W naszej świadomości czeski żołnierz - Szwejk nie jest synonimem żołnierza dobrego. A tu mamy cały batalion takich szwejów, nazywanych obecnie synami klasy robotniczej, których dowódcy na rozkaz partii i narodu usiłują wyszkolić politycznie i bojowo, wpajając zasadę: im więcej potu na ćwiczeniach, tym mniej krwi na polu walki, stosując nowe socjalistyczne środki edukacyjne – uświadamianie, rozbudzanie świadomości klasowej, uczucia patriotyzmu i internacjonalizmu za pomocą pogadanek, dyskusji światopoglądowych, akademii okolicznościowych i konkursów literackich. (Uwaga dla młodych czytelników: te frazesy w poprzednim zdaniu, to była tzw. nowomowa. Kiedyś tak się mówiło, nie próbując tego zrozumieć - nie dało się). Głupie to wszystko jak but i tragiczne - początek lat pięćdziesiątych XX wieku. A żołnierze i tak mają wszystko gdzieś, myśląc tylko aby się urwać, napić i coś poderwać. Nieodrodni synowie narodu, który robi co każą, ale słucha „Wolnej Europy” i swoje wie.
„Batalionu czołgów” nie sposób nie porównywać ze „Szwejkiem” czy „Paragrafem 22”. Książka nie jest tak zabawna jak tamte. Skvorecki to inny, cięższy, sposób narracji. Mimo przebijającego z niej ponuractwo stalinizmu trzeba przeczytać. Dziś to już klasyka a klasyków warto czytać.
Bogdan Wojdyła
Josef Škvorecký, Batalion czołgów, Przełożył Andrzej Sławomir Jagodziński, Sejny 2005, Pogranicze.