Tytuł: Obecność. Wspomnienia o Czesławie Miłoszu
Autor: Anna Romaniuk (red.)
Seria: Twarze
Wydanie: pierwsze
Format: 145 x 205 mm
Objętość: 704
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-7705-324-9
Budził się o trzeciej nad ranem. Czytał do szóstej. Jadł śniadanie. Spacerował. Pisał do południa. To były „święte” godziny. Potem miał czas na resztę życia.
Czesław Miłosz w ciągu dziewięćdziesięciu trzech lat wiele przeżył, wiele widział, wiele przeczytał, wiele napisał... Spotykał ludzi i jego spotykano. „Swojego” Miłosza wspominają między innymi syn Antoni Miłosz, wnuczka Erin Gilbert, bratowa Grażyna Strumiłło-Miłoszowa, sekretarka Agnieszka Kosińska, Wisława Szymborska, Adam Zagajewski, ks. Adam Boniecki, Renata Gorczyńska, Katarzyna Herbert, Barbara Toruńczyk, Wojciech Karpiński, Andrzej Zawada, Adam Michnik, Maria Iwaszkiewicz, Aleksander Fiut, Marek Skwarnicki, Jerzy Illg, Krzysztof Zanussi, Marta Wyka, Ryszard Krynicki. I wielu innych.
To książka o spotkaniach z Miłoszem.
Oto Czesława Miłosza portret wielokrotny, niespodziewany, pełen odcieni, szkicowany z różnych perspektyw i planów. Poeta i człowiek w oczach brata, syna, żony i wnuczki; zapamiętany przez poetyckiego mistrza i zarazem obiekt młodzieńczych tęsknot; przez dawną kochankę i najbliższych przyjaciół... Miłosz w intelektualnych więziach i sporach z Gombrowiczem i Herbertem, opisywany jako artystyczny autorytet, ale też intymnie, kameralnie, prawie bez dystansu. Dla wszystkich, którzy chcą pamiętać autora „Ocalenia”, albo dopiero poznawać jego życie – książka na najbardziej podręczną półkę w bibliotece.
Andrzej Franaszek
Anna Romaniuk (ur. 1980) – literaturoznawca, krytyk literacki. Pracownik Zakładu Rękopisów Biblioteki Narodowej. Autorka książki „Drobina białka". Motywy roślinne i zwierzęce w liryce Haliny Poświatowskiej (2004). Opracowała tom „Dusza czyśćcowa”. Wspomnienia o Stanisławie Grochowiaku (2010). Współedytorka zbioru korespondencji Jarosława Iwaszkiewicza Listy do córek (2010). Zajmuje się także krytyką literacką; publikowała na łamach m.in. „Nowych Książek”, „Zeszytów Literackich”, „Twórczości”, „Tygodnika Powszechnego”, „Odry”, „Dekady Literackiej”, „Studium”, „Czasu Kultury”, „Pogranicz”, „Kresów”, „Kartek”. Stypendystka Funduszu Promocji Twórczości (2004), Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2007), Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (2007) i Miasta st. Warszawy (2012). Przygotowuje pracę doktorską.
Z książki
Czesław Miłosz przez kilkadziesiąt lat był wielkim nieobecnym polskiej literatury. Przez kilkanaście następnych stawał się jej wielkim obecnym. Do tego stopnia, że w ostatnich kilku latach życia jego obecność była aż nazbyt oczywista.
Tak wyglądałoby kalendarium życia Miłosza z największego oddalenia. Im bliżej, tym więcej szczegółów modyfikujących uzyskany obraz. Dla każdego z etapów biografii Miłosza można przywołać świadectwa tych, którzy pamiętali lub pamiętają jego lata dziecięce, młodość, dojrzałość, starość. Punkty orientacyjne na mapie życia poety to Szetejnie, Wilno, Warszawa, Goszyce, Kraków, Waszyngton, Paryż, Montgeron, Berkeley, Kraków. Za każdą z wymienionych nazw kryją się twarze i wspomnienia ludzi, z którymi Czesława Miłosza zetknęły los i bieg historii.
Kolejne pokolenia wzrastały świadome lub nieświadome jego obecności lub nieobecności. Zatem temat tej książki ma dwa wymiary:„Miłosz” i „doświadczenie Miłosza”. Poeta notował: „Starość zmieniła mnie w dom otwarty dla głosów ludzi, których kiedyś znałem, także dla tych znanych ze słyszenia albo lektury. Całe kłębowisko splątanych losów, tragiczne i komiczne, kolory, kształty, dźwięki różnych języków i różnych akcentów” (Abecadło). W zbiorze Obecność. Wspomnienia o Czesławie Miłoszu zanotowano głosy tych, których Miłosz zaprosił do swego „domu”, w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu.
Są to ci, którzy obserwowali jego początki twórcze, którzy łagodzili poczucie osamotnienia w długich latach emigracji, którzy towarzyszyli mu i opiekowali się nim w ostatnim okresie życia. Czytelnicy pierwszych wierszy i wydawcy ostatnich tomów. Tacy, dla których lektura dzieła Miłosza była ważnym elementem młodzieńczych wtajemniczeń, i inni, którzy poecie przyznawali się, że program szkolny zniechęcił ich do czytania jego utworów. Niektórzy znali wiersze Miłosza od dziecka, niektórzy kopiowali je ręcznie za kratami bibliotek uniwersyteckich albo wynosili jego książki pod swetrem, by oddać maszynistce do przepisania w kilka godzin. Dla wielu z nich lektura wierszy Miłosza miała znamiona doświadczeń inicjacyjnych. Dla jednych był „Mistrzem”, dla innych „zwykłym, bliskim człowiekiem”. Spotykają się w tym tomie członkowie rodziny, liczni przyjaciele, pisarze i żony pisarzy, wykładowcy uniwersyteccy, wydawcy, redaktorzy, tłumacze, reżyserzy, reporterzy, fotograficy, sekretarki, lekarze, pielęgniarki… Różne pokolenia, różne „doświadczenia Miłosza”.
To wielogłosowe świadectwo człowieka o wyrazistych zaletach i wadach, wybitnego twórcy w „chudych i tłustych latach”, opowieść o jego bliskich, książkach, podróżach, o cieszeniu się życiem i rygorze pracy, o narodzinach wierszy i umieraniu… Wszystkim tym, co niesie bogate i pełne życie rozpięte na przestrzeni dziewięćdziesięciu trzech lat.
Anna Romaniuk, ze Wstępu
Ze starszym bratem Czesławem łączyły mnie zawsze, powszechne u nas na Kresach, silne więzi rodzinne, umacniane przez wspólne przywiązanie do wyniesionych z domu rodziców i dziadków tradycji, wywodzących się z dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie żyli zgodnie obok siebie ludzie różnych narodowości i wyznań.
Andrzej Miłosz
W jesieni roku 1930 […] dostałem list, który zaczynał się od słów: „Uwielbiam pana!”. Mam ten list do dziś dnia u siebie. Pisał do mnie student pierwszego roku Uniwersytetu Stefana Batorego, a list był tak ciekawy, intensywny i inteligentny, że mu odpowiedziałem.
Jarosław Iwaszkiewicz
Miłosz laureatem Nagrody Nobla. Chociaż się tę szansę brało od pewnego czasu w rachubę (w zeszłym roku jego nazwisko figurowało na liście kandydatów w depeszach agencji prasowanych ze Sztokholmu), wielka i radosna niespodzianka.
Gustaw Herling-Grudziński
Mam jedno tylko wspomnienie o Miłoszu z Goszyc. Miałam wtedy cztery lata i wraz z innymi dziećmi mówiłyśmy na niego „Pan Strach”, ponieważ połykał ogień, pokazywał nam sztuki, robił straszne miny.
Elżbieta Jogałła
Znalazłam się na widowni Starego Teatru w Krakowie, gdzie zorganizowano pierwsze po wojnie czytanie poezji. […] W pewnym momencie zapowiedziano kogoś o nazwisku Miłosz. Czytał swoje wiersze bez tremy i bez deklamatorskiej przesady. Tak jakby tylko głośno myślał i nas do tego myślenia zapraszał. „No tak – powiedziałam sobie – to jest prawdziwa poezja i prawdziwy poeta”.
Wisława Szymborska
Miłosz jest człowiekiem, który zawsze poczuwa się do wspólnictwa z tymi, co go atakują, człowiekiem, którego dręczą najrozmaitsze skrupuły i troski […].
Jeanne Hersch
Kiedy spytałem w tamtym czasie Ojca Świętego, w jakim stopniu interesuje się poezją Miłosza, powiedział krótko: „Opera omnia”, tzn. że czytał wszystko.
Marek Skwarnicki
Z dużą ambiwalencją uczuć, choć nie bez fascynacji, obserwowałem proces „spożywania poety przez naród” – czego Miłosz tak bardzo pragnął uniknąć.
Andrzej Walicki
Miłosz i Herbert byli wspaniałymi pisarzami, choć byli diametralnie inni. Może dlatego musieli się kłócić i musieli się godzić, kochać się i nienawidzić.
Katarzyna Herbert
O czymkolwiek Miłosz mówił, czy były to sprawy błahe i pozornie nieznaczące, czy uwagi humorystyczne i cyniczne, my, rozmówcy Jego, wiedzieliśmy, że za Jego słowami skrywają się pomyślenia albo dręczące przeczucia spraw wiecznych i najważniejszych.
Tamara i Leszek Kołakowscy
„Jestem sportowcem w dziedzinie umysłu”, lubił powtarzać Gombrowicz. I oto znalazł drugiego sportowca, tej samej co on rangi.
Rita Gombrowicz
Spotkaniem najbliższym memu sercu było to ostatnie, już w Krakowie. Ponieważ dziadek nie czuł się dobrze, większość czasu spędziliśmy, rozmawiając, siedząc na jego łóżku, zasypani gazetami, książkami, notatkami oraz jego szkłem powiększającym. Mój syn miał wtedy około roku i pamiętam dziadka pieszczącego jego stópki w zamyśleniu, wyglądającego na zadowolonego z ich pulchności i maleńkości.
Erin Gilbert
W pewnym momencie, mniej więcej po trzeciej butelce wina, zacząłem, nie jąkając się zupełnie wyjątkowo, recytować z pamięci wiersze Miłosza. Znałem ich sporo. W pewnej chwili, ku mojemu ogromnemu zdumieniu, zobaczyłem, że poecie po policzkach ciekną łzy.
Adam Michnik
Miłosz bacznie patrzył na kobiety, motyw przyglądania się im pojawia się w wielu jego wierszach. Wzrok był jego głównym zmysłem. Cechowało go fascynujące połączenie intelektualnego chłodu z ogromnie sensualnym odbieraniem świata.
Renata Gorczyńska
Pamiętam, kiedy siedzieliśmy razem, Miłosz, Carol, moja żona i ja, w kawiarni na końcu Grodzkiej, przed kościołem św. Idziego, niedaleko Wawelu. Miłosz cieszył się słoneczną pogodą, Krakowem, kawiarnią, naszym towarzystwem. I rozpromieniony powiedział: „Cóż więcej człowiekowi do szczęścia potrzeba”.
Aleksander Fiut
Tak być nie powinno, twierdził Miłosz, aby emigracyjny poeta polski dostał Nagrodę Nobla. Każde z tych trzech określeń – emigracyjny, poeta, polski – świadczy przeciw racjonalności takiego wyboru.
Wojciech Karpiński
Nie potrafię napisać wspomnienia o Miłoszu: w jego życiu nie brakowało tajemnic. Był poetą ekstazy i ekstatycznym człowiekiem. Takich ludzi nie da się poznać naprawdę.
Adam Zagajewski
Dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że Tata staje się nieznośny w piątki po południu. […] W końcu zrozumiałam ten fenomen weekendów – nasz pracoholik nie znosił dni wolnych od pracy.
Joanna Rayska-Miłosz
Kim był ten, który do wściekłości doprowadzał dewotów, doktrynerów i klerykałów, a mistyka i trapistę Tomasza Mertona sprowokował do obszernej, niezwykłej korespondencji, która zaowocowała przyjaźnią?
Adam Boniecki
Przepełnia mnie uczucie wdzięczności, że było mi dane żyć w „epoce Miłosza”. Stworzył nasz świat i dał nam instrumenty do jego rozumienia i odczuwania.
Barbara Toruńczyk
Nie dopuścić do zacierania się naszej o nim pamięci. Bo nie ulegną zatarciu wiersze Miłosza ani jego eseje, ani książki prozatorskie, ale coraz mniej będzie śladów jego życia, coraz mniej ludzi, co go znali.
Julia Hartwig
Jeszcze długo po śmierci Czesława Miłosza, ilekroć zdarzało mi się przejeżdżać ulicą Dietla, ogarniało mnie poczucie absolutnej pewności, że jeśli skręciłbym teraz w ulicę Sebastiana, następnie w Bogusławskiego, wspiął się na pierwsze piętro i zadzwonił, usłyszałbym znajomy stuk laski, drzwi otworzyłyby się, a tubalny głos zadałby sakramentalne pytanie: „Panie Jerzy, czego się dziś napijemy?”.
Jerzy Illg
W kinie były jeszcze wygaszone światła, gdy starałam się wyjść ze swojego rzędu, mijając m.in. jakiegoś pana z panią, których twarzy nie dostrzegłam. I nagle ten pan podał mi rękę i, nic nie mówiąc, trzymał moją dłoń. Trwało to na tyle długo, że zrobiło się jaśniej i zobaczyłam, że to Czesław Miłosz. I takie było nasze poznanie.
Anna Dymna
„Czyż nie uważa Pan, że jestem anomalią natury?” – spytał mnie, gdy skończył dziewięćdziesiąty pierwszy rok życia. A ja myślałem, że jest jak potężny dąb litewski, szumiący poezją.
Andrzej Szczeklik