głosi pochwałę zwykłego życia, konkretu, ciała, ludzkich emocji – a równocześnie staje się nośnikiem tajemnicy, kluczem do świata. Nie przypadkiem za oknem sali wykładowej po śniegu przechadza się wciąż kruk, z krwi i kości, ale też z Poego. 

„Jak utrwalić na kartach powieści tę chaotyczną dialektykę, ten kontrapunkt alegorycznej symfonii mojego życia i czasów? – wspominał później pisarz swoje rozterki. – Przez głowę przebiegały mi setki anegdot, tuziny oderwanych zdarzeń; nie mogłem w żaden sposób ich usystematyzować. Zapisałem epizody, rozmowy, images na kartkach papieru, potem usiadłem na podłodze i tak, jak gdybym układał gigantyczną łamigłówkę, zacząłem przesuwać te strzępki przeszłości z miejsca na miejsce. Podzieliłem je według kontrastów i podobieństw, znalazłem wspólne tonacje i znaczenia; usiłowałem stworzyć świat z chaosu mojego życia i naszego chaotycznego wieku”. Świat powstał – teraz na kilkanaście godzin możemy w nim zamieszkać. (Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2009, ss. 850. Przekład – dzieło prawdziwie imponujące! – Andrzeja S. Jagodzińskiego.) 

Lektor, "Tygodnik Powszechny", Nr 6 (3109), 8 lutego 2009

Josef Škvorecký Przypadki inżyniera ludzkich dusz, Sejny 2008, Fundacja Pogranicze.