Jerzy Danielik - próba autobiografii
Urodziłem się 22 października 1954 roku z matki Marianny i ojca Feliksa w Suwałkach w domu przy ul. Lenina (przed wojną nazywaną Szkolną, obecnie - Noniewicza). Wtedy nie wiedziałem, że w 54 roku, czyli 1900 lat wcześniej były Idy Marcowe i ten Cezar Juliusz.
Jestem absolwentem Zasadniczej Szkoły Zawodowej w zawodzie tokarz, w pracowni Stanisława Wichury. Polskiego uczył mnie pan Stanisław Smykowski, jak to się mówi - nauczyciel. Zawsze lubił, żeby wierszyki były na pamięć. Liczyły się dla niego tylko dwie rzeczy: poezja i marginesy. A jak śpiewała Ania Jantar: (...)z wiersza w wiersz potrafię zmilczeć jak poeta i ty się o drzewo musisz puknąć któryś raz...
Moje chęci latami małolata - być reżyserem, aktorem i nikomu nic za darmo. I tak tylko te dwa kina co były w mieście Suwałki - i tylko żeby bilet do kina skombinować. W 1968 roku były „Dziady” Mickiewiczowskie. Gustaw Holoubek - aktor i „Prawo i pięść”, ten film i ta jego barwa głosu. I myślałem czy mój głos jest barytonem czy... Pojemność płuc miałem około 6 litrów
Po ukończeniu szkoły wyjechałem do Bielska-Białej, gdzie pracowałem na linii zwrotnic do syreny w Fabryce Samochodów Małolitrażowych. Po pół roku powróciłem do Suwałk i zacząłem grać w piłkę nożną w drużynie klasy A klubu sportowego „Wigry” Suwałki. Parę miesięcy później zawiesiłem korki na kołku i założyłem rękawice bokserskie. Jeszcze w Bielsku liznąłem na ringu sparing partnera i... chciałem boksować.
Poszedłem do wojska, a tam to tylko te: Witaj Zosieńko, otwórz okienko na zachodnią stronę... i Tyle słońca w całym mieście... i znalazłem się w szpitalu na katalepsję (nr zakwalifikowania 235). Pierwsze dwa wiersze wtedy napisałem.
W latach osiemdziesiątych rękopisy wysyłałem do „Muzyki i aktualności”. Nie wiedziałem, że są one sprawdzane przez cenzurę. Do pisania inspirowała mnie zawsze Anna Jantar - piękno barwy jej głosu i „Ruskie pierogi”, „Tyle słońca w całym mieście”. Napisałem „...przy tobie odkrywa się cały świat”. Urzekało mnie w niej to, co podcieniem bywa w człowieku.
Wolałem zawsze coś napisać, a rysować to...
Oglądając program prof. Zina „Piórkiem i węglem” rysowałem na gazetach. Aury manualne. Nieraz chcę udowodnić, że nie jestem daltonistą. Profesora Traugutta słuchałem.
A tak mówiąc szczerze, kiedy miałem 45 lat po raz pierwszy od deski do deski przeczytałem „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, bo w podstawówce nauczycielką polskiego była córką wojskowego (tak sobie myślę, że w Polsce najczystszą robotę mają politruki - chodzi o te „białe plamy”). Kiedy były wydarzenia marcowe miałem czternaście lat, a teraz mam czterdzieści osiem.