"Odczytania Raphaela Rogińskiego nie są tradycyjne: stanowią twórczą polemikę z kanonicznymi wykonaniami tych dzieł i... naszymi przyzwyczajeniami. Radykalnie spowolnione tempa, sugestywne barwy, oryginalne frazowanie i kontrolowana dynamika pełnią funkcję "wehikułu czasu" - przenoszą słuchacza poza doraźność i tymczasowość, wyciszają i uspokajają, pozwalają prześledzić "w mikroskopowym zbliżeniu" przebieg melodyczny i architekturę harmoniczną utworów. Odgłosy z warsztatu gitarzysty - oddechy, poszumy, świsty, szurnięcia, trzaski oraz preparacje - są tu celowo wyolbrzymione: sugerują działanie prawie do szczętu zużytego, lecz wciąż jakimś cudem funkcjonującego werku pozytywki. Rogiński odczytuje Bacha podkreślając śpiewność, delikatność i tajemniczość tej muzyki. Jednocześnie nawiązuje brzmieniowo i artykulacyjnie do muzyki lutniowej - z jednej strony, a z drugiej - do ludowej, a nawet eksperymentalnej, aż czasem wprost trudno uwierzyć, że te kompozycje zostały napisane kilkaset lat temu, i że to Bach... Dla mnie największa wartość utworów wykonanych przez Rogińskiego tkwi w wyjątkowej atmosferze skupienia i osamotnienia - medytacji niepozbawionej pewnej dozy melancholii." - Ireneusz Socha
Raphael Rogiński w dość krótkim czasie wyrósł na wielką osobowość polskiej sceny muzycznej. Stało się to niejako na marginesie życia kulturalnego opisywanego w mediach, omawianego w różnego rodzaju "oficjalnych instytucjach kultury".
Uważni fani jazzu znają zapewne dokonania zespołów SHOFAR i CUKUNFT, których Rogiński jest inicjatorem, zetknęli się z koncertowymi/festiwalowymi projektami Tikkun, Varshe, Mizrach, które skupiają się na nowej kulturze żydowskiej. Ci, którzy zetknęli sie z muzyką na żywo w wykonaniu Rogińskiego, zarówno tą zespołową jak i solową wychodzą z koncertów onieśmieleni jego wyobraźnią, warsztatem i konsekwencją, z jaką wciąż angażuje się w projekty niekonwencjonalne. Dla wielu Raphael Rogiński to najciekawszy gitarzysta, jakiego wydało polskie środowisko jazzowe. Opinia ta może zaskakiwać, mieliśmy przecież i wspaniałego Marka Blizińskiego, wciąż aktywnego Jarosława Śmietanę, Marka Napiórkowskiego czy Marka Raduli. Jest też znakomity Piotr Pawlak, o którym słuch zaginął. Jednak czy będąc uczciwym możemy stwierdzić, że wymienieni muzycy stworzyli własny, oryginalny język muzyczny?
Rogiński pomimo swojego młodego jeszcze wieku zręby takiego języka stworzył (...)" - Krzysztof Szamot